niedziela, 7 lipca 2013

Patent na podróż PKP

Na dalekie podróże wybieram PKP z przynajmniej dwóch powodów:
1) Bo tanio w porównaniu z innymi środkami lokomocji (niech żyje studencka ulga!).
2) Bo mi tak wygodnie.




Wsiadam wieczorem w pociąg i rano jestem na miejscu. Wiele osób się dziwi, że jadę sama, nocnym pociągiem i nie w kuszetce, a w wagonie z przedziałami. Że niby niebezpiecznie, że duże ryzyko. Hm... Wiadomo, trzeba myśleć i być czujnym, ale na ostatnie trzy podróże, czyli sześć stron (tam i z powrotem x3) tylko raz mi się zdarzyło, że raczej nie spałam. To było podczas czerwcowego wypadu do Warszawy, kiedy w Pruszczu Gdańskim do przedziału wsiedli młodzi chłopcy z piwami, jadący na jakiś młodzieżowy zjazd. Wtedy faktycznie się rozbudziłam i do samej Warszawy oka nie zmrużyłam. Ale to był jeden raz na sześć, więc chyba nie tak źle.

Mam kilka patentów na bezpieczną podróż i zamierzam Wam je objaśnić, po pierwsze po to, aby wyjaśnić moje własne motywy podróżowania pociągiem, a po drugie, aby może przekonać chociaż kilka osób, że PKP to naprawdę nie jest najgorsza opcja ze wszystkich dostępnych :-)

Po pierwsze - cena.
Bilet z Kołobrzegu do Warszawy kosztował mnie w czerwcu 35,77 zł razem z miejscówką, która obecnie w pociągach spółki TLK jest obowiązkowa. Na najbliższy wyjazd do Krakowa kupiłam bilet korzystając ze zniżki, jaką oferuje klientom InterCity, właściciel TLK. 
Osoby kupujące bilet wcześniej zyskują od 10 do 15% zniżki na bilet i ulga dotyczy także biletów ulgowych. Osoby, które kupią bilet między 30 a 15 dniem przed planowaną podróżą otrzymają 15% zniżki na bilet. Kupujący między 14 a 7 dniem przed podróżą dostaną rabat w wysokości 10% ceny biletu. Szczegóły TUTAJ. Tym oto sposobem na pociąg relacji Kołobrzeg-Kraków Główny bilet kupiłam za 32,19 zł :D

Po drugie - wygoda.
Nie wyobrażam sobie siedzieć dwunastu godzin w jednym miejscu, bez możliwości wstania, rozprostowania nóg, co jak dla mnie daje autobus. Minusem za podróżą na kołach jest też to, że mam chorobę lokomocyjną, która w ostatnich latach trochę się utaiła, ale nie wiem, kiedy zaatakuje znów.
W pociągu, o ile pozwolą na to podróżujący na korytarzach :P można się przejść, można sobie zrobić spacer po pociągu, albo zwyczajnie na siedząco rozciągnąć nogi i sobie spać w najlepsze, ustawiając budzik na godzinę przed stacją docelową :-) Przy dobrej ekipie w przedziale można spokojnie przespać całą noc, bo kiedy zaśniesz między jedną a drugą kontrolą biletową, a współpasażerowie poświadczą, że bilet już masz sprawdzony, to konduktor Cię nawet nie obudzi.

Bezpieczeństwo tylko z głową.
Najczęstszy zarzut, jaki spotykam pod adresem nocnych podróży pociągami, to "ja bym się bała". Zaręczam, że jeśli dobrze się przygotujemy i zachowamy racjonalne myślenie, krzywda nam się stać nie powinna. Naszemu bagażowi też nie.
Podstawa - rzeczy osobiste, takie jak dokumenty trzymamy zawsze przy sobie. Dokumenty są najważniejsze, ubrania i inne rzeczy materialne to rzecz nabyta, dzisiaj są jutro nie. Dlatego pakując się, pomyślmy, czy elektroniczne gadżety są nam naprawdę niezbędne, czy wyjeżdżając na wakacje, naprawdę musimy zabierać chociażby laptopa. Poza tym starajmy się nie przewozić dużej gotówki ze sobą, a kartę do bankomatu schowajmy gdzie indziej, niż pozostałe dokumenty.
Do przewozu dokumentów i pieniędzy możemy wykorzystać wewnętrzne kieszenie ubrań lub małą saszetkę, którą możemy schować pod ubraniem. Np. taką przyczepianą na pasku od spodni, z możliwością zawieszenia jej na szyi:


Jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny, typu laptop czy aparat fotograficzny, trzymajmy go przy sobie, starając się go nie eksponować. Szczerze, sama się bałam, jak dziewczyna jadąca ze mną z Warszawy co chwilę wyciągała i chowała laptopa. Ludzie sami siebie narażają na niebezpieczeństwo, bo wcale nie jest powiedziane, że zostanie napadnięta w pociągu. Obserwator może wysiąść za nią na jej stacji i później zrobić jej krzywdę, a po co?
Jak ciągnęłam laptopa ze sobą, to torba z nim stanowiła mój bagaż podręczny, którego pod żadnym pozorem nie otwierałam, a zawinięty w kurtkę służył mi za poduszkę, bo przedział był na tyle pusty, że każdy mógł się rozciągnąć jak chciał i spokojnie spać.
Duży turystyczny plecak, czy ostatnio torbę podróżną, wsadzam wysoko na półkę, a paski wykorzystuję do przyczepienia bagażu tak, aby potencjalnemu złodziejowi nie poszło aż tak łatwo z jego zabraniem. Przypominam, że turystyczne plecaki mają tyle troków i karabińczyków, że fakt pobudki na godzinę przed stacją docelową nie wydaje się taki bezpodstawny.
Do tego w pociągach jest bardzo dużo SOKistów i Policji, w nocnych pociągach regularnie patrole przechodzą korytarzami, lustrując przedziały. Ponadto obsługa pociągu zawsze ma oczy dookoła głowy, można się do nich zwrócić o pomoc, a zawsze, na ile to możliwe, pomogą.

Mam nadzieję, że chociaż trochę przekonałam Was do podróżowania pociągami. A może ktoś z Was ma własne patenty na dalekie podróże i podzieli się z nami?
Zapraszam do komentowania i wymiany opinii, a tymczasem idę się pakować. Do kolejnego wyjazdu mogę już odliczać godziny... :)

Pozdrawiam!

2 komentarze:

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy