piątek, 27 kwietnia 2018

Rowerowa pięćdziesiątka, czyli szlakiem kościelnych wież wokół Jeziora Resko

Po ostatniej wycieczce stwierdziłam, że skoro całą zimę byłam jako tako aktywna, a trzydzieści kilometrów na rowerze w plenerze mnie nie zabiło, to i 50 km przejadę. No bo mieszkam na trzecim piętrze bez windy i na 10 km nie chce mi się roweru znosić... Wysiłek niewspółmierny do efektu, więc w myśl zasady, że jak kochać do księcia, a jak kraść to miliony - wyjazd też musi nieść za sobą coś więcej, niż pół godziny na dworze, skoro pogoda dopisuje i jest trochę wolnego czasu.

Odległość już jednak konkretna i nie porwałam się na wyjazd spontaniczny. Po przeanalizowaniu mapy i uwzględnieniu faktów, że: 
1) na Gościno jechałam poprzednio i
2) ścieżka na Ustronie jest w remoncie,
pozostało mi jechać na Dźwirzyno. No ale co dalej, Grzybowo, Dźwirzyno i...? Po wklepaniu wstępnego pomysłu na mapę już wiedziałam, że Jezioro Resko będzie moje! Nie zastanawiałam się też zbyt długo nad kierunkiem jazdy. Przyjęłam, że zacznę od strony morza, z Kołobrzegu, przez Grzybowo, Dźwirzyno, Rogowo aż do Mrzeżyna. Potem zagłębię się w ląd, przez Roby, Gorzysław do Bieczyna i dalej przez Karcino i Korzystno do Kołobrzegu. 55 km jak się patrzy. Czas start!

Ścieżka pieszo-rowerowa, Grzybowo, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Jeszcze kilka lat temu po lewej stronie były stare wojskowe magazyny, a ścieżkę stanowiła wydeptana miedza wśród łąk. Szukałam archiwalnych zdjęć, ale wtedy byłam normalna i nie robiłam fotografii wszystkiego, co się rusza bądź też nie. Temu co nie - tym bardziej. Prawdę powiedziawszy nie zarejestrowałam faktu budowy tego traktu i stawiam, że wydarzenie to miało miejsce, gdy byłam zajęta albo studiowaniem albo robieniem wątpliwej kariery zawodowej za najniższą krajową. Albo wszystko na raz. Było minęło, ścieżka została :D i to całkiem wygodna ścieżka, która w tej formie ciągnie się od Szkoły Morskiej w Kołobrzegu aż do pierwszego parkingu w Grzybowie. Tam przeistacza się w asfaltową dróżkę pokrytą igliwiem i szyszkami z bażynowego boru. Wygodna ścieżka kończy się za dźwirzyńskim "Senatorem" i przez miejscowość można się przedostać albo główną nierówną drogą albo nową obwodnicą. Wybrałam stary trakt, bo po kilkusetmetrach nierówności zaczynała się nowa polbrukowa ścieżka dla rowerów, wiodąca aż do mostu na Kanale Resko. Z mostu rozpościera się widok na wyjście z portu, a tuż za nim kończymy kołobrzeski etap wycieczki i wjeżdżamy do powiatu gryfickiego.

Most na Kanale Resko, Dźwirzyno, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Wyjście z portu, Dźwirzyno, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Powiat Gryficki, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Tuż za mostem czekała mnie miła niespodzianka w postaci porządnej ścieżki rowerowej oddzielonej od jezdni pasem zieleni. Biegła ona aż do Rogowa, by w miejscowości przekształcić się w ciąg rowerowo-pieszy. Zrobiłam mały postój nad brzegiem Jeziora Resko i ruszyłam do Mrzeżyna nową asfaltową drogą rowerową. Nad mrzeżyńskim kanałem portowym zatrzymałam się na troszkę dłużej, jakby czując, że te 20 km to miłe złego początki. Zostało ponad 30 km do domu i dopiero teraz zaczynała się prawdziwa zabawa. 

Jezioro Resko, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Nabrzeże w porcie, Mrzeżyno, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Z Mrzeżyna postanowiłam skierować się na Roby. Wybór okazał się bolesny dla mojej... tej części, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. No i trochę dla głowy, obawiałam się, że gdyby omsknęła mi się opona albo gdyby noga mi się ześlizgnęła z pedału albo... albo... albo... mój łeb nie miałby szans z płytowym kantem. (Po tej podróży kupiłam w końcu kask rowerowy!). Ciekawym obiektem napotkanym na szlaku były ruiny mostu. Okazało się, że to poniemieckie pozostałości po drogowym moście i most kolejowy, pełniący dziś funkcję samochodowego. Niespodzianką natomiast nie był kościół pw. Niepokalanego Serca NMP, budowany między XIII a XVIII wiekiem. Kamienie użyte do wzniesienia budowli wg podań pochodziły z latarni morskiej w średniowiecznym Regoujściu. Główną drogą, mijając Rezerwat Przyrody Roby i płosząc dwa piękne i wielkie żurawie, skierowałam swoje dwa koła w kierunku Gorzysława.

Droga Mrzeżyno-Roby, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Poniemieckie mosty, Roby, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Kościół Niepokalanego Serca NMP, Roby, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Chwila równego asfaltu uśpiła moją czujność i o mały włos dałam się ponieść zapomnieniu. Jednakże mocno wykształcony instynkt samozachowawczy nie pozwolił uwierzyć, że może być tak pięknie i równy asfalt prowadzący do Nowielic nie jest mi przeznaczony. Drogowskaz przy krzyżu bezlitośnie kierował na kocie łby w kierunku Bieczyna. Zainteresowały mnie mijane przy drodze kamienne słupki z krzyżykiem na szczycie. Wyglądały jak te przez wieżą kościelną w Cieszynie pod Koszalinem, co nasunęło mi myśl, że w przeszłości mógł być tam kościół bądź kaplica. Wszak w moich stronach co wieś, to kościół...

Na Bieczyno!, Gorzysław, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Ruiny kościelne?, Gorzysław, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Zaraz za wsią kocie łby przeistoczyły się w bardzo nierówną i dziurawą drogę gruntową, która wśród łąk i pól, wiodła do samego Bieczyna. Po kilku kilometrach zrobiłam przerwę przy kopalni gazu ziemnego, gdy na horyzoncie ujrzałam wieżę kościelną. Ta wieża była jak fatamorgana - niby blisko, a daleko i przybliżyć się nie chciała. Ale w końcu dotarłam do kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP z początku XX w. Jak to bywa na naszych ziemiach - wcześniej ewangelicki, po wojnie poświęcony i przyjęty do obrządku rzymskokatolickiego.

Droga powiatowa nr 0123Z, Gorzysław, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, Bieczyno, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
Droga do domu, Bieczyno, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
W Bieczynie przed kościołem znalazłam tablicę informującą, że do Karcina zostało mi 5 km, a do Kołobrzegu już tylko 18. Trochę to było przekłamane, ale o tym za moment, bo te pięć kilometrów po polnych wertepach było dość męczące i znów wyglądałam za wieżą kościelną, a gdy już ją ujrzałam, jęknęłam - że ona tak daleko. I nawet tablica Karcino mnie nie podbudowała, bo doskonale wiedziałam, że do kościoła jeszcze daleka droga, a do Kołobrzegu to pięć dni wołami. Ale co było robić. Wsiadać i jechać. Już i tak było blisko.

Karcino, ©Marchevka, 22.04.2018 r.
W ubiegłym roku Karcino atakowałam bez żadnego planu od strony Kołobrzegu i dojechałam do tego miejsca. Zobaczywszy polną drogę - zawróciłam i przez Dźwirzyno wróciłam do domu. Tym razem nadjechałam od strony pola i poznałam tajemniczy mordor kryjący się za tym znakiem. Chwila odpoczynku i policzenia kilometrów zaowocowała odkryciem, że 18 km zostało mi od tego miejsca, a nie od kościoła w Bieczynie. Jadąc znajomymi już ścieżkami, minęłam Głowaczewo z ewangelickim cmentarzem i inne wioski, by znów na horyzoncie wypatrywać kościoła w Korzystnie, a gdy minęłam ten ostatni wiedziałam, że do domu już blisko. Wycieczkę zakończyłam ze średnim wynikiem 55 km (znów endo wykazało mniej niż licznik w rowerze) i bez chęci na szybkie bicie rekordu odległości. ;) Pozdrawiam!

Trasa i statystyki z endo.

15 komentarzy:

  1. fajna wycieczka.Wspomnialam dawniejsze czasy i nasz wypad wakacyjny do Dźwirzyna;).Grzybowo też znane....Wzdech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że fajna i trochę słońca nałapałam :)

      Usuń
  2. Brawo. To bardzo inspirujący post. Początek jest cudowny, dodaje motywacji. Bardzo ładna trasa. Potrafisz czerpać z życia, to jest wspaniałe. Pozdrawiam i życzę cudownego weekendu. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach dziękuję :) Ostatnio więcej czasu spędzam w pracy, ale już niedługo znów się gdzieś wybiorę :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No powiem Ci Marcheveczko, że zaimponowałaś mi! Kiedyś dawno temu wybrałam się na przejażdżkę od Mielna w kierunku ??? nie pamiętam - nad brzegiem morza. To nie była tak długa trasa, nawet trochę jeździliśmy po plaży bo nie chodziło o bicie rekordów.
    Teraz, kiedy już są takie ścieżki rowerowe, przejechałabym się tam z radością. Tylko pewnie nie dałabym rady przejechać jednego dnia (na razie) takiego odcinka. I jeszcze jedno - uwielbiam te nazwy! :)
    Moi znajomi z dawnych lat ciągle jeździli na urlopy do Dźwirzyna, też tam bym kiedyś chętnie pojeździła na rowerku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, każdy region ma swoje nazwy, mnie np. okołowarszawskie przyprawiają o mocne sentymentalne bicie serca :D
      Ja rekordów nie biję, bo jeżdżę, żeby coś dodatkowo zobaczyć, nie nadaję się na jazdę na czas, bo mnie to nudzi. I dlatego też biegać nie lubię, bo albo się biega albo się zwiedza, nie potrafię tego połączyć. A na rowerze zawsze jakiś kompromis.
      A z Mielna? Do Łaz/Jamna albo do Sarbinowa/Gąsek?

      Usuń
  4. Ja Cię podziwiam - trasa dość daleka, jak dla rowerzysty i momentami trudna. Bez kasku? Nie godzi się 😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kakakask jest, ale chwilowo czasu na wycieczki brak. :)

      Usuń
  5. Wyczerpujący w treść i zdjęcia wpis. Podziwiam Twoją kondycję i determinację Marchevko.
    Znam osobę, to moja siostra, w tym roku skończy 67 lat i nad morze, z Poznania, ( około 250 kilometrów), bez noclegu dojechała w ciągu jednego dnia.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Anię, która poniżej zostawiła komentarz. W jeden dzień przejechała trasę Bałtyk-Izery. Dziewczyna drobniutka, ale krzepy w sobie ma tyle, że nie wiem, gdzie to mieści :) Ja się na takie bicie rekordów chyba nigdy nie porwę, ale niezmiernie podziwiam, achh!

      Usuń
  6. Trasa dookoła Reska Przymorskiego jest niezwykle malownicza. Uwielbiam ten drogowskaz na Kołobrzeg postawiony przy polnej drodze. Rozkręcasz się, tylko patrzeć, a i do mnie w Izery rowerem dojedziesz. A tak na marginesie, przypomniałaś mi pierwszą wycieczkę do Kołobrzegu z moją Gui.Jechałyśmy właśnie przez Karcino, ale wracałyśmy pociągiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie nie, na Twoją trasę to się nigdy nie porwę, w życiu. Myślę, że do dystansu 100 km powoli dobiję, ale na więcej... o noł! Rekordy pozostawię Tobie :)

      Usuń
  7. To może kiedyś razem byśmy się przejechali, ja z Białogardu jestem ale do Kołobrzegu mogę rowerem dojechać (już parę razy byłem) Nad morze już pojechałem dwa razy ale dla mnie optymalna trasa wiedzie do Gąsek. Bardzo mało ciężkich dla mnie wzniesień i 80 km także jak o siódmej rano wyjechałem to o pierwszej wróciłem do domu. Albo na odwrót do Białogardu zapraszam:) P.S. bunkry w Podborsku w piątek 18 maja będą otwarte od godziny 16:00 do 21:00 i będzie można za darmochę zwiedzać. Mogę pokazać, gdzie w lesie znajdują się dwa nagrobki pilotów (wiem, że interesujesz się takimi sprawami). Pozdrawiam Krzysiek.

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję :)

Obserwatorzy