wtorek, 28 kwietnia 2020

W ostatniej chwili: Lahinch

Udało się tuż przed ogłoszeniem pandemii, wszelkich blokad i lockdownów polecieć do Polski na szybki urlop, a potem jeszcze pojechać nad Ocean. Atlantyk to dla mnie jeszcze nieodkryte zagadnienie, a przy tym wiem już, że całkowicie inne od mojego ukochanego Bałtyku. Przypływy i odpływy widziane gołym okiem, piasek na plaży taki szorstki i nie ma go zbyt wiele, bo wybrzeże w przeważającej części jest klifowe. Ale to wcale nie znaczy, że coś jest złe, brzydkie i niedobre! Tu jest inaczej, a ja postawiłam sobie za punkt honoru odkrywać to po kawałeczku, delektując się tymi innościami jak dobrym tortem. Małą łyżeczką i powolutku, aby wrażeń wystarczyło na jak najdłużej.

Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch jest malutkim kurortem położonym w Zatoce Liscannor na zachodnim wybrzeżu Irlandii, w hrabstwie Clare. Ma niecałe 700 mieszkańców, co wcale nie oznacza, że to senne miasteczko. Miano najważniejszego kurortu surferskiego w kraju zobowiązuje. Przy samej promenadzie naliczyłam trzy szkoły surfingu. Ponadto popularności miasteczku przysparza ponad stuletni klub golfowy, w którym organizowany jest amatorski turniej, noszący miano Mistrzostw Południowej Irlandii. 

Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Miasto położone jest na klifie i z wielu miejsc widać ocean. Wąskie uliczki, niska i kolorowa zabudowa i charakterystyczny zapach powietrza przyprawiają o zawrót głowy. Pewnie w sezonie letnim jest tłoczno jak w Ustroniu Morskim, a zapach fish and chips unosi się na każdym rogu, ale... właśnie tak pachną wakacje! Poza tym właśnie w Lahinch jadłam najlepszego, jak do tej pory, dorsza w Irlandii, w dodatku nie za miliony monet.

Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Miłym zaskoczeniem było to, że w Centra (czyli odpowiednik polskiej Żabki), udało mi się kupić widokówki oraz znaczki pocztowe! Za to poczta chyba niezbyt zadziałała, bo widokówka do Stanów jeszcze nie doleciała, choć minął już miesiąc, a zwykle dochodziły w około tydzień... 
Kolejnym pozytywem była cena parkingu - w niedzielnej taryfie cały dzień kosztował tylko 4 euro! No i te widoki, te klify, ta zielona trawa. Oszalałam, chociaż wiem, że to dopiero początek i życzę sobie, aby każde kolejne miejsce tak samo mnie fascynowało, jak malownicze Lahinch.

Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.
Lahinch, marzec 2020, ©Marchevka.

sobota, 25 kwietnia 2020

Szlakiem Wału Pomorskiego - ocalmy krzyże grunwaldzkie od zapomnienia

Mirosławiec, bo o nim mowa, to miasto powiatu wałeckiego, położone w województwie zachodniopomorskim. Jest malutkie, ale dość rozsławione. Usytuowanie na Pojezierzu Wałeckim ściąga do miasta turystów rekreacyjnych. Dzieje wojenne za to zachęcają do odwiedzenia Muzeum Wału Pomorskiego i przebycia szlaku bojowego 1 Armii Wojska Polskiego z 1945 roku. Najnowsza, smutna historia, zaprasza nas do lasu, by w ciszy pochylić głowę przed pomnikiem lotników, którzy zginęli w katastrofie wojskowej Casy.

Na drodze dojazdowej do Mirosławca powitały nas betonowe miecze grunwaldzkie, będące symbolem Wału Pomorskiego, należącego do systemu umocnień III Rzeszy. Te swoiste pomniki wytyczają przebieg umocnień, które przełamały polskie wojska w 1945 roku i jednocześnie budzą kontrowersję, bo aktualny obóz rządzący rączkami Instytutu Pamięci Narodowej nakazał rozbiórkę krzyży twierdząc, że to propagowanie KOMUNIZMU. Generałowie Berling i Popławski w grobie się przewracają. Dość szybko powstała obywatelska oddolna inicjatywa w celu ochrony tych pomników.  Na razie sprawa stoi w miejscu, sytuację ratuje i nie ratuje fakt, że wiele z nich stoi przy drogach pozostających w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W przypadku poszerzenia pasa drogowego, może znaleźć się umotywowanie dla usunięcia pomników. Oczywiście w zależności, kto będzie wydawał decyzję - wystarczające może się bowiem okazać tylko przesunięcie krzyży kilka metrów "wgłąb lądu".
Krzyży jest więcej i w archiwum na pewno mam pomniki w Golcach, Jastrowiu i Podgajach, ale na ten moment nie jestem w stanie ich wydobyć, więc pokazuję tylko te mirosławieckie.

Gdzieś przy DK 10, okolice m. Kieprnik, 23.05.2019 r., ©Marchevka
To nie jest pomnik z tej serii, ale jest, na terenie jednostki wojskowej, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
Krzyże Grunwaldzkie, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
W mieście odpuściliśmy zwiedzanie starego miasta, które jako całe założenie średniowieczne wpisane jest do rejestru zabytków. Udaliśmy się do Muzeum Walk o Wał Pomorski, gdzie na wystawie plenerowej z tatą zrobiliśmy sobie sesję fotograficzną i mieliśmy uciechę jak małe dzieci z oglądania wojskowych pojazdów z bliska. Ogólnodostępny jest czołg T34/85 oraz haubica 122 mm wz. 1938. Na wystawie można także z bliska obejrzeć radziecki bombowiec Suchoj Su-22.
Czołg T34/85, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
SU-22, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
Haubica 122 mm wz. 38, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
Po obejrzeniu ekspozycji mieliśmy kierować się do ostatniego już punktu naszej wycieczki, jednak marchevkowy zmysł włóczęgi z wyczulonym nosem emerytowanego dochodzeniowca pokierowały nas jeszcze w jedno miejsce. Prawdopodobnie niechcący złamaliśmy zakaz wjazdu do lasu, ale niezbyt było gdzie zawrócić, więc dotarliśmy prawie pod sam pomnik upamiętniający 20 ofiar lotniczej katastrofy wojskowej CASY, która miała miejsce w styczniu 2008 roku. Nie jest to wielki monument, jednakże samo miejsce wzbudza refleksję. Nam - zwykłym ludziom, że ktoś zginął, że można tego było uniknąć. Nam - żołnierzom, że procedury są po to, by ich przestrzegać. Przed rozpoczęciem służby wojskowej miałam okazję porozmawiać z jedną panią oficer i ona powiedziała mi jedno bardzo ważne zdanie: Natalia, jeśli w klapie paki są schodki, to ktoś to wymyślił, by po nich schodzić, a nie zeskakiwać i płakać, że kostka skręcona
Pomnik katastrofy samolotu Casa, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
Tablica z nazwiskami ofiar katastrofy, Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka
Ostatnim etapem był powrót do domu przez Stare Drawsko i Połczyn-Zdrój. Tym samym zamykam na blogu temat Zachodniopomorskie na 100%. Wszystkie powiaty zostały odwiedzone i udokumentowane, a ja mam nadzieję, że odczuliście chociaż ułamek mojej radości z odbytego turnee.
Mirosławiec żegna..., Mirosławiec, 23.05.2019 r., ©Marchevka

niedziela, 5 kwietnia 2020

Jedziemy na wycieczkę do Leśnego Zakątka

To, że blog leży odłogiem zupełnie nie znaczy, że w marchviowym życiu nic się nie dzieje. Przeważnie starałam się Wam pokazywać rzeczowe, merytoryczne posty i zachęcić do zwiedzenia (choćby wirtualnego) miast i wsi, w których stanęła marchviowa stopa. Nawet w najaktywniejszym okresie blogowania nie wszystko przedstawiałam na blogu, bo wiele wyjazdów było typowo towarzyskich, a to nie książka obyczajowa, by opisywać prywatne perypetie.

Dzisiaj jednak trochę złamię tę zasadę i wspomnieniami spróbuję pokrzepić siebie i Was w tym trudnym czasie. Może zacznę od tego, że przedstawię Wam Monikę. Poznałyśmy się, a jakże, przez internet, by na jednym z blogowych zjazdów poznać się osobiście już kilka lat temu. To młoda, energiczna osoba, mająca głowę pełną pomysłów i odwagę w realizowaniu ich. Znajomości na odległość mają to do siebie, że często, jak szybko się zaczynają, tak szybko gasną, ale w tym przypadku było i jest zupełnie inaczej. Z biegiem czasu poznałam nie tylko Monikę, ale i jej rodzinę, a w pewnym okresie życia była mi nawet wsparciem, bo jej jako jedynej mogłam zdradzić pewien sekret, którego do dziś nie zdradziłam zbyt wielu osobom, ale na serduszku jakoś cieplej się robi, kiedy jest taka dusza, na którą można liczyć w kryzysie.

Znajomość się rozwijała na tyle, na ile było to możliwe, biorąc pod uwagę, że w Polsce dzieliło nas około 500 km, a teraz to już nawet nie liczę. Przyszedł jednak dzień, kiedy zadzwonił telefon z zapytaniem "Natalia, a przyjedziesz z M. do nas na weekend?". Nie pozostało nic innego, jak zakisić ogórki, spakować do plecaka szczoteczkę do zębów i ruszyć w samo serce Polski, by spotkać się w kameralnej atmosferze bliskich przyjaciół.

Kurabka to malutka wioseczka położona na pograniczu województwa łódzkiego i mazowieckiego, nieopodal Puszczy Bolimowskiej, niemalże w połowie drogi między Łowiczem a Sochaczewem, w dodatku między dwoma węzłami autostrady A2. Idealnie skomunikowana ze światem, a jednak, jakby w zupełnie innym wymiarze.

Wokół łąki, pola, lasy. Do głównej drogi kilka kilometrów. Cisza cywilizacyjna, wiejskie powietrze i wszechobecna sielskość sprawiła, że nie potrzebowaliśmy żadnych wspomagaczy, by poczuć się wspaniale. Gopodarstwo Moniki, będące na tamten czas siedliskiem zamieszkiwanym przez rodzinę sprawiało wrażenie wyjętego z księgi magii i czarodziejstwa. Prąd, bieżąca woda, a nawet internet nie mąciły tej chwili, kiedy świat zewnętrzny przestał mieć jakiekolwiek znaczenie.

Mówiąc o tej wycieczce nie mogę zapomnieć o przepysznych obiadach, które mieliśmy okazję skosztować, a wychodziły one spod ręki Mamy Moniki, Pani Heni, która także należy do zespołu tworzącego Leśny Zakątek. Tak idealnych klusek śląskich nie jadłam nigdy wcześniej, ani nigdy później. Wieczorne pogaduchy w stodole artystów, jak sama ją nazwałam, niech pozostają naszą słodką tajemnicą, ale mam dla Was dobrą wiadomość.

Już niedługo każdy będzie mógł zakosztować tego sielskiego klimatu. Monika bowiem od jesieni zeszłego roku, kompletnie nic nikomu nie mówiąc, ciężko pracowała, aby swój skrawek na ziemi udostępnić każdemu. Stworzyła Leśny Zakątek, który łączy funkcje rozrywkowe z edukacyjnymi. W lecie będzie się można skorzystać z licznych atrakcji, takich jak przejażdżka kolejką lub podnoszący poziom adrenaliny zjazd po torze suntubingowym. Poza tym - oddać się pracom polowym, zgodnym z aktualną porą roku oraz wybrać coś z bogatej oferty warsztatów dostępnych w Leśnym Zakątku (m. in. warsztaty robienia nalewek).

Niestety, aktualna sytuacja, która dotknęła nas wszystkich, poważnie pokrzyżowała także plany Moniki. Planowane na maj otwarcie raczej na pewno się przesunie nie tylko przez pandemię, ale także utracenie innych źródeł dochodu, co nieco zahamowało prace w gospodarstwie. Wierzę jednak, że determinacja i upór, z jakim Monika idzie przez życie pomoże w osiągnięciu sukcesu. Niemniej jednak każda pomoc na ten moment jest potrzebna, a że Monika jest bardzo skromną i uczciwą osobą, proszenie nie przychodzi jej łatwo. Poza tym - nie chce niczego za darmo, stąd zbiórka na portalu PolakPotrafi.pl. Proszę, zwróćcie uwagę, jak szeroka gama nagród jest przewidziana dla fundatorów. Za wsparcie projektu można otrzymać darmowe wejściówki, karnety, gadżety a nawet sesję fotograficzną, ponieważ Monika także para się fotografią. Widzicie - nie ma nic za darmo - Wy dzisiaj wspieracie, jutro otrzymujecie nagrodę. Tylko od Was zależy, jaką opcję wybierzecie.

To nie jest tekst sponsorowany w żaden sposób. Po prostu przyjaciele sobie pomagają, a ja pomagam za pomocą dostępnych mi narzędzi, czyli bloga. Liczę na Was. Na udostępnienie i wpłacenie chociaż symbolicznej kwoty. Dzisiaj każdy ma kryzys, wielu z nas stanęło w obliczu utraty pracy (ja także). Ale może są wśród Was osoby, który 5 lub 10 zł nie robi różnicy na koncie. Monika nie poprosi, ale ja Was proszę! Pomóżcie, bo bez Was będzie bardzo, bardzo ciężko, a szkoda zaprzepaścić tak wspaniałą inicjatywę. A za fakt, że tam było naprawdę fantastycznie niech świadczy ilość wykonanych zdjęć. Łącznie pięć: dwa powyżej opublikowane plus trzy w kukurydzy, które do powszechnej publikacji się nie nadają. Nigdy nie rozstaję się z aparatem, chyba, że pochłania mnie coś innego. Czyli już macie odpowiedź, tam nie ma miejsca na nudę.

A słowem podsumowania, podaję dla porządku najważniejsze linki i jeszcze raz podkreślam. Nie chodzi o zawrotne kwoty (chociaż są mile widziane ;)), ale tutaj dużo dadzą liczne, ale mniejsze wpłaty rzędu kilku, kilkunastu złotych. Wpis możecie podawać dalej. Rozkręćmy to, bo jeszcze będzie fajnie, jeszcze będzie normalnie!

ZBIÓRKA na PolakPotrafi.pl, gdzie możecie śledzić aktualizacje na temat kolejnych działań u ukończonych etapów pracy.

Strona Internetowa LEŚNEGO ZAKĄTKA

LEŚNY ZAKĄTEK na Facebook.

ZACZAROWANE PUDEŁKO - fotograficzny blog Moniki.

ZACZAROWANE PUDEŁKO - strona internetowa Moniki.

ZACZAROWANE PUDEŁKO na Facebook.

Obserwatorzy