niedziela, 14 października 2018

Trzebiatów-Kołobrzeg, czyli jesienne pomieszane z poplątanym

Pogoda rozpieszcza wyjątkowo. Tegoroczny październik zachwyca ilością słońca, pięknymi kolorami i wysoką temperaturą powietrza. Wczoraj czułam się jak u schyłku sierpnia i bez cienia wątpliwości zostawiłam bluzę w domu, wychodząc jedynie w koszulce na krótki rękaw. Miejskie przechadzki rowerowe to za mało, więc niedzielę postanowiłam poświęcić na nieco większą wyprawę, zabierając rower pociągiem do Trzebiatowa i stamtąd wrócić, poznając kolejne szlaki, w tym nowy odcinek drogi dla rowerów Nowielice-Trzebusz.

W Trzebiatowie pojechałam na pamięć, więc zamiast skrótem przez miasto, przeprawiłam się aż do obwodnicy, czyli DW102 i tamtędy dotarłam do DW109, prowadzącej w kierunku Mrzeżyna. Do Nowielic skorzystałam z DDR biegnącej wzdłuż trasy wojewódzkiej, potem, jak to w Polsce często bywa, droga się skończyła. Chyba zabrakło funduszy, by pociągnąć te 200 m i połączyć starą trasę z nową. Cóż...
Trasa Nowielice-Trzebusz, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Nowa droga dla rowerów z Nowielic do Trzebusza biegnie po nasypie starej kolejki wąskotorowej w malowniczych okolicznościach przyrody, wśród drzew, pól i niewielkich wąwozów. Wydawało się, że będę miała dużo czasu, aby pomyśleć o różnych sprawach i sportowo wywalić z siebie wszystko, co ostatnio zaprzątało głowę. Niestety, cudowny równy asfalt skończył się równie szybko, jak się zaczął. Ten odcinek miał zaledwie 2 km. Stanęłam przed kolejnym dylematem: kierować się na Roby drogą średniej jakości, czy zaryzykować i wrócić na DW109. 

Wygrała druga opcja, bowiem w czasie kółka dookoła Jeziora Resko byłam w Robach i po tamtej akcji zaopatrzyłam się w kask, bo się bałam, że rozwalę sobie łeb na nierównych płytach jumbo. Poza tym dwa dni temu tą trasą jechał kolega i widziałam, że się nic nie zmieniło, nadal jest krzywo i mało komfortowo, mimo że działacze chwalili się, że "zbudowali nową drogę Nowielice-Mrzeżyno". Po trzecie i ostatnie - miałam ten rzeczony kask, a także bardzo dobrze znam zasady poruszania się po drogach publicznych, więc myknęłam na równiutki wojewódzki asfalt i oddałam się radości z jazdy. W statystykach widzę, że znaczny odcinek trasy między Trzebuszem a Mrzeżynem pokonałam z prędkością przekraczającą 30 km/h. 
Wyjście z portu, Mrzeżyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.

Kawałek energii, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
W Mrzeżynie zjechałam na prawy brzeg portu, robiąc małą przerwę na kawałek irlandzkiego batona i zrobienie kilku fotek. Lubię ten port i lubię konkretnie tę stronę, bo z prawego nabrzeża dobrze widać wyjście w morze. A to jedne z moich ulubionych widoków, metafora okna na świat, szerokich horyzontów, wyjścia poza strefę komfortu.
Trasa Mrzeżyno-Rogowo, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Nad Jeziorem Resko Przymorskie, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Od tego momentu zaczął się powrót do domu. Najpierw szybki przystanek nad Jeziorem Resko i dokumentalne zdjęcie, potem w Dźwirzynie zdjęcie portu z mostu na Kanale Resko. Zjechałam na przystań, mając nadzieję na małą kawę, ale otwarta była jedynie smażalnia ryb. Nie miałam ochoty na rybne zapachy, chociaż były dość apetyczne. Pojechałam więc dalej, decydując się na wjazd na taras widokowy, który został w tym roku oddany do użytku, wraz z wymagającą i malowniczo położoną na wydmach trasą pieszo-rowerową. Miałam wątpliwości, czy dam radę wjechać pod tak stromy podjazd, jednak okazało się, że mimo 20 km za sobą, przy odpowiednim ustawieniu biegów w rowerze, operacja powiodła się i byłam szczerze zachwycona tym faktem. Na górze zrobiłam pamiątkowe fotki i pognałam dalej, wiedząc, że dom już jest blisko.
Port Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Most na Kanale Resko, Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Taras widokowy, Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Plaża, Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Trasa po wydmach, Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Jechałam z dołu do góry, dłuuugi podjazd, Dźwirzyno, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Przez Grzybowo przemknęłam bez zatrzymania, robiąc małą pauzę już pod samym Kołobrzegiem na ścieżce usypanej mączką. To tam udało mi się w końcu odzyskać dostęp do Marchevkowego fanpage na fejsie. Stamtąd, z żołędziami strzelającymi pod oponami i szeleszczącymi liśćmi, dotarłam do domu z wynikiem 35 km. 
Grzybowo, 14.10.2018 r., ©Marchevka.
Statystyki z Endomondo, 14.10.2018 r., ©Marchevka.

Obserwatorzy