I minął kolejny rok, kolejne
miejsca odwiedzone, nowi ludzie poznani, kolejne kilometry przebyte. Jak zwykle
o tej porze, robię statystyczne zestawienia, które uwielbiam (chociaż większość
ludzi twierdzi, że statystyka jest mega nudna). Przechodzę do rzeczy,
wyszczególniając najciekawsze, moim zdaniem, liczby i fakty.
Łącznie 10836 km pokonanych pociągami, autokarami, samochodem
Liczę tylko kilometry wypadowe.
Nie biorę pod uwagę wyjazdów rodzinnych, służbowych oraz dojazdów do i z
jednostki. Tych ostatnich wyszło mi…
około 5500 km! Dodatkowo przebyłam około 600 km piechotą, ale tego nie ujmuję w
ogólnej statystyce, ponieważ większość z tego stanowiło brykanie w kamaszach tu
i tam oraz wszelkiego rodzaju treningi (bieganie i nordic walking). Zwiedzanie
na piechotę to bardzo szacunkowe dane, nie mam nawyku noszenia ze sobą telefonu
z uruchomionym Endomondo, a to na obecną chwilę chyba najdokładniejsze
narzędzie do uzyskiwania tego typu danych. Dlatego też skupiam się tylko i
wyłącznie na odległościach przebytych mechanicznymi środkami lokomocji.
Najdłuższa podróż w jedną stronę:
925 km, Kołobrzeg – Częstochowa
Watrowisko. Śmiech, rozmowy, spotkania, dobre jedzenie. Ludzie. Trzy dni dobrej zabawy, a przy okazji zwiedzenie fragmentu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Tego się słowami nie da opisać, ale wdzięczność i radość, jaka mnie ogarnęła z powodu możliwości uczestnictwa w tym magicznym zlocie coś we mnie zmieniła. Przede wszystkim przekonałam się, że nie zawsze muszą być zdarte pięty od chodzenia i wygięty kręgosłup od dźwigania plecaka. Że czasami warto usiąść w spokoju i porozmawiać. Że podróże kształcą nie tylko wskutek ilości przebytych kilometrów i mnogości zwiedzonych atrakcji. Że czasami uśmiech, życzliwość, pomoc, współpraca przynosi więcej radości niż jakikolwiek dziki wypad w bliżej nieokreślonym kierunku.
Największy spontan: 1464 km w 32 h,
Kołobrzeg-Siemiatycze-Kołobrzeg
Spotkanie autorskie Agi Ko w siemiatyckiej bibliotece Zdjęcie ukradzione z fanpage bloga http://laviolettee.blogspot.com |
Lubię spontany i lubię szalone
akcje, ale tym razem przeszłam samą siebie. Rok zakończyłam z mocnym przytupem,
gdzie kilka dni po powrocie z wojska zarzuciłam mandżur na plecy i rzekłam
„mamo, wyjeżdżam, ale wrócę dokładnie za 32 h i razem ulepimy pierogi na
święta”. Znajomi, gdy się dowiedzieli, jak daleko jadę, byli pewni, że wrócę na
Święta a nawet po nich! A tu surprise. To był największy ekspres tego roku. I
pewnie większości z Was wydaje się to niedorzeczne, powiem jedno: warto było. Nie
zawsze poznaje się tak ciekawe osoby i nie zawsze ma się okazję uczestniczyć w
premierze książki. No to ja okazję miałam i ją wykorzystałam. A w Święta
grzałam się pod kocem i czytałam, tańcząc w deszczu :)
Odwiedzone województwa: 9
W klasyfikacji ujęłam wszystkie
województwa, na terenie których miałam okazję zwiedzić przynajmniej jedną miejscowość,
dlatego też zaliczyłam do tego zestawienia także województwo zachodniopomorskie,
w którym mieszkam, ponieważ podróżowałam po mojej małej ojczyźnie w celach
turystycznych (podobnie jak wyżej, nie liczę wyjazdów rodzinnych, służbowych i
wojskowych). Sporo było jednodniówek, ale prawie zawsze znalazłam czas, by
spotkać się ze znajomymi mieszkającymi w okolicy. Szybka kawa, chwila rozmowy,
noc przegadana przy winie, uścisk ręki, przytulenie. Tylko tyle i aż tyle.
Odwiedzone obce kraje: 2
Byłam wiosną w Stralsundzie. Na
zorganizowaną wycieczkę udało mi się wyciągnąć Tomika i razem oderwaliśmy się
od grupy, żeby połazić własnymi ścieżkami. To było bardzo przyjemne powitanie
pory ciepłej w naszym klimacie, a widok portu w pamięci mam do dziś i się nim
karmię, gdy tęskno mi za wiosną.
Pożegnanie
z cywilem świętowałam natomiast na duńskim Bornholmie z Tomikiem i Czterema
Kotkami z Rzeszowa. Tak się złożyło, że na promie płynęliśmy przy jednym stole
i chociaż podróż na wyspę była dla mnie tragiczna i mało ciekawa, tak już na
miejscu ciągle mijaliśmy się z zaprzyjaźnioną rodzinką, a w kolejce na prom
zdecydowaliśmy, że wracamy także wspólnie.
Powrót był zdecydowanie szczęśliwszy, rozmawialiśmy przez całą drogę, a
na koniec wymieniliśmy się adresami mailowymi i kontakt trwa do dziś :)
Rok temu byłam zafascynowana faktem, że wbrew pozorom, przemierzałam kraj w towarzystwie innych osób. Teraz jestem tym wręcz podekscytowana! Nowe znajomości nawiązywane w czasie podróży, spotkania z blogerami, przenoszenie znajomości z internetu na niwę realną - mega odlot.
Cykl Marchevkowo na folkowo podsumowany zostanie w oddzielnym wpisie, pamiętajcie o ostatniej szansie na zdobycie upominków od Marchevki, Varsa&Savy i Klimatycznego Kołobrzegu poprzez rozwiązanie folkowego quizu.
Przyszły rok przyniesie kilka nowych pomysłów, których zarysy już kiełkują w głowie, a teraz proszę, przyjmijcie ode mnie najserdeczniejsze noworoczne życzenia spełnienia marzeń, realizacji wszystkich celów, sięgania wyżej, mocniej, dalej i wszystkiego najlepszego! :)
Wasza Marchevka.
Mogę powróżyć? W następnym roku Góra Trzech Krzyży i Kozłówka! :D :D :D
OdpowiedzUsuńA ja nawet wywróżę, że będzie to za 146 dni! :D
UsuńI w doborowym towarzystwie, bo nie wyobrażam sobie, żeby na panorame Kazimierza nie popatrzeć! :)
UsuńJuż Ci zazdroszczę tego wyjazdu:) No i Kazimierz w tym czasie nie powinien być zatłoczony. No i pamiętaj, że w Kozłówce są limity zwiedzających - nam nie udało się wnętrz pałacu zobaczyć:(
UsuńSzczerze to się głęboko zastanowię, czy będę chciała pałace zwiedzać. Dla mnie to za patetyczne, rok temu w jednym robiłam zdjęcia wszystkiego, tylko nie ekspozycji :D :D Moją uwagę przykuły np. rogi wiszące nad drzwiami (fajnie dało się ustawić i zrobić z nimi zdjęcie, jak ze swoimi!) albo zdjęcia grzejników i różnych takich rzeczy zupełnie niepałacowych ;))))
Usuńa ciekawe czy będziesz jeździć z dzieckiem w plecaku
OdpowiedzUsuńto tak na potrzeby wróżb ;) bo mnie od rana wiedźmińskie myśli nachodzą
Nie wiem, wiem tylko, że trzeba nowe poroże w tym roku namierzyć :D
UsuńJestem zachwycony tym spontanem 32-godzinnym... nieprawdopodobne! Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBył bardzo udany :D
UsuńSzczęśliwego Nowego Roku i do siego! :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego, spokojnego Nowego Roku 2016!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Szanownemu Kneziostwu :) :)
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńP.s. czytam komentarze do starych postów:) Dzięki:)
Wyprawa do Siemiatycz genialna. Czasem spontan potrzebny. Niech Ci się darzy w nowym roku!
OdpowiedzUsuńI wzajemnie! :)
Usuń