Pierwszą część tej wycieczki można znaleźć TU.
Prawda jest taka, że tą wycieczką porwałam się trochę z motyką na słońce. Wyobraziłam sobie wielkie rzeczy, a w ostateczności okazało się, że tak naprawdę JUŻ nie ma czego uwieczniać i o czym pamiętać. To, co było warte zobaczenia, pamiętają najstarsi mieszkańcy, a obecni potrafią wskazać jedynie sterty kamieni, które pozostały. Straciłam smak po tym, co zobaczyłam. Sami się z resztą przekonajcie, miałam sobie odpuścić dalszą publikację artykułów z tego wyjazdu, ale jednak spróbuję. A nuż trafi się ktoś miejscowy, kto coś dopowie.
(...) Z Zagórza pojechałam na Nasutowo. Jest to wieś, która była lennem rodziny Wopersnow. W drugiej połowie XVIII wieku odkupiona przez rodzinę von Kleistów, razem z sąsiednim Kamosowem, pozostała ich własnością aż do II wojny światowej.
Na listę zabytków Narodowego Instytutu Dziedzictwa wpisany jest park z drzewostanem w wieku 60-100 lat, więc stosunkowo młodym. Rosną tu dęby, buki, jesiony oraz lipy. W rejestrze znalazł się także dwór z lat '30 XX w. o charakterze willowym. Obecnie jest to budynek mieszkalny.
![]() |
Dwór w Nasutowie |
Kamosowo jest kolejną miejscowością leżącą na szlaku wycieczki, jednakże o trochę innym rodowodzie. Początkowo Kamosowo było majątkiem rycerskim, który w pierwszej połowie XVII wieku został podzielony na dwie części, z których jedna należała do rodziny Wopersnow, a druga do rodziny Tessmar (później Oppermann). Następnie obie części przeszły we władanie rodziny Wopersnow, a później, podobnie jak Nasutowo, von Kleist - aż do II wojny światowej.
W różnych źródlach można znaleźć wzmianki o zabytkach znajdujących się we wsi. Na dzień dzisiejszy wszystko znajduje się w prywatnych rękach i zwiedzanie, nawet z zewnątrz, jest utrudnione, a w pojedynkę nawet trochę niebezpieczne (nie wiadomo, skąd jak wielki pies wybiegnie napuszczony na intruza). Pałac w Kamosowie został spalony w latach '70 XX w. i pozostały po nim tylko piwnice. W dobrym stanie jest za to budynek browaru z XIX w., który obecnie pełni funkcję gorzelni.
![]() |
Gorzelnia w Kamosowie |
Trochę zniechęcona pojechałam jednak dalej. Zajrzałam do Stanomina, jednak tę miejscowość opiszę innym razem, a dzisiaj przejdę od razu do Łęczna. Przez długi czas toczyłam mentalną batalię z ojcem, który twierdził, że Łęczno jest nieprzejezdne, tzn. wjeżdża i wyjeżdża się tą samą drogą. Zupełnie nie pokrywało się to z moją topograficzną orientacją, postanowiłam sprawdzić to więc empirycznie. Wyszło na moje :D
Łęczno jest wsią o rodowodzie średniowiecznym. Była to posiadłość ziemska należąca do zamku w Białogardzie. Przez wieki właściciele się zmieniali, a po bankructwie ostatniego z nich - Roberta Balthasara - w 1904 roku wieś stała się wsią chłopską. Przed wojną w Łęcznie były dwie cegielnie, piekarnia, kuźnia, gospoda. Do czasów powojennych zachował się dworek, który ostatecznie został spalony przez Polaków.
Z zabytków, które można znaleźć we wsi, wymienia się m. in. kościół gotycki z przełomu XV i XVI wieku. Na przestrzeni lat kościół był rozbudowywany oraz remontowany.
![]() |
Kościół filialny pw. MB Królowej Polski w Łęcznie |
![]() |
Figura Matki Bożej stojąca przy kościele |
![]() |
Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła |
Mój nastrój poprawił się momentalnie, kiedy okazało się, że... kościół jest otwarty! Co prawda zamknięta była krata uniemożliwiająca wejście do nawy głównej, ale to mi nie przeszkadzało! Obejrzałam kościół na tyle, na ile mogłam, no i zrobiłam zdjęcia wnętrza.
Zachował się praktycznie cały wystrój z pierwotnego wyposażenia: barokowa ambona z drugiej połowy XVII wieku, ołtarz główny z 1669 roku wykonany w stylu flamandzkim, a także renesansowa chrzcielnica, organy czy też neogotyckie witraże.
![]() |
Kamienny mur wokół terenu kościoła |
Według źródeł internetowych, przy drodze z Łęczna do Gruszewa znajduje się ewangelicki nieczynny cmentarz. Pewnie rangą podobny do tego z Zagórza. Niestety, miałam mały wypadek po drodze i zanim wyciągnęłam auto z błota, sama cała byłam ubłocona. Auto jak terenówka, dobrze że płyn do spryskiwaczy miałam, to chociaż szybę sobie wyczyściłam ;) Postanowiłam już nic nie kombinować, tylko powoli pokierować się w stronę celu.
![]() |
Na zdjęciu tak strasznie to nie wygląda, w rzeczywistości było tragicznie :) |
Przejechałam przez Gruszewo i Laski, jednakże w tych miejscowościach już nie ma dworków, pozostały jedynie sterty kamieni. Podbudowana jednak niespodzianką w łęczyńskim kościele, spokojnie, podziwiając barwy jesieni, skierowałam się na Sińce.
Sińce, podobnie jak Podwilcze, były lennem rodziny von Podewils. Przez stulecia zmieniały właścicieli, ostatnią rodziną, jaka weszła w posiadanie Sińc był ród Weske. Po wojnie majątek upaństwowiono.
Dworek zachowany jest w dobrej formie, stanowi obecnie budynek mieszkalny. W latach '70-'80 XX w. funkcjonowało tu przedszkole. Teren zielony jest zadbany, wokół nie brakuje jednak walących się, zrujnowanych budynków gospodarczych.
Dworek został wzniesiony pod koniec XIX wieku, nie należy do konkretnego stylu architektonicznego. Niby zwyczajny budynek, a jednak...

Detale
zdradzają "szlachetność" tego miejsca. Okna piętra w ryzalitach
ozdobione dodatkowo trójkątnymi naczółkami. Ryzality zwieńczone trójkątnymi profilowanymi
tympanonami z akroterionem na szczycie. W polu frontowego tympanonu – tarcza herbowa
trzymana przez dwa lwy.
![]() |
I oczywiście - wszechobecny bruk!!! |
Zmęczona przygodami, trochę zawiedziona, ale bardziej zadowolona pojechałam do Rychówka, gdzie babcia czekała na mnie z gorącą herbatką. Wieś ta także jest lennem von Podewilsów, w późniejszych latach aż do wojny należała prawdopodobnie do rodziny Ziemer. Obecnie z dawnej świetności tego miejsca pozostały tylko wspomnienia powojennych mieszkańców, czyli ludności napływowej. Babcia pamięta, jak we wsi stał jeszcze kościół, po którym dzisiaj zostało kilka kamieni i pusty plac. Za wsią jest nieczynny ewangelicki cmentarz, o którym wiadomo jedynie, że BYŁ i nic więcej. W lesie nieopodal odkryto kurhany pochodzące z okresu 1400 r. p.n.e.-1200 r. p.n.e., co potwierdza obecność na tych ziemiach ludów germańskich.
Czy Wy też wierzycie w magiczne fluidy krówek? :)
Cieszę oko widokiem jesieni - u nas już przymrozki i pierwszy atak gradośniegu za nami.
No i jak? :> Chyba jak to zebrałam raz to nie wyszło aż tak najgorzej? :)
Pozdrawiam i pędzę ponadrabiać zaległości u Was!