niedziela, 9 października 2016

Kilka słów zza nieco większej kierownicy

W czerwcu niemal piałam z zachwytu nad polskimi drogami. I oczywiście nie wycofuję się z tego, co napisałam, bo przecież pisałam prawdę, więc jak? Latem uzmysłowiłam sobie jednak, że nie zawsze mogą być cuda i nie zawsze jest tak lekko. Owszem, coś tam wiedziałam, ale póki nie przeżyje się tego na własnej skórze, człowiek myśli sobie, że "jakoś tam będzie". Są sytuacje, gdzie nie może być "jakoś", może być tylko "prawidłowo i bezpiecznie".

Dawna granica województwa szczecińskiego, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Cukrownia Kluczewo, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Granica województwa lubuskiego, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Jedynym powodem, dla którego zdecydowałam się wsiąść za kierownicę dużego pojazdu były ambicje zawodowe, które mogły się spełnić właśnie dzięki kategorii C wbitej w prawo jazdy.  A że potem załapałam bakcyla i pokochałam duże pojazdy, to już inna bajka :) Skoro jednak już uprawnienia mam, to poza pracą także mogę zrobić z tego użytek, czyż nie? Dlatego kiedy nadarzyła mi się okazja wyjazdu ciężarówką, oczywiście nie odmówiłam. Przecież do odważnych świat należy!

Przydrożne osobliwości #1, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Przydrożne osobliwości #2, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
I było całkiem fajnie. Owszem, dużym nie można rozwinąć prędkości takich, jak osobówką i ograniczone jest pole manewru. Ciężar i wielkość ładunku powoduje, że opory są bardzo duże. Opory powietrza niesamowite, a dodatkowo jechałam w wichurze, jaka przeszła nad Wielkopolską, więc bujało porządnie. A w dzień zobaczyliśmy skutki nawałnicy, jaka przeszła tydzień wcześniej nad miejscowością Kłopotów w województwie łódzkim. Nagranie mówi wszystko...


Naszły mnie jednak różne refleksje, w dużej mierze dotyczące stanu naszych dróg i niestety, nie są one pozytywne. Ludzie różnie, raczej pozytywnie. Mieliśmy w zasadzie tylko jedną nieprzyjemną sytuację, kiedy próbowaliśmy doładować viaBOXa (urządzenie od systemu poboru opłat ViaToll) i okazało się, że urządzenie nie działa. Kaucja za takie małe pudełeczko to 120 zł. Chcieliśmy w jej ramach wymienić sprzęt na nowy, ponieważ prawdopodobnie padła niewymienialna bateria, jednak okazało się to niemożliwe, bo... na obudowie był napisany numer rejestracyjny pojazdu. Jeden viaBOX jest przyporządkowany do konkretnego pojazdu. Trudno tego upilnować, mając kilkunastopojazdową flotę! Dlatego też urządzenia były opisane flamastrem, ale jak się okazało - bezprawnie (chociaż nigdzie w instrukcji nie ma o tym słowa...). Po straconej godzinie na stacji i wyczyszczeniu urządzenia (perfumami, spirytusem, zmywaczem do paznokci, benzyną ekstrakcyjną) pani powiedziała, że i tak nie przyjmie urządzenia, bo... ONA WIDZI TE NUMERY!! Absurd. W końcu czas nas naglił, a bez viaBOXa ruszyć nie mogliśmy, zdaliśmy stare urządzenie, godząc się na utratę kaucji i zapłaciliśmy kolejne 120 zł za nowe. Szef jednak powiedział, że złoży reklamację, ponieważ nie pierwszy już raz zdarzyło się takie... WYMUSZENIE.

Gdzieś przy drodze, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Droga zapowiadała się już bez problemów, gdyby nie mały szczegół, że niemal na całym odcinku drogi S3, który pokonaliśmy, czyli od Siemczyna do Skwierzyny (około 100 km) nie było miejsca, by się dogodnie zatrzymać na jakąś przerwę. My to my, ale włos na głowie się jeżył, patrząc na auta osobowe zaparkowane na pasie awaryjnym i rodziców z małymi dziećmi na zewnątrz! Nie dziwię się wcale i nie potępiam tych ludzi. Sama miałam już dość, tym bardziej, że pogoda zdecydowanie nie sprzyjała, było duszno i nadchodziła burza. A dzieciom trudno przetłumaczyć, że jeszcze trochę muszą wytrzymać, bo w upale i z pełnym pęcherzem każdy kilometr trwa całą wieczność. Gdyby nie brak miejsc odpoczynku, ten odcinek trasy byłby kolejnym zaliczonym do udanych, bo ogólnemu stanowi drogi zarzucić nic nie można.
Gdzieś na S3, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Gdzieś na S3, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Kolejny problem napotkaliśmy w Poznaniu. Miasto rozkopane, ale wyznaczonego objazdu brak. Tablice i znaki informujące o zwężeniu drogi pojawiły się przed samymi rozkopami. Szczęście w tym wszystkim, że roboty wykonywano w miejscu, gdzie dało się zawrócić, ale gdzie dalej jechać? W dalszym ciągu nie znaleźliśmy informacji o zorganizowanym objeździe, więc pojechaliśmy intuicyjnie, wypatrując tylko znaków zakazu dla ciężarówek.

Łęczycki witacz, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
I wszystko byłoby już pięknie, bo wydostaliśmy się z Poznania, kiedy to dojechaliśmy do wiaduktu nad drogą, a przed samym wiaduktem był znak informujący o wysokości prześwitu - 3,6 m, a my mamy 4,00 m. Zaczynała się burza, deszcz zacinał coraz bardziej... Zero możliwości zawrócenia ani zjazdu. Wcześniej jakiegokolwiek oznakowania i wyznaczonego objazdu - brak! Akurat prowadził mój zmiennik, więc cóż... Założyłam odblaskową kamizelkę i wyszłam na drogę, po czym zobaczyłam, że... powinniśmy się zmieścić. Powoli pilotowałam kierowcę i owszem, okazało się, że znak wskazywał wysokość 3,6 m, a w rzeczywistości musiało być przynajmniej metr więcej. Następną taką sytuację mieliśmy już w województwie świętokrzyskim, także tam było przekłamanie o prawie metr. A gdybyśmy się jednak nie zmieścili? No właśnie. Jak zawrócić na wąskiej drodze takim kolosem?! Cofać kilka kilometrów w ulewie w środku nocy? Było gorąco, chociaż wokół pioruny waliły. Szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło.
Jeden ze wspaniałych wiaduktów, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Wracaliśmy inną drogą. Sporą część trasy pokonaliśmy jadąc DK91. Na tej klasy drodze system poboru opłat viaToll ściągał z nas 32 gr za kilometr. A droga wyglądała w dużej mierze tak:
Oczywiście bramki pikają i kasę ciągną!, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
I znów, rozkopy, wykopy, a kasa leci..., ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Rozumiem, że są odcinki lepsze i gorsze, ale uważam, że skoro system jest tak bardzo zaawansowany, że przeszkadza napis na obudowie viaBOXa, to powinna być możliwość wyłączenia bramownic na odcinkach najbardziej rozwalonych i wymagających naprawy, a także remontowanych. Kawa wylewała się z kubków, wszystko się trzęsło, a uwierzcie mi, że dużym samochodem tam się naprawdę nie da szybko jechać, więc wszystko mówi samo za siebie.

Kolacja szofera ;), ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Autostrada za to świetna. Prosto, gładko, w moim mniemaniu - także bezpiecznie. W czerwcu opisywałam MOPy z pełną infrastrukturą, w tym gotowymi budynkami toalet. Tym razem zatrzymaliśmy się na MOPie Ludwinowo lub Machnacz, wybaczcie, nie zarejestrowałam zjazdu. Okazało się, że nie ma budynku toalet, są za to w tym celu ustawione specjalne kontenery z obsługą. Miejsca parkingowe puste pewnie ze względu na niepełną infrastrukturę. Ale to dobrze, bo mając jedną kabinę samochodową na dwie osoby, ochoczo zostawiłam drugiego kierowcę w samochodzie, a sama poszłam położyć się... na ławce! Tak, miałam taką fantazję, by odpocząć pod gołym niebem i ją spełniłam. A w związku z tym, że nie było innych osób na parkingu, mogłam to zrobić bezpardonowo. Ot, takie tam marzenia marchevkowe.

Gdzieś na autostradzie, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
MOP pusty i spokojny, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Miejsca do spania dość!, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Był jeszcze trudny moment w nocy, kiedy w Wielkopolsce dopadła nas potężna wichura, a ulica zasłana była dywanem zielonych liści. Miejscami na drodze leżały gałęzie, ale kierowcy nawzajem ostrzegali się o niebezpieczeństwie. Na szczęście zwalone konary nie zablokowały dróg, wszystkie były możliwe do usunięcia bez konieczności wzywania straży pożarnej.

Już coraz bliżej domu..., ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Przejechałam kilka tras, w tym jedną jako kierowca autobusu, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że zawód kierowcyto nie taka łatwa sprawa, chociaż mogłoby się wydawać inaczej, bo co to za filozofia wsiąść za kierownicę i jechać. W samym prowadzeniu pojazdu może i nie ma większej komplikacji, gorzej z całą resztą - obeznaniem z trasą, umiejętnością podejmowania szybkich i trafnych decyzji, trzeźwym myśleniem w sytuacjach kryzysowych, odpowiedzialność za ładunek, tym większa, im cenniejszy wieziesz. Życie ludzkie jest bezcenne. Niemniej jednak - jest to też zawód ciekawy i pozwalający zobaczyć więcej, bo chociaż główna uwaga oczywiście skupiona jest na drodze, piękne widoki, jak np. świętokrzyski wschód słońca albo ośnieżone szczyty Alp, kiedy u nas jeszcze pełnia lata wynagradzają wszelki trud.

Świętokrzyski świt, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Świętokrzyski świt, ©Marchevka, 12.07.2016 r.
Wisła, ©Marchevka, 12.07.2016 r.

Obserwatorzy