Zacznę od tego, że ten rok paskudnie się zaczął, ale jakoś w jego połowie zaczyna się wszystko normować. Było wiele zawirowań, ale ze wszystkim Marchev wyszła z podniesioną natką. Pozostała tylko sprawa roweru, na którym nie zdążyłam się dobrze rozjeździć, bo gdy poukładałam wszystkie sprawy... rower mi zawinęli ;) Trudno, trzeba zmienić nagłówek, ale na razie nie mam pomysłu, więc nawet nie zawracam Savie głowy. Co oczywiście nie oznacza, że zachodniopomorski projekt upada. Miało być rowerowo, a do tej pory nie było, więc po prostu nadal nie będzie ;)
|
Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Dzisiaj znów nisza, do której osobiście mało kto zajrzy. Rusowo - to niewielka wieś w gminie Ustronie Morskie. Ma niespełna czterystu mieszkańców i jak na taką wioseczkę, skrywa w sobie naprawdę niezłe bogactwo, chociaż pewnie znów ktoś pomyśli, że Marchevka solidnie upadła na łeb. Otóż nie. Po prostu potrafię dostrzec radość w rzeczach małych. A taką rzeczą niewątpliwie jest to, co spotkałam podczas jednej z "jazd przed siebie" jakie miałam w zwyczaju robić niegdyś czterema kółkami i jakie mam zamiar kontynuować w niedalekiej przyszłości, nowym mechanicznym nabytkiem.
|
Park podworski, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Zaparkowałam pod kościołem Matki Bożej Różańcowej, który oczywiście był zamknięty. Było jesienne, mroźne popołudnie, a słońce chyliło się ku zachodowi. Jakoś podświadomie czułam, że to nie jest moment, by przeszkadzać domownikom jednego z domów, wskazanym jako posiadacze klucza do świątyni. Obeszłam kościół dookoła, przystanęłam nad resztkami kościelnego cmentarza ewangelickiego i poszłam przed siebie, zaciekawiona rozmieszczonymi w parku tablicami.
|
Kościół filialny pw. Matki Bożej Różańcowej, Rusowo, ©Marchevka, 30.11.2014 r. |
|
Kościół filialny pw. Matki Bożej Różańcowej, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Kościół filialny pw. Matki Bożej Różańcowej, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Kościół filialny pw. Matki Bożej Różańcowej, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Cmentarz parafialny, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Cmentarz parafialny, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Okazało się, że w Parku Podworskim (z dworku zostały jedynie szczątki schodów wejściowych) została utworzona ścieżka przyrodniczo-edukacyjna. Nie ma tam alejek, ponieważ park ma charakter lesisty, ze ściółką i runem zamiast chodników i wygodnych deptaków. Na wyprawę polecam porządne buty, bo po deszczu może być błoto, a w ciepłe dni na nogach mogą powstać bąble od pokrzyw czy innych roślin niekoniecznie miłych gołej skórze.
|
Ruiny pałacu, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Po drodze mijamy estetyczne tablice informujące o ekosystemie, w którym aktualnie przebywamy, jego mieszkańcach i roślinności. Poznajemy, co skrywa leśne runo oraz możemy się dowiedzieć o życiu na leśnej łące, która w okresie letnim musi przepięknie tętnić życiem.
|
Park podworski, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Park podworski, Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Poszłam pod prąd, więc to, co najważniejsze w ścieżce, zobaczyłam dopiero na końcu. Osiem imponujących pomników przyrody. Lipy drobnolistne, buk purpurowy, jesiony i on... dostojny, majestatyczny Antoni. Dotychczas moja wiedza dendrologiczna kończyła się na odróżnieniu liścia dębu od liścia kasztanowca. Po spotkaniu z Antonim nie zdarzy mi się na pewno pomylić platana klonolistnego z żadnym innym okazem.
|
Platan klonolistny "Antoni", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Platan klonolistny "Antoni", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Platan klonolistny "Antoni", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Platan klonolistny "Antoni", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
Platan klonolistny "Antoni", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
Zakochałam się w tym okazie i nie omieszkałam mojego uczucia okazać samemu Antoniemu, dotykając jego kory, przytulając się do ogromnego pnia i próbując się w niego wsłuchać. MAGIA. Gdyby nie szybko nadchodzący zmierzch, zapewne zabawiłabym tam dużo dłużej. Na wyjściu zobaczyłam poglądowy rozrys parku i zastanowiła mnie wieża "krzyżacka", której nijak nie mogłam zlokalizować, więc...
|
Wieża krzyżacka, Rusowo, ©Marchevka, 30.11.2014 r. |
Wróciłam na miejsce po dwóch dniach, ale już nie sama, bo czułam, że to misja z gatunku delikatnie specjalnych. Wzięłam do asysty tatę, który z racji wykonywanego w przeszłości zawodu, ma zdecydowanie lepszą orientację w otwartym terenie ode mnie i lepszego nosa do wyszukiwania tego i owego. Po kilkunastu minutach rekonesansu zapadła decyzja co do kierunku marszu, a ten był nieco ekstremalny. Trochę skakania przez fosy i rowy, pokonywanie gór i pagórków. Przeciskanie się przez chaszcze i pozostałości jakiegoś ogrodzenia. Ostatnim punktem było sforsowanie jakiejś budowli hydrotechnicznej i mogliśmy podziwiać ruiny dworskiej fanaberii, bo nawet historycy w głowę zachodzą, na co komu była taka wieża w środku, de facto, lasu?
|
Wieża krzyżacka, Rusowo, ©Marchevka, 30.11.2014 r. |
Stan techniczny obiektu raczej ciężki, ruiny są prawdziwymi ruinami i jeśli nikt tego nie zakonserwuje, za kilka lat i ten zabytek zniknie z powierzchni miejscowości. A patrząc na towarzystwo w postaci miejscowej młodzieży pozostawiającej takie a nie inne odpadki, wiadomo, że okolice wieży, jak i sama ona, stanowią miejsce schadzek w celach konsumpcyjnych. To ja po to nowe buty zajechałam w godzinę, żeby zobaczyć, co zobaczyłam???? No właśnie. Tyle tylko, że takie wpisy jak mój, to głos wołającego na puszczy. Byłam trochę zbulwersowana dostępnością do zabytku, a teraz wiem, że może to i lepiej. Im mniej osób będzie potrafiło tam dotrzeć, tym większa nadzieja na jego dłuższe życie, tak więc uprzedzam od razu - raczej nikomu nie podam wskazówek, jak tam dojść. Tym bardziej, że prawdopodobnie istnieje prostsza droga, niż ta, którą my przebyliśmy, ale jej nie znam, natomiast nasza ścieżka jest zbyt niebezpieczna, by komukolwiek ją polecać. Sorry memory.
|
Wieża krzyżacka, Rusowo, ©Marchevka, 30.11.2014 r. |
Podsumowując. Podoba mi się, że na przykościelnej tablicy wskazany jest numer domu, pod którym co bardziej dociekliwi mogliby znaleźć klucz do świątyni i zwiedzić ją od wewnątrz (Agulec, wiem, że Ty byś sobie tej przyjemności nie odmówiła!). Ciekawy jest pomysł z zagospodarowaniem parku podworskiego, zważając na to, że Rusowo jest malutką wioską położoną poza głównymi szlakami komunikacyjnymi i w takich miejscach niełatwo o taką dbałość i zachowanie historii. Żal tej wieży pseudokrzyżackiej, ale jak widać, nie wszystko może być piękne i godne pochwały. Może kiedyś...
|
"Staw z fontanną", Rusowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
|
A na koniec - kolejny kolorowy przystanek do kolekcji, Gąskowo, ©Marchevka, 28.11.2014 r. |
A może jest jeszcze nadzieja? Zamek w Dobrej, który walił się w gruz i zarastał drzewami na wieży, w tej chwili jest miejscami jak nowy!
OdpowiedzUsuńzamek w Dobrej
Wszystko się może zdarzyć, my mamy swój lokalny Połamany Pałac w Lubiechowie, którego właściciel daje nadzieję, że można w ruiny tchnąć drugie życie. Ale wiesz, że to są przypadki potwierdzające regułę.
UsuńMarchevko! przykro mi, że rower Ci skradli! Piękne zakątki wynajdujesz, a takich kolorowych przystanków, to mówiąc szczerze, nie widziałam za wiele w naszym kraju.
OdpowiedzUsuńWidzę,że byloby nam po drodze, bo tez uwielbiam 4 kółkami jechać przed siebie gdzie koła zaniosa i zawsze coś ciekawego znajde, dobranocka! :)
W mojej najbliższej okolicy dwie gminy mają takie kolorowe przystanki i obiecuję sobie kiedyś je wszystkie sfotografować. Ale to "kiedyś" jest bliżej nieokreśloną przyszłością :) :)
UsuńZ całej ostatniej kolekcji największe wrażenie zrobiły na mnie schody. To taki mój fetysz :) Schody maja tyle do powiedzenia. No i prowadzą dokądś. Lub prowadziły. Wystarczy chwila zadumy, żeby zobaczyć tych ludzi...;)
OdpowiedzUsuńCzy dla wieży jest nadzieja? Hmmm...Antonim zajęła się Unia, jak widzę, może i dla "krzyżaka" jakiś grosz się znajdzie? Chociaż teraz, czy ja wiem...
Rzeczywiście te schody mają w sobie coś magicznego :)
UsuńMiałaś odkryć jeszcze Gruszewo, poprzednia nazwa Goryszewo, niem. Grussow z ruinami pałacu o 38 izbach itd.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś pisząc o "Antku" , że czas na odwiedzenie tego miejsca gdyż jest to okres w którym kwitną 2 stare tulipanowce posadzone dawno temu. Nie wspomnę o pięknej daglezji o obwodzie ok 7 mb .
Andrzej
Z Gruszewa nic nie zostało. Kilka lat temu tłukłam się po tamtych wioskach. :(
UsuńPomniki przyrody za to są piękne i życzę im jak najdłuższego żywota. Pozdrawiam :)
W sobotę odwiedziłem to miejsce. Niestety tulipanowców nie znalazłem, możliwe że zostały wycięte lub tak mocno zmieniło się otoczenie że moja pamięć po 20 latach od ostatniego pobytu stała się zawodna. Jedyny pozytyw to daglezja została objęta ochroną - jest pomnikiem przyrody, przy okazji podam prawidłowy obwód na wysokości pierśnicy to 420 cm.
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Gruszewo
Piękna wieża! Na Dolnym Śląsku nie takie rzeczy podnoszono z ruin. Najlepszym przykładem jest Zamek Rajsko. Cudeńko architektoniczne podniesione z kompletnej ruiny. Pamiętam, że tylko wieża była cała, bo weszliśmy na nią z dziećmi, gdy te były kilkuletnimi szkrabami.
OdpowiedzUsuńAle pochwalić muszę Gminę Ustronie Morskie. Wydali kilka ulotek promocyjnych, wpadła mi w ręce także ulotka z parku podworskiego z Rusowa, ale bez zaznaczonej wieży. Może to i lepiej, że bez niej :)
UsuńJakbyś była zainteresowana, to materiały dostępne są w kołobrzeskim biurze PTTK przy ul. Zwycięzców. :)
Marchevko, z przyjemnością przeczytałam Twój tekst. Już sam tytuł stał się mi bliski, bo właśnie wczoraj byłam w Wałczu (Zachodniopomorskie), na Pierwszym Festiwalu Dwóch Jezior. Miasto - perła tej części naszego kraju. Piękne, położone wśród wielu jezior.
OdpowiedzUsuńNapiszę o tej wyprawie niebawem.
Pozdrawiam serdecznie:)
A w Wałczu byłam kilka razy przejazdem i w końcu muszę nadrobić. Szczególnie interesuje mnie Wał Pomorski. Tylko że odległość jest taka, że niby blisko, a daleko i zawsze zaciągnie mnie w inny kąt kraju.
UsuńCzekam zatem na Twoją relację, może będzie zapalnikiem do mojego wypadu? :)
Napisałam, zapraszam, przeczytaj Marchevko. Tekst zawiera mało wiadomości o samym Wałczu, bo skopiłam się na obchodach Dni Wałcza i o tym głównie pisałam. Zamierzam tam pojechać raz jeszcze i obejrzeć wszystkie atrakcje tego pięknego miasta.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
trochę powiało jesienią, ale za to widoki średniowieczne dech zapierają. Rower to możliwości - wjedziesz nim tam, gdzie auto się nie ma szansy dostać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
To prawda z tym rowerem. Tylko najpierw trzeba go mieć :D :D
UsuńWidzę, że "Antoni" ma swoje lata.:) Nieźle się trzyma.:))
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tej wieży, taka, na swój sposób, urokliwa.
Ciekawy pomysł na przystanki. Ten w mojej wsi to chyba niedługo odleci przy większej wichurze...
Pozdrawiam serdecznie:)
Większość przystanków jest szarych i smutnych, dlatego te kolorowe tak przyciągają uwagę :)
UsuńNa pierwszym miejscu wieża w lesie... ale nie takie dziwne rzeczy widzieliśmy. Piękne to Rusowo, a przystanek z bajki. Dziękuję za wspaniałą geograficzna podróż.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności.
Rusowo to takie miejsce, w które mało kto się pewnie fatyguje. Tym większa dla mnie satysfakcja, że może chociaż w ten sposób wielu je odwiedzi, bo warto wiedzieć :)
UsuńMuszę jeszcze koniecznie docenić urok i profesjonalizm Twoich zdjęć. Rewelka. Staw z odbijającymi się drzewami przypomina mi sonet "Wysokie drzewa" L. Staffa.
OdpowiedzUsuńOjej, Ultro. Zarumieniłam się i to szczerze. Wiem, że mój warsztat nie jest zbyt efektowny, bo nie korzystam z fotoszopów i większość zdjęć wrzucam prosto z aparatu na blog bez obróbki. Ale jeśli chociaż jedno zdjęcie się spodoba - dziękuję i jestem zadowolona :)
Usuńdziwna sprawa z kosciolami w polsce. oczywiście sa zamknięte.
OdpowiedzUsuńdlaczego
pozdrawiam
anna
Zabezpieczenie przed kradzieżami, dewastacją... Niestety :(
UsuńO tej porze roku ten park musi być przepiękny;)
OdpowiedzUsuńMoże się wybiorę, jak pogoda się poprawi i dorzucę trochę aktualnych zdjęć :)
UsuńZ tym rowerem to kiepska sprawa, ale teraz zamiast rowerem to będziesz autobusem śmigać:) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńWróćmy jednak do posta, pewnie, że bym poszukała tych kluczy - wiesz bywam upierdliwa:)
Ta wieża w lesie jest niesamowita, dla mnie wręcz magiczna. Szkoda, że w takim stanie. Ty to zawsze jakąś perełkę odkryjesz!
Zdjęcia zachęcają do odwiedzin tego miejsca, jesienią wydaje się naprawdę urokliwe.. A przytulić się do Antoniego to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńWe wsiach zwykle bywa do obejrzenia jakiś kościółek, cmentarz i ewentualnie stary dworek. Ale na wycieczkę rowerową to w sam raz. Piszę tak trochę sceptycznie, bo sama nie znam wielu urokliwych wsi, a nawet nie wiem, czy chociaż jedną kojarzę... Jest pięknie, sielsko i cicho, ale oprócz tej natury zaraz za progiem, to nie za bardzo jest co podziwiać. Może i ja trafię kiedyś na coś wyjatkowego (a Rusowa nie znam) :-)
OdpowiedzUsuńFajna wyprawa ! Jak ktoś chce, to i w zapadłej dziurze czy ponurym lesie znajdzie coś interesującego. Lubię takie nieznane zakątki i też czasem jeździmy rowerami przez wioski nieznane. Mimo, że pasjonuje mnie robienie zdjęć, to czasami wcale ich nie robię. Jadę , by nacieszyć oczy, poczuć wiatr we włosach i wolność. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń