środa, 30 grudnia 2015

Podróżnicze podsumowanie 2015 - po pierwsze człowiek!

I minął kolejny rok, kolejne miejsca odwiedzone, nowi ludzie poznani, kolejne kilometry przebyte. Jak zwykle o tej porze, robię statystyczne zestawienia, które uwielbiam (chociaż większość ludzi twierdzi, że statystyka jest mega nudna). Przechodzę do rzeczy, wyszczególniając najciekawsze, moim zdaniem, liczby i fakty.

Łącznie 10836 km pokonanych pociągami, autokarami, samochodem


Liczę tylko kilometry wypadowe. Nie biorę pod uwagę wyjazdów rodzinnych, służbowych oraz dojazdów do i z jednostki. Tych ostatnich  wyszło mi… około 5500 km! Dodatkowo przebyłam około 600 km piechotą, ale tego nie ujmuję w ogólnej statystyce, ponieważ większość z tego stanowiło brykanie w kamaszach tu i tam oraz wszelkiego rodzaju treningi (bieganie i nordic walking). Zwiedzanie na piechotę to bardzo szacunkowe dane, nie mam nawyku noszenia ze sobą telefonu z uruchomionym Endomondo, a to na obecną chwilę chyba najdokładniejsze narzędzie do uzyskiwania tego typu danych. Dlatego też skupiam się tylko i wyłącznie na odległościach przebytych mechanicznymi środkami lokomocji.

Najdłuższa podróż w jedną stronę: 925 km, Kołobrzeg – Częstochowa



Watrowisko. Śmiech, rozmowy, spotkania, dobre jedzenie. Ludzie. Trzy dni dobrej zabawy, a przy okazji zwiedzenie fragmentu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Tego się słowami nie da opisać, ale wdzięczność i radość, jaka mnie ogarnęła z powodu możliwości uczestnictwa w tym magicznym zlocie coś we mnie zmieniła. Przede wszystkim przekonałam się, że nie zawsze muszą być zdarte pięty od chodzenia i wygięty kręgosłup od dźwigania plecaka. Że czasami warto usiąść w spokoju i porozmawiać. Że podróże kształcą nie tylko wskutek ilości przebytych kilometrów i mnogości zwiedzonych atrakcji. Że czasami uśmiech, życzliwość, pomoc, współpraca przynosi więcej radości niż jakikolwiek dziki wypad w bliżej nieokreślonym kierunku.

Największy spontan: 1464 km w 32 h, Kołobrzeg-Siemiatycze-Kołobrzeg

Spotkanie autorskie Agi Ko w siemiatyckiej bibliotece
Zdjęcie ukradzione z fanpage bloga http://laviolettee.blogspot.com
Lubię spontany i lubię szalone akcje, ale tym razem przeszłam samą siebie. Rok zakończyłam z mocnym przytupem, gdzie kilka dni po powrocie z wojska zarzuciłam mandżur na plecy i rzekłam „mamo, wyjeżdżam, ale wrócę dokładnie za 32 h i razem ulepimy pierogi na święta”. Znajomi, gdy się dowiedzieli, jak daleko jadę, byli pewni, że wrócę na Święta a nawet po nich! A tu surprise. To był największy ekspres tego roku. I pewnie większości z Was wydaje się to niedorzeczne, powiem jedno: warto było. Nie zawsze poznaje się tak ciekawe osoby i nie zawsze ma się okazję uczestniczyć w premierze książki. No to ja okazję miałam i ją wykorzystałam. A w Święta grzałam się pod kocem i czytałam, tańcząc w deszczu :)

Odwiedzone województwa: 9


W klasyfikacji ujęłam wszystkie województwa, na terenie których miałam okazję zwiedzić przynajmniej jedną miejscowość, dlatego też zaliczyłam do tego zestawienia także województwo zachodniopomorskie, w którym mieszkam, ponieważ podróżowałam po mojej małej ojczyźnie w celach turystycznych (podobnie jak wyżej, nie liczę wyjazdów rodzinnych, służbowych i wojskowych). Sporo było jednodniówek, ale prawie zawsze znalazłam czas, by spotkać się ze znajomymi mieszkającymi w okolicy. Szybka kawa, chwila rozmowy, noc przegadana przy winie, uścisk ręki, przytulenie. Tylko tyle i aż tyle.

Odwiedzone obce kraje: 2

Byłam wiosną w Stralsundzie. Na zorganizowaną wycieczkę udało mi się wyciągnąć Tomika i razem oderwaliśmy się od grupy, żeby połazić własnymi ścieżkami. To było bardzo przyjemne powitanie pory ciepłej w naszym klimacie, a widok portu w pamięci mam do dziś i się nim karmię, gdy tęskno mi za wiosną.


Pożegnanie z cywilem świętowałam natomiast na duńskim Bornholmie z Tomikiem i Czterema Kotkami z Rzeszowa. Tak się złożyło, że na promie płynęliśmy przy jednym stole i chociaż podróż na wyspę była dla mnie tragiczna i mało ciekawa, tak już na miejscu ciągle mijaliśmy się z zaprzyjaźnioną rodzinką, a w kolejce na prom zdecydowaliśmy, że wracamy także wspólnie.  Powrót był zdecydowanie szczęśliwszy, rozmawialiśmy przez całą drogę, a na koniec wymieniliśmy się adresami mailowymi i kontakt trwa do dziś :)

Rok temu byłam zafascynowana faktem, że wbrew pozorom, przemierzałam kraj w towarzystwie innych osób. Teraz jestem tym wręcz podekscytowana! Nowe znajomości nawiązywane w czasie podróży, spotkania z blogerami, przenoszenie znajomości z internetu na niwę realną - mega odlot.

Cykl Marchevkowo na folkowo podsumowany zostanie w oddzielnym wpisie, pamiętajcie o ostatniej szansie na zdobycie upominków od Marchevki, Varsa&Savy i Klimatycznego Kołobrzegu poprzez rozwiązanie folkowego quizu.

Przyszły rok przyniesie kilka nowych pomysłów, których zarysy już kiełkują w głowie, a teraz proszę, przyjmijcie ode mnie najserdeczniejsze noworoczne życzenia spełnienia marzeń, realizacji wszystkich celów, sięgania wyżej, mocniej, dalej i wszystkiego najlepszego! :)

Wasza Marchevka.


15 komentarzy:

  1. Mogę powróżyć? W następnym roku Góra Trzech Krzyży i Kozłówka! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nawet wywróżę, że będzie to za 146 dni! :D

      Usuń
    2. I w doborowym towarzystwie, bo nie wyobrażam sobie, żeby na panorame Kazimierza nie popatrzeć! :)

      Usuń
    3. Już Ci zazdroszczę tego wyjazdu:) No i Kazimierz w tym czasie nie powinien być zatłoczony. No i pamiętaj, że w Kozłówce są limity zwiedzających - nam nie udało się wnętrz pałacu zobaczyć:(

      Usuń
    4. Szczerze to się głęboko zastanowię, czy będę chciała pałace zwiedzać. Dla mnie to za patetyczne, rok temu w jednym robiłam zdjęcia wszystkiego, tylko nie ekspozycji :D :D Moją uwagę przykuły np. rogi wiszące nad drzwiami (fajnie dało się ustawić i zrobić z nimi zdjęcie, jak ze swoimi!) albo zdjęcia grzejników i różnych takich rzeczy zupełnie niepałacowych ;))))

      Usuń
  2. a ciekawe czy będziesz jeździć z dzieckiem w plecaku
    to tak na potrzeby wróżb ;) bo mnie od rana wiedźmińskie myśli nachodzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, wiem tylko, że trzeba nowe poroże w tym roku namierzyć :D

      Usuń
  3. Jestem zachwycony tym spontanem 32-godzinnym... nieprawdopodobne! Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęśliwego Nowego Roku i do siego! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dara/Starsza31.12.2015, 19:02

    Szczęśliwego, spokojnego Nowego Roku 2016!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
    P.s. czytam komentarze do starych postów:) Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyprawa do Siemiatycz genialna. Czasem spontan potrzebny. Niech Ci się darzy w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy