Rok temu obchodziłam okrągłą
rocznicę urodzin. Miałam plan, by z tej okazji wzbić się w przestworza, ale
plan spalił na panewce i wszystko rozmyło się bez większego echa. A szkoda, bo
miałam ochotę popatrzeć z góry na okolicę. Może jeszcze kiedyś. Za to w tym
roku, według wskazań facebooka, skończyłam już 36 lat (przeżyłam 11 lat w ciągu
roku! hardcore!), więc tym bardziej postanowiłam zaszaleć i tak się złożyło, że
cały dzień byłam w trasie z Nałęczowa do Kołobrzegu. Jednakże czym było moje 10
godzin ciągłej jazdy przy zakorkowanych jezdniach z przeciwnego kierunku? Za to
kocham morze – kiedy ja wyjeżdżam, to wszyscy tam jadą i na odwrót. Gdy wszyscy
wyjeżdżają stamtąd – ja wracam. Równowaga zachowana.
Gdzieś na A1, ©Marchevka, 29.05.2016 r. |
Był to mój pierwszy tak daleki
samodzielny wyjazd samochodem, ponieważ do tej pory po Polsce podróżowałam
przede wszystkim pociągiem, a dalekie wyjazdy samochodowe były tylko za
zachodnią granicę i z drugim kierowcą na zmianę. Ciekawiło mnie, jak mi
pójdzie, czy nie pobłądzę, czy moja forma pozwoli mi na tak daleki wyjazd
(prawie 700 km w jedną stronę) i czy spodobają mi się dalekie trasy,
szczególnie w obliczu nadchodzących zmian i wielkiego prawdopodobieństwa, że
niebawem zostanę zawodowym kierowcą.
W Boże Ciało wyjechałam tuż przed
świtem i za niecałe 100 km było już widno, a że drogi w tej części kraju znam
dobrze, od samego początku mogłam jechać trochę odważniej. Na węźle Nowy
Ciechocinek wjechałam na Autostradę Bursztynową, czyli A1 i popędziłam przed
siebie, zatrzymując się jedynie na 10 minut w Miejscu Obsługi Podróżnych (MOP)
Strzelce, by ustalić dalszą trasę, ponieważ miałam pomysł inny, niż nawigacja i
musiałam się skonsultować z Mądrzejszym Ode Mnie, która opcja lepsza. Moja
wygrała ;)
Jeśli chodzi o przyautostradowe MOPy
mam kilka spostrzeżeń. Wiem, że pewnie dla wytrawnych kierowców to normalka, ale
dla mnie novum. Organizacja chyba ok – wyznaczone miejsca postoju dla różnego
rodzaju pojazdów: ciężarowe mają swój parking, autobusy swój, osobówki też
oddzielnie na przeznaczonym do tego miejscu.
Most na Wiśle, Toruń, ©Marchevka, 29.05.2016 r. |
Gdzieś na DW240, ©Marchevka, 29.05.2016 r. |
Po konsultacjach pognałam dalej do
Węzła Stryków, na którym wjechałam na Autostradę Wolności, czyli A2 i
popędziłam w stronę Warszawy, zjeżdżając w Wiskitkach na krajową 50, a dalej to
już z górki. Drogi są bardzo dobrze oznakowane. Skrzyżowania głównych dróg
zawsze poprzedzone są tablicami informacyjnymi i drogowskazami. Wystarczy znać
kierunek jazdy, wiedzieć na co się kierować i tak naprawdę żadna nawigacja nie
jest potrzebna, ewentualnie atlas drogowy, do którego kilka razy zajrzałam.
Zjazdy z autostrad też są dobrze oznakowane, więc jeśli myśli się za
kierownicą, nie ma opcji, by się pomylić i pojechać źle.
Trasę niespełna 700 km przejechałam
w nieco ponad 8,5 godziny, co dla mnie jest wynikiem rewelacyjnym, jednak
powrót był już bardziej męczący, bo wyjechałam dopiero o siódmej rano – właśnie
w urodziny. Nie chciałam się zrywać w środku nocy w dużej mierze ze względu na
moich współlokatorów z pokoju, których na pewno bym obudziła. Przerwać komuś
sen o 3 rano a o 6 to jednak różnica. Poza tym wieczorem jeszcze toczyły się
różne rozmowy i szkoda mi było kłaść się spać, bo wiem, że okazja do kolejnego
spotkania dopiero za ponad rok. Był zdecydowanie większy ruch, do tego
pokręciłam drogę i władowałam się w korek na DK50 w Grójcu, a kiedy się z
niego wydostałam, okazało się, że pojechałam nie w to lewo, co powinnam i po
zawróceniu znów utknęłam, ale to nic, droga bez przygód to nie droga :)
Ostatnia prosta, DK11, ©Marchevka, 29.05.2016 r. |
A w związku z tym, że zdarza mi się
wsiadać za kierownicę nie tylko osobówek, ale też większych i bardziej
niestandardowych pojazdów, nie mogłam sobie odmówić przyjemności przejażdżki
„afganem” czyli ŁuAZem 1302. Na dole krótka migawka. To był czad! Kręcił Kneź :)
Jeszcze przez jakiś czas mnie tu nie będzie. W życiu wiele zmian, nie na wszystko wystarcza czasu. Teraz każdą wolną chwilę spędzam za fajerą takiego wehikułu:
Autobus taki se o :), Źródło. |
No to narka :)
W tym roku też możesz wzbić się w przestworza.Kontakt dalej aktualny, tylko żebyś się zgrała z pilotem. Ja latałem nad okolicą. Start Zegrze Pom. przelot nad jeziorem Hajka, kierunek Białogard, później Kołobrzeg i Koszalin, powrót na lotnisko. Nie zapomniane przeżycie. Przelot dużym pasażerskim to nie to. Namawiam, popełnij to szaleństwo, a nie pożałujesz. Miłych wrażeń . Andrzej
OdpowiedzUsuńJak się w czasie wyrobię, to może się uda :)
UsuńDo końca września masz czas, tylko weź aparat. Najlepszego z okazji nie okrągłej.
UsuńJak zobaczyłem ten pojazd, to stwierdziłem, że może się nigdy nie trafić druga okazja!!! :)
OdpowiedzUsuńTego typu samochody to zupełnie inne wrażenia niż współczesne. No i okolica absolutnie niepowtarzalna!!! :D
Zgadzam się w całości :D
UsuńTrasa, w rzeczy samej, niczego sobie... Aliści jak tak na ten ostatni wehikuł popatruję, to się zastanawiam, czego te baby nam, chłopom, wmawiają, że wielkość naszego pojazdu ma o czymś tam naszym świadczyć...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Oj tam, oj tam, Wachmistrzeńku drogi. Znam takich, którym ewidentnie posiadany pojazd powiększa... ego :)
UsuńWachmistrz - hehehe.
OdpowiedzUsuńMacheweczko - pozdrowienia
Odpozdrawiam serdecznie, Alicję również :)
UsuńJestem pod wrażeniem Dzielna Kobieto.:)) Żałuję, że nie wiedziałam i nie złożyłam Ci życzeń osobiście, toteż składam je, jak najserdeczniejsze, internetowo.:)
OdpowiedzUsuńPojazd masz wyraźnie pod kolor.:)))
Pozdrawiam cieplutko:)
Ja w ogóle chyba wyjechałam bez pożegnania z Wami, wieczorem się zakręciłam, a z rana mało kto był żyw :) Ale to znaczy jedno - że będzie jeszcze niejedna okazja do spotkania! Niemniej dziękuję bardzo, tegoroczne urodziny są chyba najdłużej w historii obchodzonymi :D :D
UsuńMarchevko, u mnie wielki masz SZACUN, dałaś radę. Wspaniała z Ciebie Dziewczyna. A jakie opanowanie... I jaki temperament!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUściski Marchevko:*
OdpowiedzUsuńprzeczytam jutro, bo dziś padam pyskiem na dziób - chciałam się tylko przywitać;D
UsuńTo dobrze, że nie dziobem na pysk, bo takie dziubnięcie mogłoby boleć :D :D :D
UsuńAle z Ciebie kierowca Marchevko!!!! 700 km w ciągu 8 i pół godziny, to wyczyn godny mistrza kierownicy. Jechaliśmy samochodem do Gliczarowa, pod Zakopanem. Dwaj kierowcy na zmianę i bite 10 godzin jazdy. ciekawa relacja z trasy,, miło pędzi się z Tobą samochodem z Nałęczowa nad Bałtyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marchevko serdecznie:)
Dużo zależało od ruchu na drodze, a ten naprawdę był niewielki. Pierwsze cztery-pięć godzin w ogóle mało co, bo to poranne godziny, a kiedy ruch się zaczynał, ja już byłam prawie u celu. Powrót trudniejszy, bo od rana korki i problemy, ale i tak narzekać nie mogę, było super! :)
UsuńFajne są te zdjęcia z za kółka :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Całkiem niezłe wyszły, przy fakcie, że nie patrzyłam na aparat kierując, tylko strzelając na oślep (trudno by było inaczej przy 130 km/h...). Ale chętnie powtórzyłabym tę trasę, albo jakąś inną, równie daleką. Spodobało mi się :D
Usuńja też jesteś miłośniczką długich tras, dzieciaki na szczęście też lubią i zdarzyło nam się paręset km jechać do kogoś na kawkę tylko, albo na kawkę na rynku (częściej jak dzieci nie mieliśmy jeszcze, ale teraz też się zdarza, Stokrocia starsza miała 4 miesiące kiedy płynęła promem w Świnoujściu, a to odległość podobna) ale za to do takiego dużego auta jakim teraz pomykasz to raczej miałabym opory wsiąść za kierownicę, nie mówiąc już o Afganie, wielki podziw;-)
OdpowiedzUsuńOoo, to żeś mój człek, dla mnie też nie ma problemu, by jechać tu czy tam tylko na chwilę, na parę godzin. Chociaż z dziećmi to już wyższa szkoła jazdy, co podziwiam i gratuluję, bo teraz wiele osób, z chwilą przyjścia dzieci na świat, zasiada na kanapie i na każdy pomysł odpowiedź brzmi "nie, bo dzieci".
UsuńMarcheveczko miła, jakem Tetryk, tak pomarudzę: prowadząc samochód z dużą prędkością nie zabawiaj się zdjęciami! Są ładne i imponujące, ale to naprawdę niebezpieczna zabawa, znane są nawet ofiary śmiertelne!
OdpowiedzUsuńA przecież mamy się jeszcze spotykać, więc proszę dbać o siebie, aby móc się na spotkania stawiać!
Czekałam, kto pierwszy się w tej materii odezwie ;-)
UsuńW szczegóły wchodzić nie będę, ale zaręczam, że zagrożenia nie było, albo było standardowe, jak w każdym innym momencie jazdy ;)
A do następnego spotkania ponad rok, to wiesz... i bez zdjęć może się jeszcze wieeeeeele wydarzyć :D
Wiadomo, że może... Ale dawajmy szanse raczej dobrym przypadkom...
UsuńA tutaj i owszem, zgodzę się z Tobą w całej rozciągłości :)
UsuńPozdrawiam!
tak czułam - do trzydziestki to Ty opanujesz helikopter, potem samolot,
OdpowiedzUsuńa o okrętach myślałaś czy raczej na razie nie?
Nie umiem pływać, więc w tej materii nawet kajak jest wyzwaniem :x
UsuńZostań dowódcą krążownika!!!
UsuńJechać to ja mogę, ale tylko w jedną stronę. Powroty dla mnie to koszmar.
OdpowiedzUsuńA w trakcie zdjęcia robię i ja, a jestem przykładem złapania pobocza w innym momencie. Akurat sięgałem po kanapeczkę :) Pozdrawiam też z trasy.
Gratuluję przejechania takiej trasy. Nie jestem fanką zdjęć zza kółka, gdy prowadzę.
OdpowiedzUsuńAfganem to dałaś czadu Marchevko!
P.s. Wiem, że nie na temat, ale masz super kształt paznokci!