środa, 19 lutego 2014

Spacerem po Świdwinie

Strasznie podobają mi się wolne weekendy :) Można sobie pojeździć tu i tam, bardziej tu, niż tam, ale zawsze gdzieś. Tym razem Świdwin: 15-tysięczne miasto na Wysoczyźnie Łobeskiej nad rzeką Regą :)
Dzieje tego miasteczka są dość burzliwe. Początkowo był to gród na szlaku handlowym między Kołobrzegiem a Wielkopolską. Później przeszedł w ręce trzebiatowskich norbertanów, aby sto lat później trafić w ręce prywatne i zostać oddanym pod wodze krzyżaków. W XIV wieku mieszkańców strawiła zaraza, a 59 lat po Bitwie pod Grunwaldem, w Świdwinie wybuchła bitwa o krowę, której pamięć pielęgnowana jest do dnia dzisiejszego :) Jak na całym Pomorzu Zachodnim, także i tutaj po II wojnie światowej osiedliła się ludność napływowa ze wschodu, która ze sobą przywiozła kresowe tradycje. Z tej okazji rokrocznie w Świdwinie odbywają się Kaziuki Wileńskie, mające formę jarmarku :) Tyle historii, teraz idziemy na spacer!

Przybyszów ze strony Kołobrzegu oraz przyjezdnych pociągami wita Plac Lotników z kamieniem pamiątkowym oraz imponującym pomnikiem Lotników Polskich.


Startujący MIG-17.
Na cokole pomnika widnieją tablice pamiątkowe, w tym najnowsza, upamiętniająca lotników, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Mirosławcem w styczniu 2008 roku. Świdwin jest silnie związany z lotnictwem, ponieważ stacjonuje tu 21 Baza Lotnicza. W mieście działa także Stowarzyszenie Przyjaciół Lotniska Wojskowego Świdwin, a co roku z okazji święta jednostki odbywa się piknik lotniczy.



Przez Świdwin przebiega szlak "Kotła Świdwińskiego", wiodący śladami I Armii Wojska Polskiego. Zobaczyłam większość obiektów stojących na tej drodze. Nie było to trudne z tego względu, że usytuowane są one w ścisłym centrum miasta.

Widać to na poniższej panoramie: w dali z lewej widać zamek, od prawej widać kościół oraz Bramę Kamienną. Po otwarciu w nowym oknie będzie widać więcej i trochę lepiej :)

Akurat z kościoła wyległ tłum ludzi, więc postanowiliśmy nasze zwiedzanie rozpocząć od wzniesionego w XIII wieku Zamku Joannitów. O historii zamku, która nieodzownie łączy się z historią miasta można poczytać TUTAJ. Mnie samą urzekło to, że mimo upływu lat i zamiłowania ludzi do wszechobecnej tandety, zamek zachował swojego ducha. Kiedy weszłam na dziedziniec, oczyma wyobraźni ujrzałam pojedynki rycerskie. Zupełnie nie byłoby to dla mnie zaskoczeniem. Wnętrze utrzymane jest w jednym stylu, wszystkie szyldy pisane są pismem gotyckim na drewnie, nie ma miejsca na plastik i chińszczyznę.









Zamek można obejść ładnym chodnikiem dookoła, wzdłuż płynącej nieopodal Regi, a przy ładnej pogodzie, także przysiąść na jednej z ławek i odpocząć :)





Po obejrzeniu zamku deptakiem poszliśmy w stronę Bramy Kamiennej. 





Na koniec zostawiliśmy sobie kościół pw. MB Nieustającej Pomocy. Akurat już wszyscy uczestnicy uroczystości się rozeszli i mogłam spokojnie wejść do środka. Chociaż... pani, która w środku sprzątała niezbyt życzliwie na mnie spojrzała, lekko się przestraszyłam, jednak nie ustąpiłam. Dalej fotki cykałam, póki pana w czerni nie ujrzałam. Wtedy chybcikiem nogi za pas wzięłam i mało co ducha nie wyzionęłam. Ale uszłam z życiem szczęśliwie, o czym Wam donoszę życzliwie :)








Stojąc przy samochodzie zrobiłam jeszcze tylko Pomnik Pamięci Poległym i Pomordowanym Żołnierzom i Ofiarom Faszyzmu i Stalinizmu.


I odjechaliśmy w stronę Kołobrzegu, na gorącą herbatę, bo pogoda niestety nie dopisała. Jednakże trudno wymagać, aby w lutym słońce świeciło i 20 stopni w cieniu było :) Pozdrawiam :)

piątek, 14 lutego 2014

Polska na 100%

Jakiś czas temu złapałam mapę z podziałem administracyjnym Polski i naniosłam Marchevkę tam, gdzie już była. Znaczy tam, skąd już foty są tutaj. Miałam nieco problem z województwem łódzkim, bo tam byłam, zdjęcia mam, ale mocno przeterminowane, więc łódzkie też uznałam za marchevkowo nieodwiedzone.


Na mapce zaznaczyłam, gdzie Marchevka już była. "Puste" województwa znaczą, że tam jeszcze nie dotarłam z aparatem (chociaż w większości byłam, chociażby przejazdem).
Myślałam nad tegorocznym projektem wyjazdowym. Myślałam i wymyśliłam. Rok temu był Poltrip2013, czyli dwutygodniowy wyjazd Kraków-Warszawa-Trójmiasto. W tym roku z przyczyn bardzo nieobiektywnych wyjechać na tak długo nie mogę. Wymyśliłam zatem, że moje wyjazdy będą częstsze, a krótsze. To znaczy, że w tym roku mam zamiar zaliczyć wszystkie brakujące województwa, czyli:

1) Wielkopolskie
2) Lubuskie
3) Łódzkie
4) Opolskie
5) Śląskie
6) Świętokrzyskie
7) Podkarpackie
8) Lubelskie
9) Podlaskie

Łatwo nie będzie i największy problem chyba będzie ze ścianą wschodnią. Pociągi z Kołobrzegu w tamte rejony są jak Yeti - wszyscy mówią, że istnieją, a nikt ich nie widział. Ale będę usilnie pracować nad tym, aby plan zrealizować. 

1) Lubuskie/Wielkopolskie - majówka 2014.
2) Świętokrzyskie/Podkarpackie i może Łódzkie - Boże Ciało 2014.
3) Opolskie/Śląskie - Święto Wojska Polskiego 2014.
4) Podlaskie/Lubelskie - pomyślimy, zobaczymy. Najwyżej na przyszły rok to przeniosę pod nazwą "Polska Wschodnia" :) 

Przede wszystkim stawiam na podróż pociągiem. Jak dla mnie - najwygodniej, mimo niedogodnych godzin odjazdu i czasu trwania podróży. Jedynie czerwcowy wyjazd zamierzam odbyć samochodem. Co prawda trochę to daleko, bo ponad 700 km w jedną stronę, ale po drodze prawdopodobnie będę miała pasażerkę, a wiadomo - razem raźniej :)

A Wy planujecie jakieś większe wyjazdy? Czy stawiacie na spontan? :)
Pozdrawiam!

niedziela, 9 lutego 2014

Tajemnice historii - Fortyfikacje średniowiecznego Kołobrzegu

Zachęcona komentarzami pod poprzednim postem postanowiłam napisać trochę więcej na temat historii Kołobrzegu. Świetnie się nawet złożyło, bo miałam okazję być na spotkaniu, na którym został omówiony fragment historii tego miasta. Zapraszam :)

6. lutego w sali plafonowej Muzeum Oręża Polskiego zainaugurowany został nowy cykl spotkań pt. "Tajemnice historii". Wykład otwierający "Fortyfikacje średniowiecznego Kołobrzegu wygłosił prof. Marian Rębkowski, od lat związany z Kołobrzegiem. Na spotkanie przybyli także przedstawiciele miejskich instytucji związanych z historią i ochroną zabytków. Sala była pełna po brzegi, a nawet zabrakło miejsc siedzących - okazało się, że spotkanie przyciągnęło do siebie wielu przedstawicieli młodzieży szkolnej. Dyrekcja Muzeum była pozytywnie zaskoczona tak dużą frekwencją. 

Od plafonu sala nazywana jest właśnie "salą plafonową"
Sala była wypełniona po brzegi

Na początek pan profesor powiedział, że osobiście nie lubi określenia "fortyfikacje" w użyciu historycznym. Na to miano zasługują współczesne obiekty obronne. Do czasów średniowiecza adekwatna jest nazwa "umocnienie".

Wiecie jaka jest różnica między grodem a grodziskiem?
Taka jak między cmentarzem, a cmentarzyskiem.
Gród - był kiedyś, pozostałości po nim to grodzisko.
Cmentarz funkcjonuje obecnie, stare nieczynne cmentarze i pozostałości po nich to cmentarzyska. :)
Wykład rozpoczął się właśnie od Budzistowa, czyli miejsca, o którym całkiem przypadkiem napisałam Wam w poprzednim wpisie. To właśnie tam wzniesiono gród, po którym dzisiaj pozostały wały i wiele pamiątek archeologicznych, do dzisiaj nie odkrytych. Jedno Wam powiem, bo sama tego nie wiedziałam: powstanie osady w Budzistowie datuje się na 880 rok! Na naszych ziemiach byli już Słowianie, jednak nie wiadomo, jakie to  było dokładnie plemię. Źródła historyczne nie rozstrzygają tej kwestii ostatecznie: pojawiają się wzmianki o Serbach lub Kaszubach, na dzień dzisiejszy jednak przyjmuje się, że plemię jest nieznane. O Serbach na Pomorzu napiszę niebawem - mam już nawet dokumentację fotograficzną :)

A jeśli jeszcze chodzi o Budzistowo, to znane są trzy lokalizacje świątyń: pierwsza to kaplica św. Pawła wewnątrz samego grodu. Następnie Otton z Bambergu wzniósł już poza granicami grodu kolegiatę NMP w 1125 roku. Znany już Wam kościół Jana Chrzciciela jest ostatnim w Budzistowie, a zarazem jedynym, który zachował się do dziś.

Mapa przedstawia tereny zamieszkania wielkich plemion
prof. dr hab. Marian Rębkowski
Po omówieniu czasów grodu, przeszliśmy do czasów, kiedy Kołobrzeg znajdował się już w dzisiejszym miejscu. Problematyczną z tych czasów kwestią jest ilość bram miejskich. początkowo zakładano, że istniały trzy bramy: Brama Młyńska, Brama Kamienna (oznaczona na poniższym slajdzie) oraz Brama Solna. Okazało się powiem, że istniała jeszcze jedna, nieopodal Bramy Młyńskiej. Nie wiadomo, czy to była kolejna, czwarta brama, czy tylko przesunięta na zachód brama Solna. Ot, kolejna tajemnica historii :)



No i cóż... Na zakończenie mogę Wam jeszcze napisać, że widoczne na poniższej panoramie miejskiej wieżowce (po lewej szeregowiec przy ul. Wąskiej, po prawej przy ul. Budowlanej oraz pojedyncze: Giełdowa i Ratuszowa), stoją praktycznie wzdłuż linii dawnych murów miejskich. :D

Dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu - pan Paweł Pawłowski
Tak pokrótce przedstawia się nasza miejska historia. Wykład był bardzo interesujący, poprowadzony w ciekawy sposób. Ponadto po godzinnym wystąpieniu, profesor Rębkowski przekazał głos słuchaczom, każdy mógł jeszcze dopytać o interesujące go kwestie. Ostatecznie z muzeum wyszłam po prawie dwóch godzinach, ale zaręczam, że nie byłam ostatnia!
Czekam z niecierpliwością na kolejne spotkania, a jeśli wyrazicie chęć poczytania o nich, z radością będę tutaj zamieszczać z nich relacje :)

Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za nowe polubienia fanpage'a oraz wszystkie komentarze! :)

wtorek, 4 lutego 2014

Tutaj się wszystko zaczęło - Budzistowo

Gdzie jest Kołobrzeg - większość kojarzy. Większość też wie, że Kołobrzeg to uzdrowisko i nadmorski kurort. Ci co byli, albo tu mieszkają, wiedzą, że drogi kurort. A kto z Was wie coś na temat historii tego miasta?
Nie bójcie się, nie będę Was zanudzać regułkami i długimi wywodami historycznymi. Zabiorę Was tylko w jedno miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. W oddalonym o 4 km od morskiego brzegu Budzistowie w VIII wieku wzniesiono gród, który bardzo szybko się rozwinął w duży ośrodek handlowy. W 1000 r. Kołobrzeg stał się biskupstwem, jednym z trzech na polskiej ziemi.
Zdarza mi się, że kiedy moi goście chcą jechać na stare miasto, zabieram ich właśnie do Budzistowa, bo przed wojną właśnie tak (Altstadt) nazywała się ta wieś przyległa administracyjnie do dzisiejszego Kołobrzegu. To tutaj jest prawdziwe kołobrzeskie stare miasto.
Dzisiaj praktycznie nikt o tym nie pamięta, a o historii przypomina tylko mały ceglany kościółek z początku XIII wieku. Podawana data budowy - 1222 rok - to data umowna, kościół najprawdopodobniej został wzniesiony wcześniej. Jest to najstarszy tego typu obiekt na Pomorzu. Zapraszam do słonecznego spaceru po dawnym przykościelnym cmentarzu, wśród starodrzewia, wokół kościoła św. Jana Chrzciciela.








Mam nadzieję, że się podobało :)
_______________________________

A na zakończenie przypominam, że jeszcze do 6. lutego do godziny 12:00 można wysyłać SMSy na blog roku:

Missjonash - SMS na nr 7122 o treści E00010.
Malina - SMS na nr 7122 o treści F00003.


Obserwatorzy