Poznań - miasto doznań. (Z cyklu: Polska na 100%).
Zaczęłam sezon podróżniczy. W końcu. Ostatnie miesiące to istny rollercoaster, czas mijał w tak wielkim pędzie, że aż strach się bać! Wyłączyłam internet i poświęciłam się nauce, ale teraz już jestem. I mam nadzieję, że czwartkowa wycieczka do Poznania była inauguracją całego sezonu. W końcu do odwiedzenia pozostało jeszcze osiem województw i trzeba plan zrealizować ;)
Kiedy w lutym opisałam wstępne plany wyjazdowe na ten rok, pod wpisem odezwała się Miśka, która zaoferowała swoją pomoc w zwiedzaniu Poznania. Osobiście się nie znałyśmy, ale z widzenia jak najbardziej. To jest bardzo ciekawe - że w internecie także można znać się tylko z widzenia ;) Liczyłam tylko na kawę, spotkanie, poznanie się, a Miśka zarezerwowała dla mnie cały dzień! Spotkałyśmy się na najbardziej pokręconym dworcu świata i, mimo początkowo niesprzyjającej aury, spacerem poszłyśmy poznawać Poznań. I siebie nawzajem też :)
Po trasie miałyśmy Centrum Handlu, Sztuki i Biznesu Stary Browar. Z okazji Święta Pracy wszystko w środku było zamknięte, ale tak sobie myślę, że może to i dobrze, bo gdyby mnie jakaś jama marketingowa wciągnęła, to bym się nie wyrobiła na pociąg powrotny ;) Mimo możliwości wejścia do środka, nie można było dotrzeć do rzeźby Igora Mitoraja "Thsuki-no-hikari", czyli ogromnego fragmentu ludzkiej twarzy.
Centrum Handlu, Sztuki i Biznesu Stary Browar
Mogłyśmy natomiast zobaczyć (a nawet dotknąć!) brązowej rzeźby "Kufel" znajdującej się na zewnątrz Centrum.
"Kufel" autorstwa Wojciecha Kujawskiego.
A później Miśka skierowała nasze kroki w stronę centrum, obiecując, że pokaże mi koziołki. No bo przecież nie można być w Poznaniu i nie widzieć koziołków. No to poszłyśmy. Głowa mi się kręciła we wszystkie strony.
Patrzę w głąb uliczki, oczy mi się rozszerzają i błagalnym tonem pytam:
- Miśkaaaaa, a tam też pójdziemy????
- Pójdziemy!
Ale zanim tam, to najpierw poszłyśmy na Górę Przemysła, by zza płotu podziwiać Zamek Królewski. Wciąż trwa rekonstrukcja. Myślę, że jak już wszystko będzie gotowe, to będzie pięknie.
Był też pomnik konny 15. Pułku Ułanów Poznańskich, ale od tyłu i z daleka, to nie wstawiam zdjęcia ;) Powoli zbliżałyśmy się do ratusza, aby zobaczyć słynne poznańskie koziołki...
Poznański ratusz obfotografowałam chyba z każdej strony - przepiękny jest.
Studzienka Bamberki na Starym Rynku
Bambrzy byli Polakami pochodzenia niemieckiego, potomkami osadników przybyłych z okolic Bambergu. Tradycyjny bamberski strój został stworzony poprzez połączenie cech kilku innych strojów, m. in. frankońskiego i łużyckiego. Powyższy posąg przedstawia kobietę w tradycyjnym stroju bamberskim, z atrybutami przemysłu winiarskiego, tj. nosidłami i konwiami.
Jeszcze spotkałyśmy św. Jana Nepomucena
Pod względem wszędobylskich ogródków piwnych, Poznań dorównuje kroku innym miastom. Ani to estetyczne, ani przyjemne w taką pogodę, jak w czwartek, ale kasa leci, więc biznes się kręci.
Te kamieniczki wyglądają, jak wycięte z bajki. Też macie takie wrażenie?
Ogłaszam poznański ratusz moim ulubionym obiektem. Pod każdym względem.
Chyba zrobię marchevkowy subiektywny ranking najpiękniejszych budynków.
No i tłumy doczekały się koziołków. Poniżej zamieszczam film, od razu przepraszam za zjazdy obiektywu, ale niestety moja ręka to nie wysięgnik i też ma prawo do chwili słabości :P
Później jeszcze na chwilę zajrzałyśmy do tych naziemnych koziołków...
Następnie wstąpiłyśmy do kościoła farnego, ale o tym napiszę innym razem, bo tego się nie da ogarnąć na jeden raz! A po kawowej regeneracji ruszyłyśmy w dalszą wędrówkę, mijając fragment zabytkowego muru.
Zajrzałyśmy na Ostrów Tumski, o czym także będzie oddzielny post. Zawitałyśmy na chwilę nad Jezioro Maltańskie...
Kolejka Parkowa Maltanka
Stojący na bocznicy tendrzak.
I teleportowałyśmy się tramwajem na Jeżyce, a później już dreptałyśmy w stronę dworca, bo czas mijał nieubłaganie szybko.
Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego
Fontanna przed Teatrem Wielkim
Pylon latarni
Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki
Poznański Okrąglak ;)
Zamek Cesarski
W budynku mieści się Centrum Kultury ZAMEK. Przy wejściu w holu głównym są cztery baaaaardzo wygodne materace. Uwierzcie, że jak się po całym dniu łazikowania człowiek na nich położy, to wstawać się nie chce. No, ale jak trzeba, to ok... Idziem dalej.
Gmach Filharmonii Poznańskiej
Pomnik Ofiar Czerwca 1956 na placu Adama Mickiewicza.
I po tym już naprawdę poszłyśmy na dworzec. Przez sześć godzin obeszłyśmy najważniejsze punkty Poznania. Wykorzystałyśmy czas maksymalnie, jak się tylko dało. Nagadać się też nie mogłyśmy, no bo jak? Pierwsze spotkanie, do tego tak strasznie sztywno określone ramy czasowe. Ale nie ma co narzekać, było świetnie, mapa nietknięta leżała w plecaku, a ja po raz pierwszy pojechałam gdzieś bez planu, na totalnym spontanie, nie wiedząc nawet, co Poznań ma do zaoferowania (hehe, kto pamięta mój zeszłoroczny krakowski konspekt?). No zwyczajnie się nie wyrobiłam w czasie z planowaniem, za dużo się dzieje. Do Podborska na schrony też jeszcze nie dojechałam, ale ogarniam temat, może jeszcze przed wakacjami się uda tam dotrzeć.
Tradycyjnie - bileciki ;) dwa na pociąg i dobowy na komunikację miejską.
Fajnie, fajnie. Moja pierwsza podróż do Poznania też była na całkowitym spontanie i spotkałam się tam z ludźmi, których wcześniej nie widziałam na oczy:) Miło wspominam, chociaż następnego dnia bolała głowa :P
Mnie też bolała głowa, ale to od tarabanienia się osobowym pociągiem. Wyobraź sobie, że na trasie Poznań-Białogard zatrzymywaliśmy się na każdej stacji! Już pomijam fakt, że pociąg nie dojeżdżał do Kołobrzegu, bo to szczegół... :P
Witaj uśmiechnięta Agato :) Mi też Poznań był zawsze nie po drodze, a teraz przetarłam szlak i wydaje mi się, że wrócę tam szybciej, niż myślę :D Pozdrawiam :)
Moja koleżanka, Hania, to ona była z Poznania :)) Ratusz cudo i przyznaje jest na czym oko zawiesić a jak już się przyznaje to na całego, jakoś mi ten Poznań nie po drodze ..w podróżach. Odwiedzając u Ciebie poznałam klimat miasta.
ps: Dziękuję za szczodre odwiedziny z nadrobieniem, wkrótce zapraszam na tort wiedeński ;)
To miasto ma swój klimat, ale nie czuje się go od razu. Muszę przyznać, że wczułam się dopiero pod koniec wycieczki, a na dobre dopiero oglądając zdjęcia, jeszcze raz, na spokojnie, bez spoglądania na zegarek.
Dzięki Ci za ten wpis. Tęskno mi za Poznaniem bardzo, no nie da się ukryć: lubię to miasto:) Widzę, że wycieczka się udała i udało się w najważniejszych punktach Poznania być:) Ściskam!
Jestem u Ciebie pierwszy raz przez to, że zaproponowano mi polubienie strony na fb i ta notka chyba zrobiła we mnie coś co się nazywa "będę zaglądać" :D i mam pytanie czy Jeżyce są takie cudowne jak w moich młodzieńczych wyobrażeniach? :)
Miło mi Cię widzieć :) Odpowiem dyplomatycznie: ja nie czytałam książek pani Musierowicz, więc nie mogę się odnieść, ale z tego, co Miśka mi opowiadała w czasie spaceru wynika, że tak :D
Fajna wycieczka, szkoda że tak daleko od mojego miasta jest do Poznania, ale kto wie, może kiedyś się tam udam (w jedną stronę dam radę dojechać, w drugą to już tylko pociągiem). Ostatnio natknąłem się również na filmik na, gdzie dwóch chłopaków odwiedzało mniej dostępne i bardziej wilgotne, ciemne i podziemne części miasta Poznań, czyli kanały burzowe. Tutaj daję linka do filmu, bo warto obejrzeć (przynajmniej mi się tak wydaje) http://youtu.be/6_fkNiR6k48
A pociąg akurat jedzie do Białogardu, to by Ci pasowało :D Dzięki za linka, obejrzałam z ogromnym zainteresowaniem. Ale ja bym się chyba nie zdobyła na zejście do kanału. Dobrze, że są tacy eksploratorzy, którzy nie tylko sami doświadczają takich miejsc, ale także dzielą się ich namiastką z cykorami takimi jak ja :)
Tego Zamku Królewskiego to nie widziałam, ale nie wiem dlaczego. Fajnie, że się spotkałyście w realu i towarzyszyła Ci w zwiedzaniu. To takie dziwne znać się wirtualnie, a potem spotkać na żywo i czuć, że już zna się tą osobę. Pozdrawiam.
'Poznań - miasto doznań" - podoba mi się hasło! Własciwie jest to jedno z tych miast polskich, które biore z marszu "po trasie" :) I ciągle sobie obiecuję, że nastepnym razem to musze je wreszcie spenetrować.
Fajnie, fajnie. Moja pierwsza podróż do Poznania też była na całkowitym spontanie i spotkałam się tam z ludźmi, których wcześniej nie widziałam na oczy:) Miło wspominam, chociaż następnego dnia bolała głowa :P
OdpowiedzUsuńMnie też bolała głowa, ale to od tarabanienia się osobowym pociągiem. Wyobraź sobie, że na trasie Poznań-Białogard zatrzymywaliśmy się na każdej stacji! Już pomijam fakt, że pociąg nie dojeżdżał do Kołobrzegu, bo to szczegół... :P
Usuń:D
UsuńBardzo ciekawy wpis i super miejsce,nie byłam jeszcze w Poznaniu.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńWitaj uśmiechnięta Agato :) Mi też Poznań był zawsze nie po drodze, a teraz przetarłam szlak i wydaje mi się, że wrócę tam szybciej, niż myślę :D
UsuńPozdrawiam :)
Moja koleżanka, Hania, to ona była z Poznania :))
OdpowiedzUsuńRatusz cudo i przyznaje jest na czym oko zawiesić a jak już się przyznaje to na całego, jakoś mi ten Poznań nie po drodze ..w podróżach. Odwiedzając u Ciebie poznałam klimat miasta.
ps: Dziękuję za szczodre odwiedziny z nadrobieniem, wkrótce zapraszam na tort wiedeński ;)
Wim i rozumim ten trud związany z dotarciem do Poznania, sama miałam strasznie krętą drogę, aby w końcu się zebrać. Ale się udało ;)
UsuńAch, Migafko, te odwiedziny... Takie zaległości to wstyd ;D Ale już teraz będę na bieżąco i na pewno wpadnę na tort :)
Mi się Poznań bardzo podoba. :)) bylam tam kilka razy. Ostatni raz w ciąży. Piękne miasto.
OdpowiedzUsuńTo miasto ma swój klimat, ale nie czuje się go od razu. Muszę przyznać, że wczułam się dopiero pod koniec wycieczki, a na dobre dopiero oglądając zdjęcia, jeszcze raz, na spokojnie, bez spoglądania na zegarek.
UsuńDzięki Ci za ten wpis. Tęskno mi za Poznaniem bardzo, no nie da się ukryć: lubię to miasto:) Widzę, że wycieczka się udała i udało się w najważniejszych punktach Poznania być:) Ściskam!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńLubię to miasto!
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :)
pozdrawiam!
:) Dzięki!
UsuńJa zdążyłam... Nabrać sympatii. A czy polubię, to się jeszcze okaże :D
Hahaha , skąd ja to znam :) Poznań uwielbiam i ciągle coś jeszcze mam do obejrzenia (np. Maltę, któa "za moich czasów" była zapuszczonym jeziorem :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei te wszystkie muzea związane z wojskowością. Ale to musi poczekać, coś na wzór odroczonej nagrody :D
UsuńCieszę się, że byłaś;))
OdpowiedzUsuńI vice versa! :))))
UsuńPoznań miasto moich zabaw, studiowania i ciągłych wycieczek na Maltę - pozdrawiam serdeczenie:)
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Poznań w moich stronach to jeden z głównych kierunków obieranych przez przyszłych studentów, coś więc musi w nim być :D
UsuńJestem u Ciebie pierwszy raz przez to, że zaproponowano mi polubienie strony na fb i ta notka chyba zrobiła we mnie coś co się nazywa "będę zaglądać" :D i mam pytanie czy Jeżyce są takie cudowne jak w moich młodzieńczych wyobrażeniach? :)
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię widzieć :)
UsuńOdpowiem dyplomatycznie: ja nie czytałam książek pani Musierowicz, więc nie mogę się odnieść, ale z tego, co Miśka mi opowiadała w czasie spaceru wynika, że tak :D
Fajna wycieczka, szkoda że tak daleko od mojego miasta jest do Poznania, ale kto wie, może kiedyś się tam udam (w jedną stronę dam radę dojechać, w drugą to już tylko pociągiem). Ostatnio natknąłem się również na filmik na, gdzie dwóch chłopaków odwiedzało mniej dostępne i bardziej wilgotne, ciemne i podziemne części miasta Poznań, czyli kanały burzowe. Tutaj daję linka do filmu, bo warto obejrzeć (przynajmniej mi się tak wydaje) http://youtu.be/6_fkNiR6k48
OdpowiedzUsuńA pociąg akurat jedzie do Białogardu, to by Ci pasowało :D
UsuńDzięki za linka, obejrzałam z ogromnym zainteresowaniem. Ale ja bym się chyba nie zdobyła na zejście do kanału. Dobrze, że są tacy eksploratorzy, którzy nie tylko sami doświadczają takich miejsc, ale także dzielą się ich namiastką z cykorami takimi jak ja :)
Super przeczytać relację o Poznaniu u kogoś innego :) To tak jakbym oglądała moje miasto Twoimi oczyma :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńTego Zamku Królewskiego to nie widziałam, ale nie wiem dlaczego. Fajnie, że się spotkałyście w realu i towarzyszyła Ci w zwiedzaniu. To takie dziwne znać się wirtualnie, a potem spotkać na żywo i czuć, że już zna się tą osobę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń'Poznań - miasto doznań" - podoba mi się hasło! Własciwie jest to jedno z tych miast polskich, które biore z marszu "po trasie" :) I ciągle sobie obiecuję, że nastepnym razem to musze je wreszcie spenetrować.
OdpowiedzUsuń