Wieżę Ariańską z początku XVI stulecia w Wojciechowie miałam okazję obejrzeć w długi majowy weekend, podczas tegorocznego Watrowiska i zorganizowanej przez Kneziostwo wycieczki. Był to jeden z punktów objazdówki, pozostałe miejsca także opiszę – we właściwym czasie.
Wieża, jak to wieża - na pewno w przeszłości spełniała funkcję obronne, a także reprezentacyjne. Zwyczajowa nazwa – "ariańska" – związana jest z historią miejscowości i jej dawnymi właścicielami, którymi byli kalwini, a następnie właśnie arianie. Legenda głosi, że obiekt być może był także miejscem kultu religijnego.
Historia okazała się dla wieży jednak bardzo łaskawa, co widać także dziś. Ostatnia renowacja odbyła się w latach 70. XX w., dzisiaj obiekt jest w dobrym stanie, a na jego korzyść działa pełne zagospodarowanie jego możliwości. Wewnątrz mieści się Gminny Ośrodek Kultury, Punkt Informacji Agroturystycznej, Kawiarnia Ariańska, Biblioteka Gminna, Muzeum Regionalne oraz bardo oryginalne – Muzeum Kowalstwa, jedyne tego typu muzeum w Polsce.
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Muzeum Kowalstwa, po drodze jednak zaglądając do Biblioteki, gdzie należało nabyć bilety wstępu. Jako grupa (ponad 20 osób) otrzymaliśmy bilety ulgowe oraz usługę przewodnicką świadczoną przez bardzo zaangażowaną Panią Kustosz. Jak się okazało – bardzo emocjonalnie związaną z rzemiosłem kowalskim ze względu na rodzinne tradycje. Aż miło słucha się takiego człowieka.
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Miejsce to jest niezwykłe, ponieważ każdy może dotknąć niemal wszystkich eksponatów, a co lżejsze – nawet wziąć w ręce. Myśląc "muzeum" mamy na pewno skojarzenie z zabytkami i elementami dawnej sztuki kowalskiej. Niestety, albo stety, większość eksponatów została wytworzona w XX wieku. Zależy, co kto lubi, ja byłam nieco zawiedziona, ponieważ miałam nieco inne wyobrażenie o tego typu instytucji, JEDNAKŻE uważam, że mimo
moich wygórowanych oczekiwań, miejsce naprawdę zasługuje na odwiedzenie.
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Chociażby dlatego, że przeglądając etykiety eksponatów natrafiłam w końcu na dawny akcent, czyli np. kuty krzyż z XV w. Całkiem mnie to znalezisko usatysfakcjonowało, a to dlatego, że ja czuję takie tematy. Całą sobą się wczuwam w wiek tego krzyża i wiem, że widział on już tyle, ile my przez całe swoje życie nie zobaczymy. I dalej będzie trwał... (popłynęłam? Sorry.).
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
A że ze mnie mały (albo i nie taki mały) gapcio i jak się na coś zapatrzę, to świata nie widzę poza obiektem zainteresowań, zaaferowałam się bardzo odciskiem buta, który widać powyżej, ale wcale nie dlatego, że eksponat jest tak bardzo fascynujący. No, nie powiem, zainteresował mnie, bo na co komu odcisk buta? Hehe. Bardziej jednak zainteresowała mnie tabliczka, a mianowicie miejscowość pochodzenia kowala. KOSZALIN. Wiecie, może na co dzień nie pałam miłością do byłego miasta wojewódzkiego, ale 700 km od domu jakiś taki lokalny sentyment człowieka ogarnia :) Ale miało być o zaślepieniu. Przysiadłam sobie na chwilę obok tego odcisku buta, by go podziwiać, bowiem w jednej chwili stał się on chyba najpiękniejszym odciskiem, jaki w życiu widziałam...
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Kiedy to pani kustosz, opowiadając coś grupie, wskazała na kąt, w którym urządziłam sobie azyl, bowiem okazało się, że przysiadłam obok... "Myszy pod miotłą" autorstwa tego samego kowala, co odcisk buta :)
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Mogliśmy wysłuchać koncertu na kowadle w wykonaniu Knezia i X-Mena, a także sprawdzić, jak działa maszyneria do ostrzenia siekiery, co demonstrował Piotr Opolski. Było także kilka innych ciekawych eksponatów, jak np. pas cnoty. Jak się mu wnikliwie przyjrzałam, to zrobiło mi się jakoś tak nieswojo :D
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Muzeum to jest także ciekawym miejscem na warsztaty fotograficzne. Może w codziennych warunkach niekoniecznie, chociaż też dla chcącego miejsca do zabawy trochę jest. Na przełomie czerwca i lipca w Wojciechowie natomiast odbywają się Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie, w tym roku już po raz dwudziesty! W tym czasie można podpatrzeć warsztat kowalski najwybitniejszych rzemieślników z Polski. Myślę, że warto.
|
Muzeum Kowalstwa, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Bilet wstępu obowiązuje także na wystawę Muzeum Regionalnego, gdzie najbardziej zaciekawiło mnie wnętrze wojciechowskiej chałupy z początku XX w. Ułańska fantazja kazała mi wkleić zeszłorocznych Marchevków z lubelskiego wpisu do jej wnętrza i moim zdaniem prezentują się jak u siebie. :D
|
Muzeum regionalne, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Poza tym w dziale regionalnym można obejrzeć makietę średniowiecznego grodziska, którego zdjęcie gdzieś mi wcięło albo nie zostało wykonane, co także mogło się zdarzyć, ale to nic. Ważniejsza była miniatura Wieży Ariańskiej, bowiem z zewnątrz nie sposób było wykonać fotkę ze względu na urbanizacyjną ciasnotę i brak czasu na poszukiwanie dogodnej miejscówki. W Muzeum Regionalnym mieści się także sklepik, w którym oferowany jest przeróżny asortyment, od kilkudziesięciocentymetrowych kutych róż i innych kowalskich pamiątek, przez typowe upominki typu widokówki, foldery czy też różnego rodzaju drobiazgi, przeze mnie nazywane "kurzołapami". Dla każdego według gustu :)
|
Wieża Ariańska, Muzeum Regionalne, Wojciechów, ©Marchevka, 27.05.2016 r. |
Podsumowując – Wieża Ariańska ze względu na stan utrzymania i zagospodarowanie jest, moim zdaniem, chlubnym wyjątkiem pośród budowli tego typu. Na bieżąco konserwowana, w pełni wykorzystana przestrzeń związana z działalnością publiczną i regionalną. Chwali się bardzo. Zastrzeżeń raczej brak, za to wielki plus za zniżki grupowe (co wcale nie jest takie oczywiste, o czym napiszę innym razem!) a także zaangażowanie Pani Kustosz, która niewątpliwie ma wiedzę w zakresie tego, czym się zajmuje, ale nie traktuje tego tylko jak pracy, ale także jako pasję, co widać po sposobie zachowania i opowiadania o eksponatach.
|
Bilecik i folder, Kołobrzeg, ©Marchevka, 06.06.2016 r. |
Wojciechów leży w woj. lubelskim, niecałe 30 km od Lublina i około 6 km od Nałęczowa. Bilet do Wieży Ariańskiej upoważnia do zwiedzenia wystaw w Muzeum Kowalstwa i Muzeum Regionalnym. Cena: 6 zł ulgowy, 8 zł normalny.
XX Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie w tym roku odbędą się w terminie 28.06-10.07.2016 r. Polecam!
Organizując wycieczkę w okolicach Nałęczowa tego miejsca pominąć nie można! A że będzie to aż tak udany i miły punkt programu objazdowego, nikt nie wiedział - to miał być taki zwyczajny przystanek w tej wycieczce. Chyba nawet część wycieczkowiczów niespecjalnie nim była zachwycona? Ale wychodząc z wieży byliśmy zachwyceni wszyscy!!!
OdpowiedzUsuńNo fakt, z jednej strony fajnie zwiedzać z przewodnikiem, bo dowiesz się więcej, niż z samodzielnego zwiedzania, ale z drugiej pojechałam na WATROWISKO, a nie muzealisko :D Na szczęście odnotowaliśmy happy end :D
UsuńTo było łącznie ledwie sześc godzin jednego dnia!!! :D :D :D
UsuńDzisiaj mi się śniło, że w sobotni wieczór tak mnie Wachmistrz spił, że musiałam zostać do niedzieli, a w niedzielę znowu sobie golnęłam i siedzieliśmy wszyscy całą noc z niedzieli na poniedziałek na werandzie, bo strasznie lało i szalała burza, a ja się zastanawiałam, jak zdążę na siódmą do pracy... :D
UsuńJa rozumiem tę traumę - musiałaś być niedopita - następnym razem trzeba nadrobić!!! :D
UsuńGodzi się jeszcze ostrzec potencjalnych chętnych, że tam są schody... Ba! SCHODY !!!
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
:) schody jak schody :) Wachmistrzu jeszcze raz dziękuję!
OdpowiedzUsuńAle było też świetne akwarium :)
Ależ nie ma za co... Jakby Wam jeszcze kiedy przyszło do głowy szturmować jakiś Pałac Kultury po schodach na piechotę z wózkiem dziecięcym, to jestem do dyspozycji...:)
UsuńKłaniam nisko:)
No właśnie się zastanawiałam, o co z tymi schodami chodziło, przecież nie gryzły. Ale z pozycji Wachmistrza, no... wiem już o co chodzi :D :D
UsuńByłem kilka razy w Wojciechowie i... zawsze było zamknięte. Miejsce piękne, ale z dostępnością dużo gorzej...
OdpowiedzUsuńO, to albo mieliśmy szczęście, albo Kneź tak ogarnął, że pojechaliśmy, jak było otwarte. I całe szczęście, bo wrażenia niezapomniane :)
UsuńJa też niestety trafiłam na zamknięte... ale za to z przyjemnością obejrzałam zdjęcia i poczytałam twoje rozważania:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam chociaż trochę przybliżyć to miejsce :)
UsuńPiękne muzeum! Sama pewnie zagapiłabym się na wnętrze chaty, bo to moje klimaty! No i próbuję sobie wyobrazić koncert, zwłaszcza, że kneziowe towarzystwo wydaje się mieć ogromne poczucie humoru!
OdpowiedzUsuńTo był koncert wiosenny na dwa młoty i kowadło.:)))
Usuńno,akwarium było bombowe;)
OdpowiedzUsuńW sumie siadłam sobie przy nim dla odpoczynku po SCHODACH i nie widziałam aż mżawka mi na nie uwagę zwróciła;))))
O kurka, a ja chyba nie zrobiłam mu zdjęcia, jednak pamiętam, jak się wokół niego stłoczyliśmy i pani poopowiadała co nieco :)
UsuńFajnie napisałaś.:) Pani była przesympatyczna. Miło się jej słuchało.:)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie zrobiłam zdjęcia tej makiety, ale jakoś się zagapiłam, a była wyklejona różnymi ziarnami.
Pozdrawiam serdecznie:)
Tak, miniatura wieży chyba też jest z jakieś fasoli czy czegoś w tym stylu. Ciekawe miejsce, niewątpliwie skupiające ciekawych ludzi z pasją :)
UsuńWyroby kowalskie kocham, a kowali jeszcze bardziej. Może dlatego, że nigdy żadnego nie poznałam? ;) Obawiam się, że wśród eksponatów też takowego nie było?
OdpowiedzUsuńAno nie było, nie było. Ja tam się nie znam, nigdy nie miałam słabości w tym kierunku, ale bardzo miło wspominam wizytę i polecam każdemu, kto będzie w okolicy :)
UsuńJakie cuda ręce kowala wyczarować potrafią !
OdpowiedzUsuńFajnie, że wycieczka Watrowiczom się udała, i żadne tam schody schodów nie stanowiły :)
Z tymi schodami to intrygująca sprawa. bo podobno przodkowie nasi bardziej mikrzy byli niż my, a tu stopnie jak dla zawodników rugby!!! A wejście do muzeum dla Pigmejów!!! :D :D :D
UsuńCzasami po fakcie dopiero wychodzą jakieś smaczki i ciekawostki, jak np. właśnie te sławetne schody. Bardzo często zauważam takie wielgachne, jakby ówcześni mieli szczudła zamiast nóg :) Ale te przynajmniej były w miarę równe, więc ryzyko zabicia trochę zmalało :D
UsuńOdwiedziłaś ciekawe miejsce. Bardzo lubię odwiedzać wszystkie muzea a takie chaty to moje klimaty...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Mnie na widok muzeów świecą się oczy. Początkowo na wspólnych wyjazdach Tomek podchodził bardzo sceptycznie do mojego fisia, a teraz już wie, że jak gdzieś jedziemy, to lokalne "muzeumy" są punktem obowiązkowym :)
UsuńPozdrawiam!
Nie da się ukryć, że Muzeum zdominowało wspomnienia z wycieczki!
OdpowiedzUsuńBo było w sumie jedynym takim zbiorczym i zorganizowanym miejscem, gdzie byliśmy wszyscy razem równocześnie. W Janowcu na Zamek już nie wchodziliśmy, a Kazimierz był totalnym spontanem :)
UsuńCiekawe miejsce, opisane przez Ciebie Marchevko, jak zawsze zresztą, z polotem i wyczerpująco. Dziękuję za wiedzę, dzięki Tobie poznałam ciekawostki i fakty, o których nie miałam pojęcia. Lubie poznawać nowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Twoje relacje z ciekawych miejsc są tak dopracowane, rzeczowe i starannie zredagowane, że budzą mój podziw. Szacunek za ten Wojciechów, super sprawozdanie. Mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam.
I teraz żałuję, że kiedyś odpuściliśmy tę wieżę:( Czuję, że i mnie by się tam spodobało.
OdpowiedzUsuń