środa, 9 listopada 2016

Jadę na Hel!

W lutym nie chciało nam się jechać na Hel. Za zimno i za drogo, do tego za krótko i w ogóle NIE. Wybraliśmy Zakopane, którym byliśmy oczarowani zarówno my, jak i Wy, czemu wyraz daliście w licznych komentarzach. To był jeden z najlepszych wyjazdów ostatnich czasów i jak do tej pory - najlepszy wypad w tym roku. Co się jednak odwlecze, to i tak nie uciecze i Hel też odwiedziliśmy.
Mural, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Podróż była miła do momentu, w którym na korytarzu w pociągu zaczął się tłok stworzony przez ludzi bez miejscówek, czyli zaledwie tylko trochę ponad godzinę. I w sumie ten tłok by nawet niezbyt przeszkadzał, gdyby nie to, że podróżni z korytarza wtłaczali się do przedziałów, żeby np. ustąpić miejsca wózkowi WARSu. A kiedy napisałam do PKP IC z zapytaniem, czy to już musi być tradycją, że pociąg jest zawalony po dach, odpowiedzieli, żebym sobie na przyszłość wykupiła miejscówkę (którą przecież miałam!) ;) Mistrzowie marketingu.
W pociągu, o tych przygodach jeszcze napiszę!, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Zanim dojechaliśmy do Helu, zdążyliśmy zgłodnieć i na odcinku Rumia-Hel w zasadzie się z Tomkiem do siebie nie odzywaliśmy, bo byliśmy głodni, a więc źli. Albo może: i głodni, i źli, a to kumulacja nieszczęścia, więc cierpliwie odliczaliśmy minuty do dotarcia do celu i znalezienia jakiegoś pożywienia. Zjedliśmy bardzo niezdrowe jedzenie na promenadzie i poszliśmy zwiedzać.
Promenada, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Promenada, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Deptak, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Po zapoznaniu się z planem miasta, który można bezpłatnie zdobyć w różnych punktach, postanowiliśmy najpierw pójść do latarni morskiej, bo to dla nas taki strategiczny punkt nadmorskich miejscowości. Latarnia morska w Helu została wybudowana w 1942 roku. Wysokość wieży to 41,5 m, światło świeci z wysokości 40,80 m, natomiast jego zasięg to 17 mil morskich, czyli ponad 30 km.
Budka z niespodzianką, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Latarnia morska, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Latarnia morska, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Widok na Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Widok na Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Latarnia morska, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Od wchodzenia po schodach nieco może zakręcić się w głowie. Widok z góry ciekawy, ale bez warunków do cieszenia się nim z powodu małej ilości miejsca dla zwiedzających. Na górze byliśmy my we dwójkę i rodzice ze zbuntowanym wyrośniętym nastolatkiem, który zasiał tak niefajną aurę, że po obejściu lampy dokoła, zwinęliśmy się, żeby małolatowi nie powiedzieć kilku słów do słuchu, bo jego zachowanie było karygodne. Zawiedliśmy się też, że zamiast biletu, chociażby zbiorczego, jak w Darłowie, otrzymaliśmy paragon :( Ale kolejna latarnia morska zdobyta, więc nie ma co rozpamiętywać, zeszliśmy na dół i szybkim marszem wyruszyliśmy w stronę cypla.
Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Bunkier CKM, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Szliśmy przez las, w którym pełno było powojskowych obiektów fortyfikacyjnych, czemu nie ma się co dziwić. Wszak Hel z racji swojego umiejscowienia jest strategicznym punktem na wojskowej mapie Polski. Gdybyśmy chcieli wszystko zwiedzić, potrzebowalibyśmy przynajmniej całego weekendu, a tak tylko popatrzyliśmy, pomachaliśmy i polecieliśmy dalej. Na koniec Polski, który okazał się Polski... początkiem :)
Plaża, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Plaża, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Plaża, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Kontenerowiec, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Kuter rybacki, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Piasek na cyplu jest inny, niż w Kołobrzegu. Głębszy, bardziej grząski, grubszy, mniej miękki. Woda także obmywa brzeg jakoś inaczej, niestandardowo. Ale nie ma się co dziwić, kiedy morze oblewa ląd aż z trzech stron! Prądy są zupełnie inne, kolor wody taki... ach! Przeszliśmy się brzegiem morza, a potem weszliśmy na promenadę, z której podziwialiśmy widok na Zatokę a także natknęliśmy się na pamiątkowy Kopiec Kaszubów, symbolizujący początek Polski. Dla mnie dotarcie do tego punktu to trochę jak zdobycie niezdobytego, prawdziwa przygoda! Kopiec jest ustawiony w takim miejscu i odgrodzony barierką, że jednocześnie zdjęcia pamiątkowe przy nim może robić sobie kilka osób i nikt na nikogo nie fuka, że wchodzi mu w kadr. :)
Promenada, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Cypel, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Ciekawe miejsce na tablice informacyjne ;>, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Tu by pasowały pingwiny, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Początek Polski!, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Przeszliśmy się nabrzeżem, podziwiając port, a następnie weszliśmy na zachodni falochron, aby popatrzeć na ląd z perspektywy morza. Udało nam się zobaczyć nawet tramwaj wodny, który pływa między Helem a Trójmiastem (tu akurat była linia Gdynia-Hel).
Jednostka wojskowa, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Wyjście z portu, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Port, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
WSTYD!, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Tramwaj wodny, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Widok na promenadę, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Nabrzeże, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Wejście do portu, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Widok na port i miasto, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Morskie klimaty, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Muzeum Rybołówstwa, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Wracając zaszliśmy na obiad do restauracji Mewa. Mieliśmy 1:40 h do pociągu, czyli 1:30 na obiad, bo odległość do dworca to kilka minut spacerem. Pomyśleliśmy więc, że skoro nie wszystkie stoliki są zajęte, to nawet jeśli jakimś cudem musielibyśmy czekać godzinę na przygotowanie jedzenia - zdążymy spokojnie. O my naiwni. Czekaliśmy grubo ponad godzinę, chociaż osoby, które przyszły po nas, otrzymały posiłek szybciej. Kiedy zareagowałam i zapytałam kelnera, co się dzieje z naszym zamówieniem, odpowiedział coś, czego nie zrozumiałam i uciekł. Obsłużył jeszcze jeden stolik po czym przyniósł nasze zamówienie: Tomka obiad w całości, ja dostałam tylko rybę, a na pytanie o zamówione dodatki, dostałam odpowiedź "już!" po czym znów zniknął, obsługując kolejnych klientów. W końcu dostałam surówkę i frytki, ale ochota na jedzenie odeszła, bo czas naglił już coraz bardziej. Poprosiłam chłopaka o rachunek, przyniósł i chciał do razu zapłaty. Powiedzieliśmy, że dosłownie za MOMENT, musimy wyciągnąć kasę, no to gdzieś poszedł... A potem się nie pokazał wcale, więc zostawiliśmy pieniądze w szkatułce i pognaliśmy na dworzec, mając nadzieję, że nikt zapłaty nie zawinął i całość jednak trafiła do kelnera.
Relaks +18, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Gdyby nie to, że osoby składające większe zamówienia po nas, otrzymały je przed nami i pociąg nie chciał czekać, wisiałoby nam zupełnie, czy czekamy na to jedzenie godzinę, czy dwie. Dzieliliśmy się wrażeniami helskimi, popijając regionalnego Johannesa i było naprawdę miło. Jedzenie też było dobre i świeże, ryba przypominała rybę, surówki dobre (chociaż oczywiście gotowe, nie robione na miejscu), Tomkowy obiad także był smaczny. Ceny rozsądne, jak na knajpę w lokalizacji nad samym morzem: za 100 g dorsza 7 zł. Niestety obsługa średnia, więc jak nie macie połowy dnia na oczekiwanie, raczej odradzam.
Pomnik Obrońców Helu, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Sklepik, ale nie zdążyliśmy, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
Pozostałość po Porcie Wojennym Hel, Hel, ©Marchevka, 24.09.2016 r.
W czasie wycieczki eksperymentalnie postanowiłam włączyć w telefonie aplikację Endomondo, aby zobaczyć, jak nam wyjdzie dokładnie, a nie w przybliżeniu. Wyszło całkiem fajnie, bo nie pilnowałam telefonu, który leżał sobie w plecaku i zaufałam, że autopauza będzie naprawdę "auto". Prawie zadziałała - psikusa nam tylko zrobiła na latarni morskiej, ponieważ GPS się nie wyłączył i liczył czas oraz wysokość, ale odległości już nie, no bo i jak, skoro przez 41 m do góry kręciliśmy się w kółko? :) Kształt trasy też nas rozbawił, ale odkryłam także, że na prawdziwym koniuszku cypla jednak nie byliśmy, bo weszliśmy na promenadę i zachwyciliśmy się Kopcem Kaszubów. Hel jest fajny!
Endomondo, 24.09.2016 r.

14 komentarzy:

  1. Szczwana bestia z tego kelnera. Zniknął, nie pojawił się to mu się parę złotych napiwku trafiło mimo, że nie zasłużył, bo trzeba było lecieć na pociąg i nie było czasu czekać na resztę :P Co do wyjazdu to fajnie było, chociaż krótko. Myślałem, że 3,5 godziny na niewiele ponad 3-tysięczne miasteczko wystarczy, a okazało się, że cały dzień to byłoby mało. Trzeba będzie wrócić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, że Hel jest inny. I mam wrażenie, że nie szanuje się turystów - my miałyśmy podobna przygodę z próbą złożenia zamówienia. Przy latarni morskiej pani za 5 dziesiąta opryskliwie stwierdziła, że nie pracuje. Trudno. Jej strata. A zdjęcie schodów latarni mam identyczne! Są fascynujące!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Helu nigdy nie byłem ale dzieki Tobie tak !.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja dziękuję za piękną wycieczkę. Widoki miałam niezapomniane. Błękit zawsze pozytywnie nastraja.Jesteś niesamowita!Fotografie na szóstkę z plusem.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wycieczkę na Hel, byłam kilka lat temu ale to jest zupełnie inne miejsce, nie było takie promenady, nie było Alei Klubów Motocyklowych, na szczęście latania już była w dodatku dokładnie "taka sama';-)
    A Kelnera wcale bym nie żałowała, nawet gdyby ktoś mu zwinął zapłatę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaliczyłam sporom miejsc nad polskim morzem, ale Helu jeszcze nie.
    Dzięki za wprowadzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej mi się podoba ten betonowy czopek... znaczy bunkier. Oraz kontenerowiec, co wygląda jak modułowy system do przechowywania z Ikei ;)
    A ta popruta serwetka na kijku to eeee chyba flaga? Hm.
    A Endomondo narysowało wam jakąś koślawą panienkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A na stanowiskach dział Heliodora Laskowskiego byliście? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A co mieli napisać? Że Koniec Polski? Jakoś niepolitycznie...:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna wycieczka.:) Kolor morza przepiękny. Też tam nigdy nie byłam. Kolejne: może kiedyś...:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Być nad morzem, bezcenna. Resztę da się przeżyć. Ładne widoczki, ja miło wspominam mój pobyt na Helu, ale nie musiałem tak się spieszyć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hel jest piękny. Kocham morze, a tam jest go dużo. Dziękuję za bardzo sympatyczny komentarz u mnie. Chyba skorzystam z Twoich rad. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam ten kawałek Polski:) Aż mi się za morzem zatęskniło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dawno nie byłam nad polskim morzem, a chętnie bym się tam wybrała, może jeszcze będzie okazja :)))

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy