Kojarzycie turystyczne meleksy? Tak, te zawalidrogi wożące turystów na wycieczki po mieście? Pojazdy tego typu podnoszą mi ciśnienie i powodują, że zmieniam trasę przejazdu przez Kołobrzeg, kiedy to coś pojawi mi się na horyzoncie. Nie zmienia to jednak faktu, że wycieczki tego typu mają niezłe branie i wcale się nie dziwię - z przewodnikiem można objechać miasto, a później wybrać się już na piechotę w miejsca, które wydają się być najbardziej interesujące. Dlatego też sama często organizuję moim gościom taki przejazd, ale nie meleksem, tylko prywatnym samochodem i nie w godzinach szczytu, a raczej wieczorem, kiedy nie ma już ruchu, a miasto jest bajecznie podświetlone. Okazuje się, że taka wycieczka jest atrakcyjna także w dzień, a raczej rano. Zwiedzanie Lublina z Talką, pod przewodnicką opieką Knezia, rozpoczęłyśmy właśnie od objazdówki po mieście. W drodze z dworca do domu przejechaliśmy przez miasto, oglądając najważniejsze miejsca Lublina, które w większości później odwiedziliśmy. I co najważniejsze - bez stwarzania korków. Tak to można zwiedzać ;)))))) Na poniższych zdjęciach nie znajdziecie tylko ujęć z przejazdu obok KL Lublin, było zbyt mało czasu, aby odwiedzić to miejsce.
Po regeneracyjnej kawie i smakołykach kneziowego autorstwa ruszyliśmy w miasto w składzie czysto blogerskim, zasilonym przez osobę Starszej. I się zaczęła zabawa :) Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Zamku i to tu zeszło nam najwięcej czasu, bo obiekt jest rozmiarów imponujących i atrakcji w sobie kryje co nie miara. Mimo swojej ponurej i przykrej historii.
 |
Górujący nad miastem zamek |
 |
Schody biegnące wzdłuż murów miejskich |
 |
A zamek coraz bliżej :) |
 |
I już na dziedzińcu - Donżon |
 |
Kaplica Trójcy Świętej |
 |
Dziedziniec zamkowy |
A teraz wchodzimy do środka - najpierw donżon i wystawa na "parterze".
 |
Korytarze - niskie, wąskie, kiedyś ludzie musieli być naprawdę niżsi niż obecnie! |
 |
Panorama Lublina ze szczytu donżonu
(Kliknij w zdjęcie celem powiększenia) |
Następnie zwiedziliśmy kaplicę Trójcy Świętej. Wnętrze oszałamia po pierwsze ilością malowideł, po drugie - rekonstrukcją, bo freski w czasie przekształcania Zamku w więzienie zostały przykryte warstwą tynku. Miejsca, których nie dało się odtworzyć zostały tak pomalowane, że dopiero po wnikliwej analizie można je zauważyć.
 |
Wandalizm istniał także w XV wieku, widoczne napisy są równie zabytkowe, jak i pozostałe obrazy i nie można ich zlikwidować! |
Odwiedziliśmy także poszczególne działy Muzeum Lubelskiego, m. in. Dział Militariów i Dział Sztuki, jednak regulamin Muzeum nie zezwala na publikację wykonanych prywatnie zdjęć. Można je posiadać tylko na własny użytek, więc powiem Wam tylko, że widzieliśmy obraz Jana Matejki pt. "Unia Lubelska", kontemplowaliśmy także inne obrazy mieszczące się w Dziale Sztuki. Obowiązkowym punktem było obejrzenie stołu z wypalonym śladem Czarciej Łapy. Jeśli chodzi o legendy, to Agulec dzierży palmę pierwszeństwa w ich opowiadaniu, zatem zapraszam do zapoznania się z jej wpisem na ten temat pod tym linkiem:
TUTAJ.
Następnym punktem naszej imprezy był spacer po mieście, czyli przejście przez Bramę Grodzką i dalej, dalej...
 |
Z dedykacją dla Klarki - wszechobecny bruk |
 |
Brama Grodzka - widok od strony ulicy Grodzkiej |
 |
I się zaczynają ciekawe kamieniczki |
 |
Plac Po Farze |
 |
Makieta nieistniejącego kościoła pw. św. Michała Archanioła |
 |
Coraz częściej okazuje się, że Marchevkowe ścieżki krzyżują się z drogami św. Jakuba. |
 |
Kolejna urokliwa kamieniczka |
 |
Urząd Stanu Cywilnego |
 |
Brama Krakowska |
 |
Wnętrze Bramy |
 |
I od zewnątrz |
 |
Nowy Ratusz w Lublinie |
Na zakończenie emocjonującej wycieczki przeszliśmy się ulicą Jezuicką w stronę Wieży Trynitarskiej, na której wejście jednak już nie wystarczyło czasu. Spotkałam także sobowtóra Lady Gagi, na pożegnanie z Lublinem zrobiłam jeszcze zdjęcie Zamku od frontu i odjechaliśmy na obiadokolację, na której serwowane były oczywiście przysmaki wprost spod ręki Knezia ;)
 |
Wieża Trynitarska |
 |
Good bye! |
No i cóż... Lublin zaskoczył mnie stanem zabytków, które są odnowione, w dość dobrej kondycji. Dzień zleciał, chociaż wydawało się, że będzie tyyyyyyle czasu. Obeszliśmy najważniejsze punkty miasta, spędziliśmy trochę czasu na pogaduchach, a na peronie tak się zagadaliśmy, że pan z obsługi pociągu zamknąłby nam drzwi i odjechał bez nas ;) A po powrocie do domu padłyśmy z Talką jak kawki - musiałyśmy zbierać siły, bo kolejny dzień znów był pełen wrażeń. Ale o tym będzie w innej bajce, dzisiaj już pora na dobranoc :)
Pozdrawiam!
PS: Proszę przeczytać komentarze, bo Kneź dobrze prawi :D