wtorek, 3 września 2019

Irlandia, czyli same nowości i inności

Od początku twierdzę - tu jest ani lepiej, ani gorzej, a po prostu inaczej. Jedne rzeczy są prostsze, inne trudniejsze. System podatkowy na pewno jest przyjemniejszy - w tym roku nie zapłacę ani centa podatku, a tygodniowa składka na ubezpieczenie społeczne to niecałe 10 euro, więc przy wypłacie nawet tego nie odczuwam, a składki się zbierają.

Dzisiaj zabiorę Was w szaloną podróż przez życie, gdzie trzeba nauczyć się tricków i patentów, by nie poparzyć się gorącą wodą, nie zginąć pod kołami samochodu jadącego "pod prąd" oraz, jeśli już przy prądzie jesteśmy o tym, że czasami można włożyć nożyczki do kontaktu. Załóżcie kaski, zapnijcie pasy - jedziemy.

Ruch drogowy
W Irlandii obowiązuje ruch lewostronny, więc na rondzie jedziemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, pierwszeństwo mamy przy skręcaniu w lewo, a strefy bezwzględnego zakazu postoju wyznaczają żółte kratki na jezdni, tzw. yellow box oraz żółte linie przy krawężnikach. Jak to stwierdził pewien znajomy: "jak jest jedna linia, to jeszcze czasem się wybronisz, ale jak stoisz na podwójnej, to kaplica".

Cytrynka, na której uczyłam się jeździć z kierownicą po prawej stronie
Ogólnie? To tylko strasznie wygląda na początku, kiedy przyzwyczajenie sprawia, że szaleje błędnik. Po kilku tygodniach styczności z ruchem lewostronnym zaczynasz głupieć, gdy oglądasz wiadomości z kontynentu i okazuje się, że to cała Europa jeździ na odwrót niż Ty. A filmik przedstawia pokonanie ronda przez Marchev... AUTOBUSEM ;-)



Jak już pisałam w TYM WPISIE, tablice informacyjne i adresowe oraz drogowskazy zawierają napisy w języku irlandzkim oraz angielskim, a na jezdni narysowane są strzałki dla pieszych ze wskazaniem, w którą stronę należy patrzeć, by nie wejść pod nadjeżdżający samochód.

Woda
Irlandzka kranówka zdecydowanie nie nadaje się do picia na surowo i jest to fakt nie tylko znany, ale i potwierdzony raportami z przeprowadzanych badań jakościowych. Z tego też względu w Irlandii nie płaci się rachunków za wodę. Kilka lat temu wprowadzenie opłat wywołało tak wielkie protesty i społeczny przeciw, że irlandzki rząd nie dość, że zdecydował się na wycofanie z pobierania pieniędzy za wodę, to dodatkowo oddał obywatelom pieniądze, które wpłacili tytułem rachunków za wodę. 
Dwa krany i korek na łańcuszku ;-)
Ciekawostką jest, że w tradycyjnych irlandzkich domach zlewy i wanny posiadają... dwa krany. Jeden z ciepłą, a drugi z zimną wodą. Przede wszystkim wynika to z tego, że w 95% mieszkań woda doprowadzana z sieci wodociągowej to woda zimna. Ciepłą otrzymuje się poprzez podgrzanie jej w bojlerze. Dwa źródła wody mogą powodować problemy z uzyskaniem jednakowego ciśnienia wody ciepłej i zimnej, co w konsekwencji może prowadzić do albo za gorącej albo za zimnej wody uzyskiwanej z pojedynczego kranu. Nie jest to jednak niemożliwe i u nas irlandzka technologia jest tylko w dużej łazience, a w kuchni i małej łazience są polskie krany, dające przyjemnie ciepłą wodę. Jak jednak korzystać z irlandzkiej myśli, skoro z jednej strony mamy wręcz lodowatą wodę, a z drugiej wrzątek? To proste - korzystając z korka i zatrzymując wodę w zlewie, co działa korzystnie na ekologię :) 

Prąd
Tu już cała historia. Gniazdka mają trzy otworki - dwa na emisję prądu, trzeci na uziemienie. Bez trzeciego bolca nie można wetknąć wtyczki, ponieważ on wchodząc w gniazdko zwalnia blokadę w pozostałych dwóch dziurkach. Teoretycznie więc nie można używać polskich wtyczek, a przynajmniej bez odpowiedniego konwertera. Miałam tego nie pisać, bo doskonale znam reakcję na zachowania powszechnie uznane za niewłaściwe, ale zaryzykuję, bo to tylko kolejny dowód na to, że "Polak potrafi" i nie używam tego na co dzień. Zdarzyło się kilka razy w pierwszych dniach życia tutaj, póki nie zaopatrzyłam się w odpowiednie przejściówki.
Irlandzka wtyczka i irlandzkie gniazdko z wyłącznikami
Mianowicie - blokadę da się zwolnić wkładając coś do tego uziemiającego otworu. Dziwnym zbiegiem okoliczności, doskonale do tego celu nadaje się pilniczek do paznokci lub czubek ostrza nożyczek. Wkładasz te nożyczki do kontaktu, wpinasz polską wtyczkę i wyjmujesz nożyczki (pod żadnym pozorem nie zostawiaj ich w gniazdku!). Cały motyw tej operacji polega na tym, że każdy kontakt posiada dodatkowy włącznik zabezpieczający i kiedy się gniazda nie używa, wyłącza się pstryczek i nie ma w nim (w gnieździe) prądu. Tadammmmmm ;-) 

Polska wtyczka z konwerterem
Jeśli już jesteśmy przy łazience, wodzie i prądzie, to po pierwsze - w irlandzkich łazienkach nie ma gniazdek elektrycznych. Po drugie - rury wodociągowe są tutaj tak płytko wkopane, że zmieniający się klimat powoduje zamarzanie w nich wody zimową porą. Jedynym sposobem na zapobiegnięcie katastrofie jest zostawienie podczas mrozów lekko odkręconego kranu na noc (bo w dzień ciągle się go jednak używa). Jak to dobrze, że woda w Irlandii jest bezpłatna...

"Wtyczka" żarówki
Wracając jeszcze na moment do prądu - żarówki także posiadają inne mocowanie, niż w Polsce. Najpopularniejsze są żarówki bez gwinta, za to z dwoma bolczykami po bokach, które wsuwa się w oprawę i przekręca z wyczuciem do wyczuwalnego kliknięcia.

Język
Jak już wiemy z historycznego i wyżej wspominanego wpisu, w irlandzkiej konstytucji figurują dwa języki urzędowe, z czego irlandzki jest pierwszy przed angielskim. W teorii nie przeszkadza to w niczym - po angielsku można się porozumieć w każdym urzędzie (natomiast jeśli ktoś potrzebuje skomunikować się w języku irlandzkim czasami musi zgłosić to wcześniej, by urzędnik z taką umiejętnością na pewno był dostępny dla petenta). Okazuje się jednak, że irlandzka wersja angielskiego odbiega jednak od wersji nauczanej w szkole i na kursach. Niezbędne jest osłuchanie się i zrozumienie pewnych reguł, takich jak na przykład angielskie that jest wymawiane jako dasz. Lub biały kolor white w Irlandii brzmi łajsz. Cięcie, czyli cut, wymawiane jako cat to coszBus to nie bas a bos, a ciężarowka truck to nie trak a trok. Poza tym osoba biegle posługująca się językiem angielskim skraca i korzysta z niemych głosek oraz slangu, co dla nowicjusza bywa trudne. Na szczęście moja praca wymusza ciągły kontakt z innymi osobami i każdy dzień przynosi nowe umiejętności i już wiem, że gdy słyszę "dżju ..." to znaczy "do you..." czyli "czy ty...".

Anglosaski system miar
Irlandczycy na co dzień posługują się anglosaskim systemem miar. Nie potrafią posługiwać się metrami i centymetrami. Dla nich wiodącymi jednostkami są cale, stopy i jardy. Musiałam się tego nauczyć w mojej pracy z pomiarami, ale okazuje się to niezbyt skomplikowane. Jedna stopa to 12 cali lub 30 centymetrów. Jeden jard to 3 stopy, czyli około 90 cm, jednak my w uproszczeniu przeliczamy 1 jard - 1 metr. Jeśli zaś chodzi o konwersję cale-metry, z pomocą przychodzi mi taśma miernicza, która z jednej strony posiada skalę z calami, a z drugiej centymetry/metry. Pamiętam jeszcze, że 90 cali to 229 cm, a 5 stóp to 1,5 m. 
Całe szczęście, że w drogownictwie już obowiązują odległości i ograniczenia w kilometrach i kilometrach na godzinę. Skala z milami obecna jest już tylko w niektórych samochodach jako skala pomocnicza - oprócz, a nie zamiast prędkościomierza kilometrowego.

Ludzie
Ludzie są różni, ale na pewno spokojniejsi. Przez pierwszy miesiąc pracy otrzymałam tak wiele wsparcia i wyrozumiałości od klientów, że aż serce rosło. Kiedy czegoś nie wiedziałam i przepraszając, tłumaczyłam, że muszę zapytać menadżera, bo jestem nowa w pracy, twarz nawet najbardziej poirytowanego klienta się rozluźniała i otrzymywałam wyrazy wsparcia i zrozumienia. W zasadzie bardzo niesympatyczne sytuacje z minionego miesiąca mogę policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostaną nowe. Jednak najbardziej w pamięci zostają te pozytywne, kiedy klienci dziękują za pomoc, radę i poświęcony czas.
Poza tym panuje tutaj wszelka różnorodność i tolerancja, a przy tym poszanowanie do prywatności i inności. Nikt nie wytka nosa w nieswoje sprawy, nie wypytuje o prywatne życie. W irlandzkim społeczeństwie jest miejsce dla każdego i nawet jeżeli coś się komuś nie podoba, nie demonstruje nienawiści wszem i wobec, bo wie, że spotka się z potępieniem i ostracyzmem. Widać to nawet w internecie - na irlandzkich forach dyskusyjnych nie ma wszechobecnego hejtu. Czasami zdarzy się jakiś niewyważony komentarz, jednak w większości jego autor spotyka się ze zdecydowanym sprzeciwem innych internautów. 
Przeżyłam także szok, kiedy odwiedziłam Dublin dwa dni po Pride Parade. Budynki instytucji państwowych oraz prywatnych, ulice, transport publiczny, a nawet radiowozy Gardy były ustrojone w kolorach tęczy. W moim mieście parada była dwa tygodnie później - cały pochód, idący głównymi ulicami miasta pilotowało tylko dwóch policjantów, którzy blokowali skrzyżowania, które miała przekroczyć kolorowa masa. Zero agresji, zero protestów. Parada przeszła i poszła. Ludzie się rozeszli, niektórzy do domów, inni na imprezy organizowane tego dnia w mieście.

Dublińska Garda w kolorach ;-)
Obserwatorzy Pride Parade w Limerick
Dublin Bus w szacie Pride Parade, Dublin
Czas
Nie wiem, czy wiecie, ale Irlandia znajduje się w innej strefie czasowej niż Polska. Jesteśmy godzinę za Wami, więc czasami chcę zadzwonić do kogoś, bo przecież dopiero 21, ale po chwili nachodzi olśnienie - no nie, w Polsce już po 22, to zadzwonię jutro. A to "jutro" przychodzi czasami dopiero za kilka dni.
Pory roku także rozpoczynają się tutaj w innym czasie, ponieważ Irlandia bazuje na kalendarzu celtyckim i tak wiosnę mamy tu już 1 lutego. To dzień św. Brygidy z Kildare, która jest patronką Irlandii. Lato zaczyna się 1 maja świętem Lá Bealtaine - świętem kwitnących kwiatów i drzew owocowych. 1 sierpnia to początek irlandzkiej jesieni i święta plonów - Lughnasadh, które jest pamiątką czci celtyckiej bogini ziemi - Tailtiu. Analogicznie więc, zima rozpoczyna się w listopadzie, a w czasach celtyckich był to też początek nowego roku. Najważniejszym świętem tego okresu było Samhain, czyli pożegnanie lata obchodzone ostatniego października.

Pieniądze
Jest to dla mnie ciekawostka, ponieważ euro, jako europejska waluta, jest wybijana w krajowych mennicach. Awersy są jednakowe, jednak poszczególne kraje wyróżniają rewersy monet. Mając zatem garść drobnych w kieszeni dość szybko można zweryfikować z jakiego kraju pochodzi dany pieniążek. Banknoty zaś wyglądają tak samo dla wszystkich krajów, a ich rozmiar wzrasta wraz z nominałem. Awersy zdobione są przez grafiki bram i okien z poszczególnych okresów architektonicznych, natomiast rewersy zawierają zobrazowane mosty z tych samych epok. Z ciekawostek  - banknoty rozpoczynają się już od nominału 5 euro, a monety od 5 eurocentów.
Od góry - 2 euro i irlandzka harfa, 1 euro i litewska Pogoń,
50 centów i berlińska Brama Brandenburska, 10 centów i Miguel de Cervantes. 
Zapewne o czymś zapomniałam, a w zasadzie już wiem, że nie napisałam o jednej rzeczy, ale dzięki temu będę miała więcej miejsca na rozpisanie się w nowym wpisie. No i motywację, żeby pisać tu częściej, bo widzę, że to dobry ruch i nadal wielu z Was także tu zagląda. Pozdrawiam :) 


16 komentarzy:

  1. Dara/Starsza3.09.2019, 20:21

    Cieszę się, że jesteś zadowolona i dajesz sobie radę. Powodzenia Marcheweczko!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło czytać, że odnajdujesz się w nowej sytuacji, a Irlandia widziana Twoimi oczami staje się bliższa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Zakręciło mi się w głowie od podróży z Twoim autobusem 😂 wszystko bardzo ciekawe, a najbardziej to o porach roku 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku! tyle już wiesz... pisz, pisz - też chcę wiedzieć, a czyta się fajnie :)
    (a rondo musiałam z Tobą przejechać kilka razy i... nadal się gubię! ja-stary kierowca!)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pełen podziwu. Kilka lat temu na Malcie bałem się wypożyczyć samochód - właśnie przez ruch lewostronny, bo już przechodzenie przez jezdnię stawało się zagrożeniem życia (wciąż patrzyliśmy w złą stronę), a co dopiero prowadzenie auta.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Co kraj to obyczaj, rzec by można :-) Podobnie jak Imć Vulpian jestem pełen podziwu!

    OdpowiedzUsuń
  7. ha,fajnie tam masz;).Nie wiem jak bym zareagowała na ten ruch lewostronny niemniej wiem że X-men bywał zdziwiony wracając do Europy;))).
    Ciekawe jest to że ty poznajesz pod innym kątem kraj a kierowca jak X-men pod innym.Więcej będziesz wiedzieć na pewno i w sumie tak ma być;)

    OdpowiedzUsuń
  8. o kranach słyszałam już dawniej,czasem X-men zarzuca jeszcze opowieści o kibelkach ale sądzę że u was są w porządku;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, że Irlandia jest Ci coraz bliższa, nie wiedziałem też, że w Irlandii jest lewostronny ruch, myślałem, że dotyczy to tylko UK. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że na starość nie będę musiał sie oswajać z nowym krajem.
    Dzieki Marcheweczko za fajną notkę.
    beannachtaí !

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne są takie wpisy o miejscowym kolorycie. O ile o ruchu lewostronnym wie chyba każdy, kiedy myśli o Wielkiej Brytanii lub Irlandii, to już informacje o dwóch kranach czy innej wtyczce do prądu lub innych żarówkach i systemie miar (i wag?) są dla większości z nas na co dzień niedostępne.
    Z przyjemnością przeczytałam i czekam na tę kolejną zapowiadaną notkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaaa, miło jest przeczytać o tak normalnym kraju pod względem poszanowania inności czy mniejszości, mam na myśli Paradę Równości.
      I zapomniałam dodać, że cieszę się, że się już tak wciągnęłaś w tamtejsze życie. :)

      Usuń
  12. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Irlandię. Odkąd moi rodzice zaczęli jeździć do pracy na wyspy, pokochałam te rejony :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No cóż jest trochę różnic, ale da się szybko przywyknąć

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy