wtorek, 23 marca 2021

Marchevka opowiada... #1 - Lockdown po Irlandzku

18. marca minął rok od wprowadzenia pierwszego lockdownu na Wyspie. Od tamtej pory ciągle jesteśmy pod mniejszymi lub większymi restrykcjami. Aktualnie od 1. stycznia jesteśmy w trzecim lockdownie, który zapowiada się na dłuższy, niż ten rok temu.

Nadal poza sklepami spożywczymi i szerokopojętymi budowlano-elektrycznymi, w zasadzie wszystko zamknięte. Restauracje i kawiarnie serwują tylko na wynos lub dowóz.
Komunikacja publiczna ma ograniczoną dostępność miejsc, a w głównych przystankach przesiadkowych odbywa się sprzątanie autobusów, czego przed pandemią nie stosowano.
Limit poruszania się wynosi 5 km od domu, Garda wyrywkowo urządza checkpointy na rogatkach miast - nie ma już ich w mieście, jak w ubiegłym roku oraz podobno zniknęli z autostrad, aby nie stwarzać zagrożenia na szybkich trasach.

Kary wahają się od €80 euro za brak maseczki w transporcie publicznym lub w sklepach, przez €100 euro za podróże bez ważnego powodu aż po €500 za organizowanie imprez (w domu lub w pubie - zdarza się i to nie jest rzadkie. Ostatnio w Limerick studenci zrobili imprezę na całej dzielnicy, sprawa odbiła się szerokim echem w całym kraju) lub próbę wylotu z kraju bez ważnego powodu. Gdzieś pojawiła mi się informacja o karze €2500 za niedotrzymanie kwarantanny lub niewykonanie testu PCR po przylocie, ale na stronie Citizen Information nie zamieszczono takiej informacji, więc musi to być dopiero w fazie przygotowania.
Od początku marca za to rozpoczęto stopniowe otwieranie szkół. Od 5 kwietnia ma nastąpić stopniowe łagodzenie obostrzeń, jednak ani były premier Leo Varadkar, ani obecny Micheal Martin nie pozostawiają złudzeń, że będą to znaczące złagodzenia. Na ten moment można mówić co najwyżej o ewentualnym wydłużeniu limitu poruszania się do 10 lub 20 km oraz być może zgoda na sportowe zajęcia grupowe na powietrzu.

Osoby, które straciły pracę przez pandemię, lub zakład pracy jest tymczasowo zamknięty z jej powodu, otrzymują zasiłek awaryjny - Pandemic Uneployment Payment - w wysokości do €350 tygodniowo, w zależności od wysokości zarobków przed pandemią. Zasiłek ten był w 2020 roku nieopodatkowany i na koniec roku Revenue, czyli irlandzki urząd skarbowy, wyliczył wysokość podatku do zapłaty. W tym roku opodatkowano w taki sposób, że na bieżąco pomniejszono Tax Credits, ulgę w standardową wysokości €3300 rocznie - o podatkach będzie innym razem. :)
Jakie to ma konsekwencje? Różne, w zależności od sytuacji życiowej i tego, jaki okres przebywało się na zasiłku. Ja za 16 tygodni zasiłku zapłaciłam €381 podatku (a w każdym tygodniu otrzymywałam €350!). Natomiast moja koleżanka do zapłaty ma €1280, ponieważ rozlicza się z mężem - ona wróciła do pracy, a mąż od roku na zasiłku. Żeby jednak nie było - to nie jest tak, że masz teraz wyjąć z portfela i zapłacić. Ja zapłaciłam przez konto internetowe w Revenue, bo nie lubię mieć długów, jednak niedopłata podatku standardowo ma być ściągana przez kolejne cztery lata - właśnie przez obniżenie wyżej już wspomnianych Tax Credits, więc po prostu utną trochę ulgi, ale to są takie kwoty, że trudno to odczuć (u mnie miało to być coś około €6 tygodniowo).
Zasiłek otrzymują wszystkie osoby, które przed pandemią były zatrudnione przynajmniej miesiąc - w tym przypadku nie stosuje się zasady ilości składek i stażu pracy w Irlandii, który najczęściej wynosi 2 lata. O te pieniądze mogą się ubiegać także rodzice, którzy przez zamknięte szkoły i przedszkola nie mieli możliwości zapewnić dzieciom opieki. 

Osoby w najtrudniejszej sytuacji mogą ubiegać się także o dodatek do opłat czynszu - Rent Allowance. Czasami zasiłek awaryjny wypłaca pracodawca - wtedy on otrzymuje pomoc socjalną na każdego pracownika, a program ten nazywa się Temporary Wage Subsidy Scheme

Wydaje mi się, że to chyba najważniejsze aspekty irlandzkiej rzeczywistości z COVID-19. Ciekawa jestem Twoich przemyśleń na ten temat, jak i na temat restrykcji, jakich Ty doświadczasz. Koniecznie też daj mi znać, jak podoba Ci się nowe opracowanie graficzne :) I ogólnie napisz, co tylko chcesz - chętnie przeczytam.

Życzę zdrowia i wszystkiego zielonego!
Marchevka.

8 komentarzy:

  1. jestem zmęczona.
    Serio.
    Do szału doprowadza mnie kolejne zamknięcie. Ponieważ....cóż.Do 9 kwietna bo 10 kwietnia rocznica brzozy,nie?
    Ludzie mają dość.
    Coraz więcej leje na maseczki w tym ja - ściągma kiedy tylko mogę a mogę np w drodze do autobusu,w parku z Rudką ,z autobusu do pracy ,w moim kantorku to już obowiązkowo.

    Władza uwielbia covidowe obostrzenai bo w końcu może nas za mordę trzymać.
    Pacyfikują społeczeństwo i och i ach jak łatwo wtedy im ludźmi zarządzać
    W kuluarach mówi się że znów nas totalnie zamkną od niedzieli.
    Rzyg.
    Niemniej już coraz ciężej nad ludźmi zapanować im.
    ZZresztą uważam osobisćie ze to nei ma sensu.
    No i o wiele wiecej osób umiera teraz przez pandemię bo ODWOŁALI bieżące operacje,trudno dostać się do specjalisty, lekceważą zaczątki róznych chorób itp....
    O wiele wiecej umieraz z tych powodów nizna covid.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to wykończenie, my też mamy dość. Tylko że dzięki stosowaniu się do restrykcji w Irlandii jest średnio 540 przypadków dziennie, a nie kilkanaście tysięcy.
      Mamy większe ograniczenia niż Polska i dłużej - cały zeszły rok z limitami podróży i zamkniętymi restauracjami. Było okienko na przełomie sierpień/październik ale jak miałam w takich warunkach jeść to wolałam jednak zamówić do domu.

      Niestety, teraz mamy wdrożony plan na życie z Covidem i chyba teraz tak to należy nazywać - musimy nauczyć się żyć w ograniczeniach, póki to nie minie. Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę!

      Usuń
  2. A w Krakowie młodzi często chodzą bez masek, zakładają je, gdy wchodzą do sklepu, apteki, bo wtedy będą obsłużeni. Słyszałam od znajomych, że ludzie przychodzą do pracy, gdy wiedzą, że chorują, tak bardzo boją się stracić pracę. Nie ma tego myślenia nastawionego na troskę o innych,by nie szkodzić.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ultro, jak miło Cię widzieć!

      To chodzenie do pracy zasmuca najbardziej. U mnie w pracy jeszcze przed erą Covida było tak, że przeziębiony pracownik dzwoni i bierze dzień wolny. Nikt nie przychodził chory do pracy, mimo że dla nas dzień wolny oznacza brak wypłaty za ten dzień. Konieczna jest zmiana mentalności.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Chorujemy, covid dostałam w pracy od koleżanki, która przyszła chora. Zaraziła kilka osób, które zaraziły domowników. Wiedziała, że jest chora! W firmie nikt się tym nie przejął, natomiast zadzwoniła do mnie koordynatorka z propozycją, abym nie szła na zasiłek chorobowy tylko wypisała sobie urlop wypoczynkowy bo mam dużo. Odmówiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze zrobiłaś. Urlop jest do odpoczywania.

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba Twoje opracowanie graficzne postów - tych na blogu, ale i tych na IG. Super, że Ci się chce, tekst jest dzięki temu o wiele bardziej czytelny. Myślę, że gdybym pisała tego typu wpisy informacyjne, skorzystam z Twojego pomysłu i też stworzę jakieś swoje grafiki. :)

    A ogólnie: dobrze, że rząd Irlandii wspiera ludzi w taki sposób. Mając taki dochód można już się w zasadzie chyba nawet utrzymać (nie znam cen wynajmu mieszkań w Limerick, porównuję do poziomu na północy w Niemczech).
    A jak jest naprawdę, może mi napiszesz?
    Czyli czy da się wynająć mieszkanie za ok. 500 EUR (żeby były w tym wszystkie opłaty. Bo zakładam, że za kolejne 500 EUR da się przeżyć miesiąc bez żadnych ekstra wydatków.
    Albo może zaplanuj kiedyś taki wpis. Dla mnie to byłoby ciekawe :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za inspirację i podsunięcie tematu. Na pewno nim się zajmę.
      W Irlandii niestety z cenami bywa różnie i jest raczej szaro niż kolorowo. Dla rodziny z dzieckiem życie za 350 tygodniowo byłoby ogromnym wyzwaniem. Jeśli ktoś zarabiał 600-700 euro tygodniowo, odczuje ogromną różnicę spadając na 350 euro zasiłku. Z drugiej jednak strony, nie oceniając nikogo... Przy tej kwocie powinny znaleźć się na koncie jakieś oszczędności na czarną godzinę, która zawsze może nadejść niespodziewanie. Jak jednak pokazują dyskusje... Ludzie nie oszczędzają...

      Dokładnie o mieszkalnictwie w Irlandii na pewno napiszę w którymś z kolejnych wpisów. :)

      Usuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy