czwartek, 30 stycznia 2014

Blog Roku 2013 - głosowanie

Moi Kochani!

Przepraszam Was za nieobecność i prawie zero znaku życia, ale miałam gorący czas zarówno w pracy, jak i na uczelni. Mogę Wam jednak powiedzieć, że wszystko przebiegło pomyślnie i w najbliższy weekend postaram się zabrać Was ze sobą w pewne fajne miejsce :)

Na pewno pamiętacie TEN WPIS. Jest to jeden z rekordowych postów pod względem wyświetleń, co świadczy, że ujrzało go wiele osób. Jestem przekonana, że chociaż część z Was zajrzała na polecane przeze mnie blogi, a pozytywne wpisy pozwoliły mi wierzyć, że mogę liczyć na Wasze wsparcie :)

Dzisiaj o 15:00 rozpoczęło się głosowanie czytelników na zgłoszone do konkursu Blog Roku blogi. Odbywa się ono poprzez wysłanie SMSa. Na jeden blog można zagłosować jeden raz z jednego numeru telefonu. Koszt takiego SMSa to 1,23 zł z VAT i można go wysłać z telefonów polskich sieci komórkowych, czyli Plus, Orange, T-Mobile, Play, Sferia i Cyfrowy Polsat. Głosowanie potrwa do godziny 12:00 6. lutego 2014. Dochód z wysłanych SMSów zostanie przekazany fundacji Gajusz, prowadzącej hospicjum dla osieroconych dzieci.

Zatem do rzeczy:

Jeśli chcesz zagłosować na blog Missjonash:

Wysyłamy na numer 7122 SMS o treści: E00010 (E zero zero zero jeden zero - bez spacji między poszczególnymi znakami).

Jeśli chcesz zagłosować na blog MalinyM:

Wysyłamy na numer 7122 SMS o treści: F00003 (F zero zero zero zero trzy - bez spacji między poszczególnymi znakami).

Ja już zagłosowałam :)
Dziękuję z góry za Wasze wsparcie!

piątek, 17 stycznia 2014

Z wizytą u Fryderyka Chopina

Dzisiaj zapraszam Was do Żelazowej Woli. Kiedy byłam tam pierwszy raz, dworek był już zamknięty, ale mogłam przejść się po ogrodzie, który mnie oczarował! Obiecałam sobie, że tam jeszcze wrócę, no i słowa dotrzymałam.

To były moje drugie duże wakacje spędzone w stolicy. Oczarowana Warszawą postanowiłam zabrać ze sobą koleżankę i pokazać jej to, co pokochałam. Wydaje mi się, że i koleżanka bakcyla połknęła. Wyruszałyśmy z miejsca noclegu raniutko, przed 8:00 i ruszałyśmy w miasto. Codziennie coś nowego, innego, niepoznanego. Do Żelazowej Woli dotarłyśmy przed 10 rano. Biorąc jednak pod uwagę, że śniadanie zjadłyśmy przed 7 rano, a kanapek ze względu na upał nie brałyśmy, nasze zwiedzanie postanowiłyśmy rozpocząć od przemiłej kawiarenki, w której, jak się okazało, serwowano pierogi. A kto powiedział, że pierogów się nie jada o 10 rano?! No właśnie ;) Spójrzcie na wystrój tego miejsca:





Posilone, udałyśmy się do Domu Urodzenia Fryderyka Chopina i Parku w Żelazowej Woli.

Wejście
Od samego momentu przekroczenia bramy poczułam się jak w innym wymiarze. Zieleń, wszędzie pełno zieleni. Pełno kwiatów, śpiew ptaków oraz dyskretna muzyka Chopina, spokojnie sącząca się ze wszystkich stron...



I ten dwór, piękny dwór, kryjący w sobie prawdopodobnie niesamowite bogactwo związane z tym wybitnym kompozytorem... Słowem: sielanka.


Nie zabrakło oczywiście także pomników oraz płyt pamiątkowych.


Głowa Fryderyka Chopina w tym miejscu jest rzeczą naturalną i oczywistą. Wydaje mi się jednak, że takie obiekty powinny być dopieszczone w każdym szczególne, a tu mech zaczyna porastać cokół od dołu...




Tam jest niewyobrażalnie duuużo zieleni. Ogród jest przepiękny i chociaż na co dzień nie odczuwam potrzeby tak intensywnego obcowania z naturą, podczas spaceru po Parku naprawdę odpoczęłam, odprężyłam się, a panującą tam atmosferę chłonęłam całą powierzchnią własnego ciała.





Romantyczny mostek



Ten ptaszek przepięknie śpiewał!
Rozochocona klimatem parku, z wielką nadzieją przekroczyłam próg samego domu i... Przeżyłam ogromny szok. Czułam, jak moje serce rozpada się na kawałki, które z hukiem spadają na drewnianą podłogę. W środku niestety... Był piec kaflowy, ściana z jakimiś pamiątkami, replika fortepianu oraz manuskrypt Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Tyle. Tam były puste izby, nic specjalnego, zero zaskoczenia, a tylko jeden wielki zawód. Chyba sobie zbyt wiele wyobraziłam i obiecałam po tej wizycie.




Słowem - park jest piękny. Spacerując alejkami wśród kwiecistych kobierców i wsłuchując się w rozbrzmiewającą zewsząd muzykę można się naprawdę wyłączyć, oderwać od rzeczywistości. Muszę dodać, że muzyka jest na takim poziomie głośności, że przyjemnie łaskocze bębenki słuchowe, jednocześnie nie zagłuszając rozmówcy, jest miłym tłem dla całej wizyty i taki spacer każdemu polecę. Jeśli zaś chodzi o dom - w zależności od wymagań. Nie polecam romantykom i osobom o taki wybujałej wyobraźni jak ja. Chyba mi się Dom Urodzenia Fryderyka Chopina pomylił z Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Ale o tym będzie już innym razem :)

Pozdrawiam :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Blog Roku 2013

Ruszyła kolejna edycja konkursu na Blog Roku. Sama udziału w zabawie nie biorę, ponieważ nie czuję się na siłach. Zbyt mało się tu dzieje, abym miała jakiekolwiek szanse na wygraną, mimo że konkurs jest niewątpliwą okazją do rozpowszechnienia bloga oraz jego treści. Piszę dla siebie i dla Was, bo wierzę, że chcecie to czytać – świadczą o tym Wasze komentarze oraz ilość obserwatorów na różnych platformach. Są jednak blogi, na które oddam swoje głosy. Chcę przedstawić Wam dwa miejsca w sieci, których tematyka jest mi bliska z różnych względów. Z jakich? Już tłumaczę, a kolejność przedstawienia nie ma tu żadnego znaczenia.


Missjonash. Okiem obserwatora. Blog o problematyce społecznej i o Cieszynie. Z przerywnikami fotograficznymi, przyrodniczymi i krajobrazowymi. Czytam, zaczytuję się wręcz. Do każdego postu wracam, chociaż raczej nie komentuję. Missjonash przedstawia tematy, od których społeczeństwo odwraca głowę. Nie boi się trudnych spraw, nazywa rzeczy po imieniu, będąc przy tym niezwykle wyważona i taktowna. Dlaczego ten blog tak przykuł moją uwagę? Dlatego, że jestem studentką resocjalizacji i niektóre wpisy są bardziej pouczające, niż wielogodzinne wykłady na uczelni. A poza tym Missjonash, podobnie jak i ja, jest lokalną patriotką i pokazuje czytelnikom różne walory Ziemi Cieszyńskiej. I to się chwali, bo gdyby nie ona, nie miałabym pojęcia np. o tym, że Cieszyn ma swojego kwiatka o zielonych płatkach :)

Bloga Maliny czytam od jakiegoś już czasu, ostatnio zdecydowałam wyrazić swój zachwyt po przeczytaniu opisu dokładnej renowacji Domu Opatów. To jest istna perełka wśród blogów – takiej dokładności i profesjonalizmu w blogowych notkach można szukać ze świecą. Tematyka jest mi bliska przede wszystkim z powodu pokazywania, że nawet w największą ruinę można tchnąć drugie życie. To daje nadzieję na to, że jednak te dworki i pałacyki, o których czasami piszę, mają jednak szansę na reanimację. A przy okazji renowacji czytelnik ma okazję do poznania kolejnych perełek architektonicznych, kolejnych zabytków zachowanych na polskiej ziemi.



Jak widzicie, nie są to pierwsze lepsze blogi, są to blogi pisane z pasją, niosące przesłanie, mające konkretny i zamierzony cel, swoją misję. Dlatego nieskromnie Was, moich Czytelników, poproszę o pomoc. 30. stycznia ruszy głosowanie, do tego czasu możecie zapoznać się z powyższymi blogami. To ponad dwa tygodnie, więc spokojnie zdążycie. Teraz Was zostawiam, a w stosownym czasie wrócę do tematu Konkursu i podam Wam dokładne dane do głosowania :)

Pozdrawiam serdecznie,
Marchevka.

czwartek, 9 stycznia 2014

Port Świnoujście - 50. post, jubileuszowy!

To była bardzo szybka akcja. Telefon zapikał, komunikując nadejście SMS-a. Czytam, wiadomość od Ity. Pyta, czy jadę z nią po pracy do Świnoujścia. Komu jak komu, mi mówić dwa razy nie trzeba. Na drugi dzień zdążyłam w pędzie zjeść obiad i zapakować aparat do plecaka. I frruuuuuu! Pojechały my, razem z marynarzem, którego miałyśmy odwieźć na prom.
Dotarliśmy późno, bo przed 19.00. Czasu także nie było zbyt dużo, bo na rano do pracy, więc obeszliśmy tylko kilka punktów w świnoujskim porcie. Zapraszam na krótką wycieczkę :)

Ogromniasty parking
Zajechaliśmy na ogromny parking, na którym stała cała masa ciężarówek. Zaparkowaliśmy i poszliśmy. Najpierw był dworzec promowy:
Dworzec promowy w Świnoujściu
Oraz jego imponujące okolice:
Okolice dworca

 Następnie poszliśmy na dworzec kolejowy :)

Ita mi kazała zrobić to zdjęcie ;)
 Idąc peronem zerkałam w stronę kutrów:
Świnoujskie kutry
 Aż doszliśmy do miejskiej przeprawy promowej:
Prom bielik - przeprawa do centrum
Nie skorzystaliśmy jednak z promowego dobrodziejstwa, a ja na kilkunastokrotnym zoomie złapałam w kadr kawałek miejskiej panoramy :)
Miasto po drugiej stronie Świny
A później wróciliśmy na dworzec promowy, pożegnałyśmy naszego marynarza i wróciłyśmy, po drodze zatrzymując się na chwilę odpoczynku w Świerznie:

Po kliknięciu otworzy się większy, czytelny obraz
Po kliknięciu otworzy się większy, czytelny obraz
A że sokole (marchevkowe) oko wypatrzyło, to i kolejny zabytkowy kościół uchwycony. Tym razem o konstrukcji ryglowej, wybudowany w 1681 r. :)
Kościół parafialny pw. św. Trójcy w Świerznie
A później już prosto do domu, po drodze mijając na przykład białą kaczkę siedzącą na drodze. Takie tam, wiecie, zachodniopomorskie klimaty :)
Pozdrawiam!

sobota, 4 stycznia 2014

Odkrywam Kołobrzeg na nowo - bazylika konkatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Wychowałam się w Kołobrzegu, mieszkam tu od ponad dwudziestu lat. Historię miasta znam dość dobrze, bo po pierwsze tu mieszkam, po drugie w szkole też omawialiśmy dzieje naszego miasta. W podstawówce zajęłam trzecie miejsce w konkursie historycznym i wygrałam m. in. publikację na temat naszej bazyliki. Niedawno jednak zdałam sobie sprawę, że większość zabytków znam z życia codziennego, do bazyliki chodziłam na msze, kiedy nie istniała jeszcze nasza parafia koło domu. Stoi ona w centrum miasta, więc siłą rzeczy wielokrotnie obok niej przechodziłam. W liceum namawialiśmy księdza katechetę, aby zabrał nas na wycieczkę do katedry, ale szczerze - nie pamiętam, czy to doszło do skutku, czy nie.

To, co mamy na co dzień, powszednieje nam. Traktujemy to, jako naturalny element naszego otoczenia, naszego środowiska. To tak, jakby zapytać górala, czy był na Giewoncie. Wiecie co odpowie? "A po co, jak ja go z łokna widzę?". No więc właśnie. Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że z wielkimi i szeroko otwartymi oczami zwiedzałam kościół św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, że jak zahipnotyzowana oglądałam otwarcie ołtarza Wita Stwosza w Krakowie, a naszej Katedrze nie poświęciłam więcej, jak zajrzenie do mądrych książek o historii miasta. Postanowiłam to nadrobić, a dzisiejsza aura tylko temu sprzyjała! Zapraszam!

Widok od północy (od sądu rejonowego)
Znana powszechnie jako katedra, jest to bazylika konkatedralna Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny, konkatedra diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Została wybudowana w XIV wieku, jej budowa, według tabliczki informacyjnej, została rozpoczęta w 1300 roku. Budowa wraz z rozbudową trwała dwa kolejne wieki. Pod koniec XV wieku połączono dwie wieże - północną i południową, a między nie został dodany hełm wieżowy, który zwieńczył budowlę, nadając jej wygląd, jaki możemy obserwować dzisiaj.


Katedra, pozwólcie, że zostanę przy tej potocznej nazwie, była na przestrzeni dziejów narażona na zagrożenia wojennych zawieruch. W czasie ostatniej, II Wojny Światowej, stanowiła jeden z punktów oporu obrony miasta. Została zburzona przez artylerię radziecką. W elewacji do dzisiaj widać kilka armatnich kul.
Pierwsze powojenne założenia przyjmowały za możliwe wyburzenie ruin bazyliki. Jednakże przekazanie obiektu władzom kościelnym oraz upór mieszkańców doprowadził do odbudowy kościoła i przywrócenia mu dawnej świetności.


Nad głównym wejściem obserwujemy siedem łuków, które symbolizują siedem darów Ducha Świętego.


Świątynia oprócz monumentalnego wyglądu z zewnątrz, skrywa w sobie wiele bogactw minionych wieków. Do takich należy unikatowy siedmioramienny świecznik z 1327 roku. Jest to jedyny tego rodzaju zabytek w Polsce i jeden z pięciu na całym świecie, który zachował się przez tyle setek lat.

Gotycki świecznik siedmioramienny
Musimy pamiętać, że Kołobrzeg przez wiele lat należał do Niemiec (Prus), przez co jego historia ściśle związana jest z obywatelami Prus. Byli oni fundatorami wielu obecnych zabytków, np. drewnianego żyrandolu z 1523 r., znanego jako Korona Schlieffenów. Jest też mosiężna korona Holków (wg innych źródeł: Holkenów z 1420 r.).

Korona Schlieffenów
Na jednym z filarów odsłonięte zostały zabytkowe malowidła. Na zdjęciu widać także sklepienie krzyżowo-żebrowe.


Historia organów kołobrzeskiej katedry jest długa, obecnie są to organy piszczałkowe, sprowadzone z Tilburgu w Holandii w czasie przygotowywania się do obchodów 1000-lecia utworzenia biskupstwa w Kołobrzegu (1999-2000 r.) jednak ostatecznie sprawa organów została zamknięta w 2001 roku i od tamtej pory służą tutejszym parafianom.

Organy piszczałkowe
Wewnątrz zachowano wiele epitafiów oraz płyt nagrobnych. Są one rozlokowane w nawach bocznych świątyni. Napisy są do odczytania po dość wnikliwej analizie. Sfotografowałam kilka z nich, poniższe zamieszam jako przykładowe.
Epitafium rodu Kameke
Powoli kończąc, chciałam podzielić się z Wami pozytywną refleksją - otóż jeszcze pięć lat temu, kiedy robiłam zdjęcia wnętrza katedry na konkurs, musiałam ubiegać się o pozwolenie do tamtejszej parafii, ponieważ w środku obowiązywał zakaz fotografowania - przybyszów witała biało-czerwona tablica z napisem "Zakaz fotografowania". Jakież dzisiaj było moje zdziwienie, kiedy na nowej tablicy, wiele milszej i mniej surowej, nie zauważyłam zakazu fotografowania. Niemniej jednak, jak wszędzie w takich miejscach - wyłączyłam lampę błyskową. Jak bardzo nie był by to obiekt ciekawy turystycznie - katedra jest przede wszystkim miejscem kultu religijnego i należy się uszanowanie panującej tu ciszy i zasad, a także osób modlących się, których nie brakowało.


Kalendarium bazyliki:

I jeszcze drzwi w wejściu głównym, wstawione w 1985 roku, przedstawiają sceny ewangeliczne, zostały wykonane przez kołobrzeskiego artystę Lecha Piętkę na podstawie projektu Wiktora Ostrzołka. 


Jeszcze z zewnątrz:
Widok od zachodu
Widok od południowego-wschodu
Widok od wschodu (z Rynku)
Mam nadzieję, że Wam się podobało :) Do bazyliki jeszcze wrócimy, ponieważ w ubiegłym roku został otwarty dla zwiedzających taras widokowy na wieży, gdzie można zobaczyć dzwony oraz sklepienie, a także podziwiać panoramę miejską. :)

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za obecność!

Obserwatorzy