W magię chodzenia nie wierzyłam, póki nie poszłam do wojska. Tam z obciążeniem (dodatkowe około 15 kg na głowie, plecach, nogach) pokonywałam w szczycie szkolenia nawet kilkanaście kilometrów dziennie. To naprawdę niezły trening, a przeprowadzany regularnie przynosi niezwykłe efekty, szczególnie gdy odbywa się na niełatwym podłożu. My głównie chodziliśmy po piachu i to dość głębokim. Doceniam więc atut mieszkania nad morzem, bo nie muszę wyszukiwać miękkich bezdroży, po prostu idę na plażę, a że z
Tomikiem mamy pewne plany wakacyjne, co do których taki trening się bardzo przyda - w miarę czasu śmigamy razem. Piachu ci u nas dostatek, jednak najdłuższy odcinek od Kamiennego Szańca do Portu pokonaliśmy już pierwszego dnia. Nudno ciągle tą samą trasą chodzić, więc dzisiaj, korzystając z dnia wolnego i ładnej pogody, wybraliśmy się do Podczela autobusem miejskim i wróciliśmy piechotą, co dało wynik niecałe 5,5 km w czasie trochę ponad godzinę. Oczywiście rekord to to nie jest, ale dużo było przerw na cykanie fotek i hasanie po plaży.
|
Pozdrowienia :), Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Wędrówkę rozpoczęliśmy od zajrzenia na nieistniejący już przystanek kolejowy Podczele. Jeszcze jakieś 10-11 lat temu była tam zadaszona wiata i ławki, obecnie nie zostało nic oprócz kawałka betonu, który kiedyś był peronem. Zdjęcia poglądowe i ku pamięci, bo zapewne za kilka lat i tego nie będzie. Przystanek kolejowy Żółczyce, niecały kilometr dalej w stronę Kołobrzegu, został rozebrany w czasie ostatniego remontu linii kolejowej.
|
Peron nieistniejącego już przystanka kolejowego Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Następnie przeszliśmy na drugą stronę DK11 i ulicą Na Grobli poszliśmy do Ekoparku, który znacie już
stąd i
stąd. Zimą jeszcze nie miałam okazji tu być, a byłam ciekawa, jak zachowują się solne bagna przy ujemnych temperaturach, bo wiadomo, że zbiorniki słodkowodne zamarzają, a jak to się ma ze słonymi? Okazało się, że na samym początku (kilkaset metrów od brzegu morza) lód jest całkiem solidny i gruby. Pokrywa lodowa robiła się coraz słabsza, im bardziej zbliżaliśmy się do morza. Przy samym końcu z zachodniej strony ścieżki zbiornik był całkowicie rozmarznięty, natomiast od wschodu lodu nie było jedynie w okolicy przepustu wodnego.
|
Ekopark Wschodni, Podczele, widok na zachód ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Ekopark Wschodni, Podczele, widok na wschód ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Ekopark Wschodni, Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Ekopark Wschodni, Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Po dojściu do morza nastąpił etap właściwy dzisiejszej eskapady. Zanim jednak zeszliśmy na plażę, dokładnie obejrzałam znaki informacyjne ze wskazaną drogą w stronę kołobrzeskich dębów. Czyli jednak prawda, że oznakowali szlak. Kilka lat temu z Tomikiem jechaliśmy rowerami na czuja, grzęznąc w błocie po kostki. Teraz nie dość, że jest wytyczony szlak, to jeszcze oznakowany. Sprawa jest o tyle warta uwagi, że ścieżka rowerowa z Kołobrzegu do Ustronia Morskiego stanowi fragment Międzynarodowego szlaku rowerowego wokół Bałtyku R-10 i takie oznaczenia na drodze tej rangi po prostu są niezbędne, by mogła ona aspirować do miana trasy europejskiej.
|
Oznaczenia na drodze R-10, Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Teraz czas na morze. Chociaż nie ma śniegu, zima doskonale daje o sobie znać. Zamrożone obiekty hydrotechniczne wyglądają bajkowo, otulone lodowymi czapami. Plaża też oblodzona, a zdradliwie pokryte warstwą piasku fragmenty wywoływały czasami w nas nieskoordynowane ruchy kończyn: dolne się rozjeżdżały, a górne machały, próbując złapać powietrze, żeby się przytrzymać :) Żadne z nas jednak gleby nie zaliczyło, chociaż momentami niewiele brakowało.
|
Betonowy pomost na plaży, Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Ostrogi, Podczele, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Betonowy pomost na plaży, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Szliśmy plażą równolegle do wyżej wspomnianej drogi R-10. Jedną z jej atrakcji jest drewniany mostek prowadzący przez najbardziej podmokły fragment w ciągu trasy. Sześć lat temu wiosną doszło tutaj do katastrofy ekologicznej, wskutek której wody roztopowe nie dość, że zerwały mostek, to przerwały wydmę i wydarły się do morza. Spowodowało to spore przetrzebienie walorów naturalnych solnych bagien, jednak ekosystem zdołał się podnieść po tej klęsce. Po tym epizodzie wydmy wzmocnione zostały kamienną opaską, a przepusty udrożnione, aby zapobiec w przyszłości zdarzeniom tego typu.
|
Trasa rowerowa R-10, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Im bliżej byliśmy końca, tym bardziej plaża przeistaczała się w kamienistą i niewygodną. Na pewnym odcinku praktycznie zaniknęła. Do wyboru mieliśmy albo zejście z plaży kilkaset metrów przed kolejnym betonowym pomostem, albo wspinaczkę po kamiennych umocnieniach (co jest de facto zabronione), albo... pójście wodą. Tomek jakoś przedarł się między smagającymi falami a opaską kamienną, a ja poszłam dołem. Dziwne uczucie, chodzić po morzu w styczniu... ;>
|
Plaża, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Umocnienia brzegowe, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
|
Plaża, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
I dotarliśmy do stałego lądu. Zeszliśmy z plaży przy ul. Wschodniej i ze słońcem w twarz wróciliśmy do domu. Cudownie było troszkę zmarznąć, a jeszcze fajniej usiąść spokojnie z kubkiem parującej herbaty i powoli się rozgrzewać :)
Miłego popołudnia! :)
|
Plaża, w oddali zarys latarni morskiej, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.01.2016 r. |
Elegancko było, a z czasem dystanse będą coraz dłuższe :)
OdpowiedzUsuńNooo, w to nie wątpię ;)
UsuńGdy u mnie było takie pocztówkowe niebo to z radości pokonałabym rekord Bubki. Cudne są oblodzone pomosty, umocnienia. Zazdroszczę takich widoków i przepięknych zdjęć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Załapaliśmy się na ostatni tak spektakularny dzień. Później przyszła odwilż, sypnęło śniegiem, po czym spadł deszcz i zrobiła się plucha :(
UsuńPozdrawiam :)
I podobno dzisiaj nad morzem też nie jest zachwycająco.
UsuńPada śnieg i jest bardzo nieprzyjemnie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Tak samo nie wierzyłam w magię biegania i raczej w nią nie uwierzę, ale w chodzenie wierzyłam akurat zawsze :) Jeszcze przed erą Sama-Wiesz-Czego lubiłam długie spacery, ale mało kto się do nich nadawal - jedyna Kamila mogła codziennie robić długie dystanse, reszta nie chciała przejść się nawet wokół bloku.
OdpowiedzUsuńSpacer super, zdjęcia i relacja bardzo ładne :)
Bieganie ma sens tylko w ściśle określonych przypadkach. Niemniej jednak są szaleńcy, którzy dla spełnienia marzeń nawet biegać zaczną, skoro tylko w ten sposób mogą to osiągnąć :)
UsuńUwielbiam spacery, a takie zimowe i morskie klimaty są super!
OdpowiedzUsuńSama jestem zdziwiona, że jest tak bajecznie. Zima dla mnie zawsze była okresem martwym, a tu i spacer, i bieganie, nawet rower jak nie było ślisko. Cuda się dzieją :D
Usuńcudownie jest tak iśc przed siebie, a ile rzeczy mozna zauważyć! jednym słowem terapia dla ciała, ducha i zmysłów :)
OdpowiedzUsuńOj tak, delikatny resecik jeszcze nikomu nie zaszkodził :))
Usuńw życiu nie byłem nad morzem w zimie - wpisuję na bucket list ;)
OdpowiedzUsuńDudi, musisz to nadrobić! :-)
UsuńDudi, koniecznie! :)
UsuńGdybym mieszkał w Kołobrzegu to też bym często urządzał sobie spacery brzegiem morza. Naprawdę ładny widok oblodzonych falochronów. Niestety zimą samotna jazda rowerem nie wchodzi w rachubę, zwłaszcza gdy jest ślisko.
OdpowiedzUsuńA pociąg? Niewielki koszt, przyjechać nad morze, połazić, wrócić ;) Też warto :)
UsuńPatrzę na zdjęcia i wiem, gdzie są zrobione! Planowałam dziś eskapadę do Mrzeżyna, ale... No właśnie zrobiło się strasznie ślisko!
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam kilka króciutkich, raczej technicznych, przelotów przed Nowym Rokiem, a teraz wszystko na nogach, bo jest tragicznie na drogach.
UsuńMarchewko> czy to jest zaraźliwe takie chodzenie? bo ja bym chciała tym się od Ciebie zarazić :) chociaż troszkę :) pozdrawiam : Basia
OdpowiedzUsuńA to próbuj ;) Ja bakcyla złapałam w kamaszach :)
UsuńPięknie, szkoda tylko, że tak mroźno. U nas na szczęście już jest odwilż i plusowa temperatura. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mam daleko do morza, bo bym z przyjemnością podziwiała piękne zimowe widoki nad nim. Może by się udało też nie wywrócić chodząc po zamarzniętym piasku :).
OdpowiedzUsuńGreat post! Would you like to follow each other?let my know and i follow you back! happy new year! ������
OdpowiedzUsuńNo ja to lubię mróz i nie narzekam. Jest pięknie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo ja jednakowoż konika wolę i coraz bardziej w miarę czytania się w tem zdaniu utwierdzałem...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Zachwyciły mnie zdjęcia z oblodzonymi elementami wystającymi z morza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Spacerowanie brzegiem morza również mnie bardzo relaksuje. Zawsze pamiętam tylko o zabraniu jakiegoś wełnianego swetra i czapki, bo czasem jest tam naprawdę chłodno.
OdpowiedzUsuń