niedziela, 28 stycznia 2018

Szybka runda do Ustki


Zadzwonił telefon. Jedziesz ze mną do Ustki? Marchevkowy ojciec miał służbowy kurs do tego nadmorskiego kurortu i pomyślał, że fajnie by było nie wracać samemu. Po szybkiej kalkulacji - wszak to tylko 120 km w jedną stronę - zdecydowałam się pojechać. Co prawda cały tydzień byłam służbowo w Bydgoszczy i dom wołał o trochę uwagi, ale dobry spontan nie jest zły, a pranie i gotowanie zawsze może poczekać.

 



Tego typu przejażdżki najczęściej mają podłoże czysto techniczne - pojechać, żeby nie siedzieć w domu, a jak się coś uda zobaczyć, to się uda. W końcu na wyjazdach służbowych nie zawsze można zboczyć z trasy i zapewne tym razem by się nie udało, gdybym nie wydusiła, że nie widziałam latarni morskiej w Ustce. Sami przyznajcie, że na taki poziom mojego objeżdżenia to może dziwić. Czego się więc nie robi dla kochanej córeczki. ;) Po załatwieniu wszystkich firmowych formalności wyrwaliśmy pół godziny i udaliśmy się w urocze portowe okolice. 


Pogoda taka sobie, bo już zmierzchało, aparatu nie było, tylko komórka i czasu na dogłębną eksplorację brak. Ale udało się zobaczyć najważniejsze, czyli właśnie latarnię morską i port, w tym fascynujący most zwodzony nad kanałem portowym a także zrobić kilka zdjęć mniej lub bardziej fascynujących, ale pozwalających jednak na wzbogacenie dokumentacji fotograficznej pt. polskie latarnie morskie i dostawienia kolejnej pinezki na mapie. :)

piątek, 5 stycznia 2018

Wąskimi uliczkami Kościerzyny

Kościerzyna leży na Pojezierzu Kaszubskim, w województwie pomorskim. Miasto liczy niecałe 24 tysiące mieszkańców, więc nie jest to zbyt wielka miejscowość. Ma jednak w sobie urocze zakątki, które można zwiedzić w czasie krótkiego odpoczynku w trasie. Wersja niespieszna, ale mało szczegółowa to kilkadziesiąt minut spaceru, a jeśli ktoś ma więcej czasu - także się nie będzie nudził. Cztery Muzea (m. in. jedno z trzech w Europie Muzeum Akordeonów oraz Ekspozycja Niewypałów I i II Wojny Światowej), centrum kultury, basen to tylko niektóre z atrakcji, które mogą zainteresować turystów. Dzisiaj zabiorę Was na spacer urokliwymi wąskimi uliczkami Kościerzyny, na miejski rynek, a w dalszej części opowiem, skąd w herbie znalazł się niedźwiedź.

Zatrzymaliśmy się na parkingu pod centrum handlowym, nieopodal pomnika Józefa Wybickiego. Parking jest płatny, ale gwarantuje bezproblemowe znalezienie wolnego miejsca, a także pozwala rozpocząć zwiedzanie miasta od obejrzenia pomnika Józefa Wybickiego. Umiejscowienie monumentu co prawda może trochę zadziwiać, ale należy zaznaczyć - pomnik był pierwszy, bowiem jego odsłonięcie nastąpiło w 1975 roku, a Galeria Wybickiego oficjalnie otwarta została w 2014 roku. Urodzony w pobliskim Będominie twórca polskiego hymnu w kaszubskiej świadomości zajmuje znaczące miejsce, toteż fakt, że 8-metrowy pomnik, największy w kraju, nie powinien być sensacją :)


Po drugiej stronie parkingu mieści się muzeum zabytkowych aut amerykańskich. Chociaż temat zza oceanu nie pasjonuje mnie jakoś wybitnie, gdybym miała więcej czasu, skusiłabym się i za dyszkę obejrzała zaoceaniczny wycinek historii. Może kiedyś nadrobię, wszak kierunek Kościerzyna obieram ostatnio dość często :)
















Spacerem dotarliśmy do Kościoła Świętej Trójcy, mający status sanktuarium maryjnego. Neobarokową świątynię wzniesiono w latach 1914-1917. Wyposażenie kościoła pochodzi głównie z XVII i XVIII wieku. Jedynie obraz "Ukrzyżowanie" został namalowany w XVI wieku. Obecnie trwa remont elewacji, przez co zabytek obstawiony jest rusztowaniami. Będzie ładnie!


Z kościoła udaliśmy się na kościerski rynek, którego układ wraz z ulicami został wpisany do rejestru zabytków. Wśród zabytkowych kamieniczek okalających centrum miasta znajduje się zabytkowy XIX-wieczny ratusz, w którym dziś mieści się Muzeum Ziemi Kościerskiej. Fontanna zamontowana w płycie rynku dodaje miejscu uroku. Spocząć można u boku Remusa, bohatera powieści Aleksandra Majowskiego, o których pisałam w kaszubskiej części Folkowego Cyklu.
Z rynku droga prosta pod górę ;) na Wzgórze Księżniczki Gertrudy, którego nazwę oficjalnie ustanowiono sześć lat temu, upamiętniając córkę księcia Sambora II z Tczewa. Na szczycie znajduje się siedziba Urzędu Miasta.




Ostatnim punktem, do jakiego zawitaliśmy, był kościół Zmartwychwstania Pańskiego.Pierwotnie wzniesiony jako kościół ewangelicki w ostatniej dekadzie XIX wieku. Neogotycka budowla początkowo była miejscem kultu religijnego luteran, tuż po II wojnie światowej przekształcona została w świątynię szkolną pw. św. Jana Nepomucena. Kilka lat później kościół opieką objęli przybyli do Kościerzyny zakonnicy ze Zgromadzenia Zmartwychwstania Naszego Pana Jezusa Chrystusa (tzw. zmartwychwstańcy). W kościele zachowały się oryginalne dzwony oraz autentyczny mechanizm zegarowy z trzema tarczami umieszczonymi na wieży. Wszystkie te elementy posiadają napisy wskazujące na datę i miejsce odlania: Bochum, 1893. 
Uliczkami wąskimi, które zawsze wzbudzają we mnie zachwyt, bez względu, czy mieszczą się one w Karlinie, Warszawie, czy Kościerzynie, wróciliśmy na parking i pojechaliśmy dalej... A gdzie? To niech już zostanie naszą słodką tajemnicą :)



A na koniec: w Kościerzynie elementem przewodnim jest niedźwiedź. Jest on ułożony z kostki na płycie rynku, a także odlany na pokrywach studzienek kanalizacyjnych. Wiele pamiątek zawiera symbol pokaźnego miśka pod lipową gałęzią. Genezę symbolu możemy znaleźć w znanej kaszubskiej legendzie, którą przytoczę w oryginale.

Legenda związana z powstaniem herbu Kościerzyny opowiada o groźnym misiu, który żył ongiś w borach tutejszych i, co gorsza, napadał na ludzi i bydło. Był prawdziwym postrachem biednych gburków. Wreszcie znalazło się dwóch odważnych mężczyzn, ojciec i syn, którzy zabili niedźwiedzia. Czynem tym zyskali uznanie tak ogromne, że lud leśny obrał ich swymi wodzami. A gdy w miejscu pokonania kudłatego wroga zbudowany został gród przyjęto do herbu, wizerunek misia. Lipa przybyła później, wzięła się stąd, że w kościerskiej “Karczmie pod Niedźwiedziem ” pijano chętnie miód. A miód to lipy. Było zresztą tych drzew w okolicznych lasach sporo, tak że w mieście wyrabiano słodki trunek nawet dla Gdańska.[1]


I na tym zakończyliśmy tamtą kaszubską przygodę, na odchodne kupując w piekarni Jarzębińskich pyszne ciasta, chleb oraz słoiczek kaszubskiego miodu. To by było na tyle, jestem ciekawa, czy nowe rozmieszczenie zdjęć jest czytelne i ciekawsze? Liczę na Wasze spostrzeżenia, nie tylko związane z blogiem, ale także ze wspomnieniami, nie tylko kościerskimi, ale także z całym regionem. Folkowa część o Kaszubach udowodniła, że lubicie te smaczki, więc...? :)

Przypisy:
[1] Bohaterowie kaszubskich legend
Zdjęcia zostały wykonane przez Marchevkę w Kościerzynie dnia 02.09.2017 r.
Tworząc tekst, informacje uściślałam na podstawie Wikipedii.
Więcej grzechów nie pamiętam ;) 

Obserwatorzy