wtorek, 26 listopada 2013

Druga część wizyty u pruskich dziedziców

Pierwszą część tej wycieczki można znaleźć TU.
Prawda jest taka, że tą wycieczką porwałam się trochę z motyką na słońce. Wyobraziłam sobie wielkie rzeczy, a w ostateczności okazało się, że tak naprawdę JUŻ nie ma czego uwieczniać i o czym pamiętać. To, co było warte zobaczenia, pamiętają najstarsi mieszkańcy, a obecni potrafią wskazać jedynie sterty kamieni, które pozostały. Straciłam smak po tym, co zobaczyłam. Sami się z resztą przekonajcie, miałam sobie odpuścić dalszą publikację artykułów z tego wyjazdu, ale jednak spróbuję. A nuż trafi się ktoś miejscowy, kto coś dopowie.

(...) Z Zagórza pojechałam na Nasutowo. Jest to wieś, która była lennem rodziny Wopersnow. W drugiej połowie XVIII wieku odkupiona przez rodzinę von Kleistów, razem z sąsiednim Kamosowem, pozostała ich własnością aż do II wojny światowej. 


Na listę zabytków Narodowego Instytutu Dziedzictwa wpisany jest park z drzewostanem w wieku 60-100 lat, więc stosunkowo młodym. Rosną tu dęby, buki, jesiony oraz lipy. W rejestrze znalazł się także dwór z lat '30 XX w. o charakterze willowym. Obecnie jest to budynek mieszkalny.

Dwór w Nasutowie
Kamosowo jest kolejną miejscowością leżącą na szlaku wycieczki, jednakże o trochę innym rodowodzie. Początkowo Kamosowo było majątkiem rycerskim, który w pierwszej połowie XVII wieku został podzielony na dwie części, z których jedna należała do rodziny Wopersnow, a druga do rodziny Tessmar (później Oppermann). Następnie obie części przeszły we władanie rodziny Wopersnow, a później, podobnie jak Nasutowo, von Kleist - aż do II wojny światowej.

W różnych źródlach można znaleźć wzmianki o zabytkach znajdujących się we wsi. Na dzień dzisiejszy wszystko znajduje się w prywatnych rękach i zwiedzanie, nawet z zewnątrz, jest utrudnione, a w pojedynkę nawet trochę niebezpieczne (nie wiadomo, skąd jak wielki pies wybiegnie napuszczony na intruza). Pałac w Kamosowie został spalony w latach '70 XX w. i pozostały po nim tylko piwnice. W dobrym stanie jest za to budynek browaru z XIX w., który obecnie pełni funkcję gorzelni.

Gorzelnia w Kamosowie
Trochę zniechęcona pojechałam jednak dalej. Zajrzałam do Stanomina, jednak tę miejscowość opiszę innym razem, a dzisiaj przejdę od razu do Łęczna. Przez długi czas toczyłam mentalną batalię z ojcem, który twierdził, że Łęczno jest nieprzejezdne, tzn. wjeżdża i wyjeżdża się tą samą drogą. Zupełnie nie pokrywało się to z moją topograficzną orientacją, postanowiłam sprawdzić to więc empirycznie. Wyszło na moje :D


Łęczno jest wsią o rodowodzie średniowiecznym. Była to posiadłość ziemska należąca do zamku w Białogardzie. Przez wieki właściciele się zmieniali, a po bankructwie ostatniego z nich - Roberta Balthasara - w 1904 roku wieś stała się wsią chłopską. Przed wojną w Łęcznie były dwie cegielnie, piekarnia, kuźnia, gospoda. Do czasów powojennych zachował się dworek, który ostatecznie został spalony przez Polaków.

Z zabytków, które można znaleźć we wsi, wymienia się m. in. kościół gotycki z przełomu XV i XVI wieku. Na przestrzeni lat kościół był rozbudowywany oraz remontowany. 
Kościół filialny pw. MB Królowej Polski w Łęcznie
Figura Matki Bożej stojąca przy kościele
Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła
Mój nastrój poprawił się momentalnie, kiedy okazało się, że... kościół jest otwarty! Co prawda zamknięta była krata uniemożliwiająca wejście do nawy głównej, ale to mi nie przeszkadzało! Obejrzałam kościół na tyle, na ile mogłam, no i zrobiłam zdjęcia wnętrza.


Zachował się praktycznie cały wystrój z pierwotnego wyposażenia: barokowa ambona z drugiej połowy XVII wieku, ołtarz główny z 1669 roku wykonany w stylu flamandzkim, a także renesansowa chrzcielnica, organy czy też neogotyckie witraże. 


Kamienny mur wokół terenu kościoła

Według źródeł internetowych, przy drodze z Łęczna do Gruszewa znajduje się ewangelicki nieczynny cmentarz. Pewnie rangą podobny do tego z Zagórza. Niestety, miałam mały wypadek po drodze i zanim wyciągnęłam auto z błota, sama cała byłam ubłocona. Auto jak terenówka, dobrze że płyn do spryskiwaczy miałam, to chociaż szybę sobie wyczyściłam ;) Postanowiłam już nic nie kombinować, tylko powoli pokierować się w stronę celu.

Na zdjęciu tak strasznie to nie wygląda, w rzeczywistości było tragicznie :)
Przejechałam przez Gruszewo i Laski, jednakże w tych miejscowościach już nie ma dworków, pozostały jedynie sterty kamieni. Podbudowana jednak niespodzianką w łęczyńskim kościele, spokojnie, podziwiając barwy jesieni, skierowałam się na Sińce.


Sińce, podobnie jak Podwilcze, były lennem rodziny von Podewils. Przez stulecia zmieniały właścicieli, ostatnią rodziną, jaka weszła w posiadanie Sińc był ród Weske. Po wojnie majątek upaństwowiono.


Dworek zachowany jest w dobrej formie, stanowi obecnie budynek mieszkalny. W latach '70-'80 XX w. funkcjonowało tu przedszkole. Teren zielony jest zadbany, wokół nie brakuje jednak walących się, zrujnowanych budynków gospodarczych.


Dworek został wzniesiony pod koniec XIX wieku, nie należy do konkretnego stylu architektonicznego. Niby zwyczajny budynek, a jednak...



Detale zdradzają "szlachetność" tego miejsca. Okna piętra w ryzalitach ozdobione dodatkowo trójkątnymi naczółkami. Ryzality zwieńczone trójkątnymi profilowanymi tympanonami z akroterionem na szczycie. W polu frontowego tympanonu – tarcza herbowa trzymana przez dwa lwy. 



I oczywiście - wszechobecny bruk!!!
Zmęczona przygodami, trochę zawiedziona, ale bardziej zadowolona pojechałam do Rychówka, gdzie babcia czekała na mnie z gorącą herbatką. Wieś ta także jest lennem von Podewilsów, w późniejszych latach aż do wojny należała prawdopodobnie do rodziny Ziemer. Obecnie z dawnej świetności tego miejsca pozostały tylko wspomnienia powojennych mieszkańców, czyli ludności napływowej. Babcia pamięta, jak we wsi stał jeszcze kościół, po którym dzisiaj zostało kilka kamieni i pusty plac. Za wsią jest nieczynny ewangelicki cmentarz, o którym wiadomo jedynie, że BYŁ i nic więcej. W lesie nieopodal odkryto kurhany pochodzące z okresu 1400 r. p.n.e.-1200 r. p.n.e., co potwierdza obecność na tych ziemiach ludów germańskich.


Czy Wy też wierzycie w magiczne fluidy krówek? :)


Cieszę oko widokiem jesieni - u nas już przymrozki i pierwszy atak gradośniegu za nami.


No i jak? :> Chyba jak to zebrałam raz to nie wyszło aż tak najgorzej? :)
Pozdrawiam i pędzę ponadrabiać zaległości u Was!

20 komentarzy:

  1. super:)
    Te wszystkie budynki wyglądają jak zwykłe budynki mijane przeze mnie codziennie na mojej wsi, a jednak mają b. ciekawą historię i w ogóle jakąś historię :))) fajnie, ja lubię takie klimaty, bo jak coś jest oczywiste, np. widać, ze stoi sobie pałacyk, to od razu wiadomo, że pałacyk i tyle... Kojarzy się tylko z dawno zapomnianym podręcznikiem od historii;) A tutaj tak... inaczej. Fajnie dowiedzieć się czegoś ciekawego o czymś, co z pozoru nie jest ciekawe i sprawia wrażenie niemal nijakiego.

    Dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Natalko, miód lejesz na me serce strapione. Jest wiele miejsc w każdym mieście, które są nijakie, zapomniane, zwyczajne... A w rzeczywistości to prawdziwi świadkowie historii! :)

      Usuń
  2. Muszę sobie tę Twoją trasę na mapę google nanieść i sprawdzić, jak ją rowerowo rozplanować :) Tylko ten bruk mnie trochę odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pętla z tymi moimi miejscami: http://goo.gl/maps/LQCvm, to wychodzi jakieś 40 km :)
      Bruk jest tylko na alejach dworskich i przez większość Rychówka, pozostałą część drogi pokrywa asfalt. Dziurawy, bo dziurawy, ale asfalt.

      Miałam jeszcze plan na wycieczkę dłuższą, 83 km, trasa zahacza o powiat świdwiński, wszystkie wioski są jedną wielką niewiadomą, wiem tylko, że w Rąbinie jest pałac z pięknym parkiem ze starodrzewiem oraz kościół. Tu link: http://goo.gl/maps/N5tMb
      Droga, wbrew temu, co pokazuje mapa, między Zagórzem a Podwilczem oraz po zjeździe z głównej na Kłodzino wiedzie polnym traktem. Rowerem się przejedzie przy suchej pogodzie.
      Jakby co to służę pomocą :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Bardzo fajnie pokazałaś zwykłe miejsca, które mijamy na co dzień i nie zwracamy na nie uwagi. Mnie najbardziej urzekł ten kościół w Łęcznie. Taki zwyczajny/niezwyczajny. No i krowa patrzy Ci prosto w obiektyw:D
    p.s. chyba mamy taki sam kolor aut:) na tym zdjęciu to chmurkowy (niebieściutki) burzowy:D:D:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeeej! Rzeczywiście, kościółek ma coś w sobie. Wydaje mi się, że to chyba przez ten wystrój, ołtarz, ambonę. To nadaje niezwykłego klimatu. Poza tym większość wiejskich małych kościołów ma klimat, którego nie znajdzie się w wielkich świątyniach...
      Jeśli chodzi o kolor auta, to na zdjęciach wyszedł jakiś dziwny, słabe światło, w rzeczywistości to miętowy metalik :D

      Usuń
  4. Ale fajna wycieczka, niby zwyczajna ale jednak nadzwyczajna , bardzo interesująco. Lubię zwiedzać z Tobą, trochę odwagi potrzeba ale taki dreszczyk, ok! I pomyśleć , ze zwiedziłam dziś miejsce ponad 500 km ode mnie:) dzięki i pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo zaskoczona odbiorem tego wyjazdu. Byłam bardzo rozczarowana i miałam ogromne opory przed publikacją, a widzę, że jednak warto było... Dziękuję za odwiedziny i opinię. Czasami tak bywa, że przechodzimy obok czegoś i nawet nie wiemy, że to ma jakąś historię. Pozdrawiam :) :)

      Usuń
  5. Ja już kiedyś pisałam, że jestem fanką dworów, pałacyków i zamków:) I jestem zachwycona tą wycieczką. A wnętrze kościoła gotyckiego w Łęcznie jest cudowne i te ceglane surowe ściany. Klimat niesamowity. Fajnie, że udało ci się dostać do środka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół uratował całą tą wycieczkę, szczerze mówiąc :D

      Usuń
    2. Dla lubiących historię polecam http://parseta.org.pl/uploads/media/Przewodnik_Palace_i_Dwory_2005_1-50.pdf oraz http://parseta.org.pl/uploads/media/Przewodnik_-_Szlakiem_Rodow_Pomorskich_DE.pdf a także http://parseta.org.pl/uploads/media/Przewodnik_Szlakiem_Otwartch_Kosciolow.pdf Pozdrawiam Andrzej

      Usuń
    3. Te publikacje są świetne, polecam wszystkim ciekawskim i ciekawym :) :)

      Usuń
  6. Wyprawa edukacyjna, wow! Faktycznie te miejsca nie oszałamiają, ale bardzo fajnie przedstawiłaś okolice.

    A Krówka, oj ma dobre fluidy z pewnością ;) czuję aż przez ekran monitora.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tylko dzięki tym fluidom przeżyłam listopad - ustawiłam sobie łaciatą na tapetę w kompie :D

      Usuń
  7. Ten budynek w Nasutowie widziałem już wcześniej a nawet zrobiłem mu zdjęcie, ponieważ mi się spodobał, ze względu na jego dość nietypowy kształt jak na te okolice i gabaryty, ale nie sądziłem że jest to dworek. Natomiast dworek w Sińcach od dłuższego czasu pozostaje w moich planach odwiedzin, ale spokojnie, jak tylko ciepło się zrobi to zaległości szybko się nadrobi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta "willa" w Nasutowie, bo słyszałam i takie określenie na ten budynek, jest dość nietypowa i od razu rzuca się w oczy. O dworku w Sińcach dowiedziałam się tydzień przed opisanym tu wyjazdem, pomyślałam, że nie ma na co czekać i oto efekt :)

      Usuń
  8. witam marchewko co mogę powiedzieć o wsi Rychówko to mogę i napisać tak buł tu obóz przejściowy z 1 wojny buły hodowle ptactwa egzotycznego przechodził tedy napoleon z wojskiem jak cos więcej się dowiem to i napisze poz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Tasmanie, co za niesamowite rewelacje! Skąd wiesz, gdzie był obóz, gdzie to ptactwo? Jestem bardzo zaskoczona i jednocześnie bardzo, bardzo głodna nowych informacji. Napisz coś więcej, proszę!

      Usuń
  9. będzie to dla ciebie niespodzianka pierwsza się dowiesz i zobaczysz na własne oczy gdzie się znajdował obóz

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli chodzi o schinz gutsbezirk to von dassel to wybudował go ojciec generała pruskiego pułku dragons. Wiele mógłbym opowiadać bo mieszkam tam czasami

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy