czwartek, 27 lipca 2017

Przelotem w Myszogrodzie

Oczywiście chodzi o Wyszogród, ale Myszogród brzmi zabawniej ;) Jest to malutkie miasteczko położone po drugiej stronie Wisły, mające niecałe 3 tysiące mieszkańców. Mieścinka senna, bez większych atrakcji, ale w słoneczną pogodę dość przyjemna, położona całkiem malowniczo - nad samą rzeką. Do miasta wiedzie most drogowy, który do 2011 roku był najdłuższym mostem w Polsce. Niestety, zabytkowy most drewniany ze względu na zły stan techniczny został rozebrany w 1999 roku, a cztery lata temu (w 2013 r.), zlikwidowano także pozostałości stanowiące taras widokowy. Przejażdżka mostem robi wrażenie - przeprawa liczy ponad 1200 m długości!
Przeprawa przez Wisłę w ciągu DK 50, gm. Młodzieszyn, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Przeprawa przez Wisłę w ciągu DK 50, gm. Młodzieszyn, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Przeprawa przez Wisłę w ciągu DK 50, gm. Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
W miasteczku możemy obejrzeć późnobarokowy kościół Świętej Trójcy z XVIII wieku oraz franciszkański XV-wieczny kościół Matki Boskiej Anielskiej. Do rejestru zabytków wpisany jest także układ rynku wraz z przyległymi uliczkami.
Rynek, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Muzeum Wisły, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Układ Rynku, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Kościół pw. Świętej Trójcy, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Pieseł, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Koteł, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Kościół Matki Boskiej Anielskiej, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Dzwonnica, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Ić stont!, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Kościół i zabudowania klasztorne, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Św. Jakub wszędzie jest, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Z podnóża Góry Zamkowej rozciąga się wspaniały widok na Wisłę. Szkoda tylko, że okoliczne ławki nie są dostępne dla turystów, bowiem okupują je okoliczne BonŻury. No trudno, dłużej pospacerowaliśmy. Na jednej ze ścian baru Szkutnia mieści się wystawa o historii miasta i okolic. W pawilonie obok natomiast umieszczono szczątki wyłowionego z Wisły w okolicy wsi Kamion radzieckiego samolotu Pe-2. Odkrycia dokonano dzięki obniżonemu stanowi wody dwa lata temu (za sprawą Savy, która wypiła całą wodę z Wisły podczas prac nad folkowym cyklem). Patronat nad konserwacją zabytku objął PKN Orlen.
Nad rzeczką, opodal krzaczka..., Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Widok na przystań, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Płynie Wisła, płynie..., Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Widok na most drogowy, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Wystawa samolotu Pe-2, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Wystawa samolotu Pe-2, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Załoga samolotu, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Wystawa samolotu Pe-2, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Wystawa w Szkutni, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Szkutnia, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Przystań rzeczna podobała mi się ze względu na ładny napis z nazwą miejscowości i estetyczny taras widokowy. Obecność kilku samochodów na dole świadczy, że jest to komfortowe miejsce wypoczynku. Nie jestem istotą wodną, więc mnie zadowoliły tylko walory wzrokowe, o szczegóły trzeba jednak popytać zainteresowanych - co i dlaczego ich tam sprowadza ;)
Wyszogród - miasto z widokiem!, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Przystań, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Przystań, Wyszogród, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
A wracaliśmy boczną drogą przez Brochów, przeprawiając się żelaznym mostem na Bzurze w Witkowicach. Z tej przeprawy korzystali żołnierze generała Kutrzeby w czasie kampanii wrześniowej, uczestniczący w Bitwie nad Bzurą. Przy moście od strony Witkowic ustawiono pamiątkowy pomnik, jednak zauważyliśmy go zbyt późno i nie mieliśmy już możliwości zatrzymania się bez sprawiania kłopotów innym uczestnikom ruchu. Za mostem natomiast wybudowano bardzo wąską drogę prowadzącą do Brochowa, na której też nie mogliśmy urządzić postoju. Szczęśliwie udało mi się szybko zrobić zdjęcie samego mostu.
Most na Bzurze, Witkowice, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
Droga do Brochowa, ©Marchevka, 24.07.2017 r.
A potem zjechaliśmy jeszcze na chwilę do Granicy na cmentarz, ale o tym będzie w następnym odcinku. Pozdrawiam! :)

czwartek, 20 lipca 2017

Dziwne to kołobrzeskie lato

Albo ja już zapomniałam, jak to lato powinno wyglądać...? Rok temu cały lipiec spędziłam na nauce jazdy autobusem, dwa lata temu urlop spędziłam w wojsku. A wcześniej...? Nie pamiętam :) To jest chyba pierwsze lato od czasów gimnazjum, które mam "wolne" to znaczy - poza pracą innych obowiązków brak, więc całe popołudnia tylko dla mnie. Ale czy coś z tego skorzystałam? Pogoda nie sprzyja. O ile deszcz i brak słońca nie przeszkadza mi na wyjazdach, tak na miejscu wolę się zaszyć z kubkiem herbaty i dobrą książką w suchym miejscu i przeczekać wichurę. Bo ilość słonecznych i ciepłych dni tego lata mogę podać na palcach jednej ręki.
Nie zmienia to jednak faktu, że trochę mnie nosi. Na rower wyszłam kilka razy, ale to ciągle mało. Jutro zaczynam urlop, ale i na tę okoliczność z różnych względów moje wszelkie plany się posypały w imię innych, wyższych celów, o których, mam nadzieję, będę mogła Wam opowiedzieć niebawem. Tymczasem radzę sobie jak mogę, czyli biorę aparat i idę przed siebie. Po przeprowadzce mam blisko w rejony, do których z mojego rodzinnego zacisza miałam do przebycia hektary. Teraz kilka kroków i jestem w centrum (w zasadzie to ciągle jestem w centrum). Za kilkanaście kroków mam wszystkie porty w zasięgu wzroku :) I tak ostatnio trochę podreptałam po mieście. Najpierw spacer ze znajomymi ze Śląska, podczas którego pokazałam najważniejsze zabytki miasta. Bardziej przejęta byłam opowiadaniem niż robieniem zdjęć (mam nadzieję, że nie zagadałam na śmierć!), więc kadrów jest jak na lekarstwo.



A kolejnego dnia wybrałam się na dłuższy spacer do dzielnicy zachodniej. Miłym zaskoczeniem było odbudowane zejście na plażę, które zostało zniszczone podczas ostatniego orkanu na początku roku. Światło jednak nie sprzyjało, a do tego nie przewidziałam zimnego wiatru po upalnym dniu i dość szybko uciekłam z plaży, wracając do domu krętą ścieżką. 




I tak odwiedziłam port rybacki, zatrzymując się na chwilę przy pomniku Rybaka i Rybaczki (których czasem nazywam pomnikiem wieśniaka i wieśniaczki - zupełnie niezłośliwie, a po to, by w słuchaczu wywołać zdziwienie i zainteresowanie) i z nabrzeża spojrzeć w stronę zabytkowych elewatorów zbożowych. Następnie, czując już przenikające zimno, z ulicy Solnej skierowałam obiektyw w stronę portu jachtowego, by w dalszej kolejności ulicą Zygmuntowską wejść wgłąb lądu i odsunąć się od morskiego zimna.


A gdy doszłam do Łopuskiego, moim oczom ukazał się widok niecodzienny. Okazało się, że dawne zabudowania przyszpitalne zostały wyburzone i tymczasowa budowlana pustynia odsłoniła widok na Cerkiew Opieki Matki Bożej. Nie jest to obiekt zabytkowy, bowiem powstał w latach 1994-1996, jednakże jest to świątynia urokliwa i dość osobliwa - w naszym regionie mało jest obiektów wyznania grekokatolickiego. Warto spojrzeć, nawet mimo słabego światła i niebieskiej małourokliwej budki nieco przysłaniającej budynek. Niedługo pewnie znów zostanie zabudowana z każdej strony i jedyny swobodny dostęp będzie od ulicy Szpitalnej.

Zmierzając w stronę domu obejrzałam też nową kładkę pełniącą funkcję ścieżki dla rowerów, po której niestety nadal łażą piesi (bo dwa chodniki po dwóch stronach jezdni to jest zdecydowanie za mało dla MATOŁÓW!), przeszłam jedyny most drogowy w mieście, który przetrwał wojenne zawieruchy (rok budowy 1906) i przystanęłam przy gmachu dawnej elektrowni miejskiej z początku XX w.


A na dobranoc znalazłam napis na murze, który może będzie początkiem nowej serii w moich prywatnych fotograficznych kolekcjach (obok pomników konnych i starych cmentarzy). Ja też w pierwszej chwili pomyślałam - ale kogoś poniosło. Ale gdyby tak się głębiej zastanowić...?
I tak wygląda moje lato. Przeplatane upałami i zimnym wiatrem, deszczem i chłodem, pracą, obowiązkami i małymi przyjemnościami. A jak u Was? :)

Obserwatorzy