sobota, 18 czerwca 2016

Nałęczowskie poranki pełne relaksu

Samoistna pobudka w okolicach szóstej rano. Czuję wpadające przez okno rześkie powietrze i wygrzebuję się ze śpiwora. Rozgrzane przez noc ciało reaguje dreszczem na chłód budzącego się dnia. Lubię. Ogarniam się, bym jednak chociaż trochę była podobna do cywilizowanego człowieka. Na śniadanie - co lodówka skrywa, czyli pyszne domowe wędliny z domowym chlebem i sałatka ze świeżych warzyw. Do pełni szczęścia tylko kawy brak. Wypijam napój z wielkiego kubka, jeszcze parujący, rozgrzewając się od środka. Jednocześnie moczę gołe stopy w porannej nałęczowskiej rosie. Czuję się jak w SPA.
KAWA, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Po tym porannym rytuale, którego nauczyłam się w wojsku (no, może nóg w rosie nie moczyłam i wszystko było szybciej, ale śniadanie i kawa to podstawa dnia!), wyruszam na pierwszy nałęczowski poranek do parku. Nie wiem, czego się spodziewać, bo Watrowisko to jedyny wyjazd w roku, którego nie planuję. Nie wiem, co mnie czeka poza spotkaniem z ludźmi, którzy są dla mnie ważni. Po prostu.
Brama do parku, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Idę do parku i nie wiem, co i jak będzie. Nie wiem, jak to wygląda. Czy bardziej przypomina warszawskie Łazienki Królewskie, czy może jednak kołobrzeski Park Żeromskiego? Idę na wyczucie, zastanawiając się, czy mogę wejść na przystrzyżony równo trawnik, by wykonać zdjęcie Starych Łazienek. Wchodzę, ale jedyna nieprzyjemność, jaka mnie spotyka, to przemoczone od rosy trampki, nikt nie zwraca uwagi na buszującą w trawie Marchev.
Drogowskazy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Park Zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Stare Łazienki, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Park zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Domek grecki, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Obchodzę park dokoła, cykam zdjęcia tu i tam. Nie spieszę się, podziwiam kaczki różnych gatunków, obserwuję łabędzia. Łapię w kadr ładne widoczki ciekawych pawilonów rozlokowanych na całym terenie, a najbardziej podobają mi się widoki znad stawku, w którego tafli odbija się rzeczywistość.
Rzeźba plenerowa, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Pijalnia wody, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Kwa kwa, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Na samym wyjściu z parku czeka na mnie niespodzianka. Świat jest mały. Musiałam jechać aż do Nałęczowa, by w parku o poranku spotkać... znajomych z Krakowa! :) No cóż. Spotkania w parku rzeczywiście nie planowaliśmy, ale wiadomo, że Nałęczów to nie Nowy Jork i można w różnych częściach miasta spotkać... innych Watrowiczów :) Za kilka godzin wsiadamy do busa i wyruszamy w drogę, której część już opisałam dwa wpisy wcześniej.
Park zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Park zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Park zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Pan Prus, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Brama do parku z drugiej strony, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Kolejna rzeźba, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Park zdrojowy, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Kwa kwa, Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
Takie bydlęta w ilości sztuk TRZY wylazły mi na drogę! Nałęczów, ©Marchevka, 27.05.2016 r.
W sobotę poranek wygląda podobnie. Śniadanie, kawa, rosa. Spacer do parku, ale już nie sama. Podczepiam się pod wyprawę Piotra i Alicji Opolskich.
(Z Piotrem była ciekawa sprawa. Jadąc rok temu na Watrowisko, bałam się go niesamowicie i unikałam jak ognia, ale przydybał mnie przy ognisku, a ja nie miałam śmiałości uciec i... porozmawialiśmy sobie na tyle serdecznie, że w tym roku nie było cienia niepewności, za to wielka radość z ponownego spotkania i możliwości spędzenia kilku chwil wspólnie. Alicja natomiast jest tak ciepłą osobą, że przebywanie w jej towarzystwie działa kojąco chyba na wszystkich :))
Sanatorium, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Kramy z sanatoryjną chińszczyzną, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Ten sam asortyment, co w Kołobrzegu :/, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
I znów kaczki, widoczki. Alicja mówi o chacie Żeromskiego. Idziemy pod górę stromym podejściem, zastanawiając się, czy bezpieczniejszy jest krzywy chodnik, czy może prosta ulica? Docieramy na miejsce. Otrzymujemy karty z opisami zabytków. Zwiedzamy, podziwiamy. Zamyślam się, czy odnalazłabym się w takiej chacie. Z pewnością, mogłabym w takim zaciszu uczyć się kaligrafii.
Willa Podgórze, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Muzeum Stefana Żeromskiego, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Muzeum Stefana Żeromskiego, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Muzeum Stefana Żeromskiego, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Muzeum Stefana Żeromskiego, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Chata Stefana Żeromskiego, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
Wracamy skrótem, wątpliwej jakości kładką złożoną z dwóch betonowych słupów. Zostawiam Opolskich w pensjonacie, sama melduję się w głównej kwaterze dowodzenia. Zasiadam do stołu. Popołudniu czeka mnie przejażdżka Afganem, pakowanie i cudowny czas dobiega końca. Za rok widzimy się znów.
BILECIK, Nałęczów, ©Marchevka, 28.05.2016 r.
PS: Niestety, z kotów, które posiadałam w domu, została mi tylko wielka skarbonka w kształcie kota. Filemona nie ma. W dalszym ciągu nie umiem i nie chcę mówić o tym, co się stało. Piszę po to, by uniknąć pytań, które się ostatnio pojawiają, a które mnie zwyczajnie bolą. Może kiedyś przyjdzie czas, by o tym powiedzieć, a może nie.
PPS: Kurs na autobus, mimo chwili zwątpienia, kręci się dalej. Egzamin za pasem!
PPPS: Zmiana pracy jest już w zasadzie przyklepana, zostało tylko kilka tygodni na formalności :)

No to pa!

niedziela, 12 czerwca 2016

Zachodniopomorskie '16 - Sławno: dwie wieże

To miał być najszybszy wpis w niemal trzyletniej historii tego bloga. Po powrocie w sobotnie popołudnie, jak tylko się dorwałam do komputera, rozpisałam się tak, aż byłam z siebie dumna. Na szczęście zasnęłam zanim kliknęłam "publikuj" i dałam miastu Sławno drugą szansę na przedstawienie mniej surowym okiem. Miastu, czy sobie? Oto jest pytanie.
Informacja turystyczna, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Powiat sławieński jest skrajnym wschodnim powiatem województwa zachodniopomorskiego, a samo miasto Sławno leży na trasie między Koszalinem a Słupskiem i liczy około 13. tysięcy mieszkańców. Od jakiegoś czasu chciałam tam pojechać, ale wiadomo, półroczny przymusowy urlop uniemożliwiał jakiekolwiek wyjazdy. Jednak czwartkowy wieczór zdecydował, że w sobotę bladym świtem wyruszyliśmy na wschód.
Gmach dworca, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Odmóżdżaliśmy się przy jakiejś dziwnej komedii amerykańskiej, gdy D. zaoferował, że gdybym się gdzieś wybierała, to on chętnie też pojedzie... No super, tylko ja się chyba nigdzie nie wybieram. Do akcji wkroczył Tomek, że on też by gdzieś pojechał, tylko gdzie i kiedy?
Sławno było od dawna na mojej liście do odhaczenia, ale jakoś weny było brak. Skoro jednak mam takie towarzystwo? To może szybka spontaniczna akcja? JEDZIEMY w sobotę!
Budynek poczty, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kamienica z ciekawą rzeźbą, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Sławno zapowiadało się obiecująco chociażby dlatego, że na internetowej stronie miasta dostępna była mapka z turystyczną trasą i zaznaczonymi oraz opisanymi co ważniejszymi obiektami. Lista była całkiem imponująca, mapka przejrzysta, a na dworcu miała być informacja turystyczna. No i była, ale zamknięta, bo działała tylko od poniedziałku do piątku, czyli w czysto turystyczne dni :) Trudno, poszliśmy w stronę centrum, najpierw napotykając na ciekawy budynek poczty, a następnie, tuż przed samą Bramą Koszalińską, skupisko różnorakich rzeźb. Cztery pierwsze to drewniane figury, które  nasunęły mi skojarzenie z czasami słowiańskimi. Rzeźby upamiętniają ród Święców, z rąk którego Sławno otrzymało prawa miejskie w 1327 roku i zostały wykonane w ramach Pleneru Rzeźbiarskiego w 2010 roku. Tuż obok możemy oglądać rzeźbę tyle śmieszną, co i straszną, przypominającą makietę jakiegoś nieudanego projektu ;) To "Chrystus przybywa do Sławna" i w bramie wita się z Gryfem. Prawdopodobnie miała to być pamiątka chrystianizacji, a więc momentu wzniosłego. Mnie natomiast rozśmieszyła i nieco wprawiła w zażenowanie.
Figury szlaku "Śladami Święców", Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Chrystus przybywa do Sławna, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Doszliśmy do pierwszej "wieży", czyli Bramy Koszalińskiej. Mając na uwadze np. Bramę Połczyńską w Białogardzie, bądź też wszelakie baszty i bramy stargardzkie, aż serce się kraje na brak zagospodarowania sławieńskiego obiektu. Mech i trawa porastająca elewację oraz zdewastowane wnętrze niestety nie napawa optymizmem i budzi raczej negatywne odczucia. Naprawdę nie można tego chociażby wynająć, wydzierżawić na działalność użytkową? Za kilka lat brama zostanie rozebrana ze względu na zły stan techniczny, a szkoda, bo to zabytek średniowieczny!
Brama Koszalińska, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Dalej dotarliśmy do wielkiego klombu, który okazał się być miejskim rynkiem :) No cóż... de gustibus etc. Spoko! Trochę zawiedzeni, ale nadal z dziarskimi nastrojami, poszliśmy szukać szczęścia w księgarni, jednak nie znaleźliśmy ani pocztówek ani magnesów, więc powędrowaliśmy w stronę Urzędu Miasta, przekraczając tym razem drugą "wieżę", a więc Bramę Słupską, bliźniaczą Koszalińskiej. Dosłownie bliźniaczą.
Rynek, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Przy rynku stał także kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP z XIV w. Akurat w tym czasie obchodzona była 1050 rocznica chrztu Polski, więc wejście do środka było zdecydowanie nie na miejscu. Obejrzeliśmy obiekt z zewnątrz i cóż. Wszystko pięknie, gdyby nie ta patologicznie bliska odległość od bloków mieszkalnych, ale to jest zmora chyba większości miast naszego regionu. W Kołobrzegu w takiej odległości od Bazyliki znajduje się galeria handlowa. Nic, tylko się pochlastać.
Kościół pw. WNMP, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kościół pw. WNMP, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Połączenie średniowiecza z nowoczesnością, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Obejrzeliśmy bajkowo obrośnięty winem albo innym bluszczem gmach Urzędu i podreptaliśmy do Parku im. Polskiej Organizacji Wojskowej, w którym jedną z atrakcji jest altana parkowa zwana pawilonem przyjaźni z nie całkiem przyjaznymi rzeźbami autorstwa niemieckich czeladników. Ale zieleń cudowna, jednogłośnie doszliśmy do wniosku, że ten park jest naprawdę przyjemnym miejscem.
Brama Słupska, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Gmach Urzędu Miasta, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Urocza wieżyczka, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Minęliśmy młyn, obejrzeliśmy ciekawe kamieniczki przy ul. Rapackiego, przeszliśmy obok Sławieńskiego Domu Kultury i amfiteatru, zrobiliśmy spacer po bogatych terenach rekreacyjnych (plac zabaw i spora siłownia na wolnym powietrzu, super!), Tomik zajrzał na stadion i wróciliśmy do centrum, poszukując kąta do zaszycia się, bo wiedzieliśmy, że zwiedzanie dobiega końca.
Park im. Polskiej Formacji Wojskowej, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Park im. Polskiej Formacji Wojskowej, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Park im. Polskiej Formacji Wojskowej, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kamienica przy ul. Rapackiego, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Młyn wodny, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Sławieński Dom Kultury, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kolorowe drzewo, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Wieprza albo raczej Kanał Miejski, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Amfiteatr, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Plac rekreacji, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Trafiliśmy do włoskiej (z nazwy) restauracji, gdzie serwowano np. hamburgery, na ścianach wisiały egipskie ryciny, a z głośników rozbrzmiewała współczesna muzyka klubowa. Zjedliśmy, co mieliśmy zjeść, wypiliśmy, co było do wypicia i ruszyliśmy na kolejną rundę po mieście, tym razem zataczając większy krąg. Dotarliśmy do pałacu, będącego obecnie siedzibą Zespołu Szkół Zawodowych. Budynek powstał w 1891 r. w stylu eklektycznym i widać, że coś tam się dzieje, to znaczy: na razie nie grozi zawaleniem, ale szału też nie robi.
Pałac, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Z braku zajęcia moi towarzysze zbytnio nie oponowali, kiedy w końcu zaordynowałam, że idziemy na cmentarz. Punktem najbardziej widocznym był oczywiście krzyż z wielką tablicą zawierającą 96 wiadomych nazwisk, natomiast tabliczki upamiętniające poległych żołnierzy i harcerzy były nic nieliczącymi się dodatkami. Dotarliśmy także do dość skromnej kwatery wojskowej i na tym w zasadzie zakończyliśmy. Do centrum wróciliśmy przez wcześniej już odwiedzony park, zeszliśmy z trasy by zobaczyć niewielki XX-wieczny kościółek z imponującym portalem, zrobiliśmy drobne zakupy w spożywczaku i ostatnią godzinę spędziliśmy na dworcu, gadając, gadając i gadając oraz bawiąc się ze słońcem w chowanego.
To co, lecimy?, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Pomnik na cmentarzu, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kwatera wojenna, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Szczęśliwej drogi już czas, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Przy okazji udało nam się zobaczyć także wieżę ciśnień podobną do Domku Muminków, a wycieczkę zakończyłam złożona w chińskie "S" na fotelu w pociągu, budząc się jakieś 20 km przed Kołobrzegiem. Zdecydowanie ciekawsza była podróż poranna, podczas której mieliśmy natrętnego towarzysza, którego na szczęście zgubiliśmy po przesiadce w Białogardzie. W dalszym etapie  natomiast otrzymaliśmy od D. kompleksową naukę o zwierzynie pasącej się nieopodal torów kolejowych ;P
Wodociągowa wieża ciśnień z 1927 r., Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
Zawsze uważałam, że każde miasto warto odwiedzić, każda miejscowość ma coś, czego nie mają inne. Że inteligentny człowiek zawsze znajdzie sobie coś do roboty, a w najgorszym razie zaszyje się w urokliwym kącie i będzie podziwiał świat przez pryzmat złotej cieczy w kuflu (no, wiem, kreatywności szczyt). Po niemal trzech latach mniej lub bardziej regularnych wyjazdów weryfikuję ten pogląd i już wiem: nie wszędzie warto jechać. Zdjęcia może i wyszły całkiem, bo pogoda dopisała i pojedynczo zabytki jakoś się trzymają, ale ogólnie Sławno jest tak smutnym i nijakim miastem, że nie mam sumienia kogokolwiek z Was tam wysyłać :) Ja odhaczam sobie kolejny powiat zachodniopomorski w mojej kolekcji i jadę na RODOS, truskawki wymagają opieki, a szczypior zainteresowania :)

Dopisek, 15.06.2016 r. ze specjalną dedykacją dla D. :)


Ul. Kościelna, Sławno, ©Marchevka, 11.06.2016 r.
W Sławnie przeżyliśmy też mrożącą krew w żyłach przygodę, kiedy okazało się, że jesteśmy... na drodze bez wyjścia. Dziwnie tak, kiedy dochodzisz do pewnego punktu i okazuje się, że chociaż droga jest, to raczej iść nią nie powinieneś :) A dokładnie to ulica Kościelna, prowadząca do opisanego wyżej kościoła św. Antoniego Padewskiego. Droga na szerokość jednego samochodu, a przy niej tak samo szeroka - ścieżka rowerowa. Na chodnik już jednak miejsca zabrakło. Może nie jest to autostrada, ale samochody mijające się bez pardonu wjeżdżają na ścieżkę, nie przejmując się tym, czy akurat ktoś na niej jest, czy nie. No i tak krążyliśmy - jak jechał rower, to schodziliśmy na ulicę. Jak jechał samochód - na ścieżkę dla rowerów. Aż w pewnym momencie jednocześnie jechał rower, samochód, a z góry sypał się gruz, bo jeden z przydrożnych domów przechodził akurat remont. NIGDY więcej tego miasta ;)

Obserwatorzy