Chociaż miałam plany wyjazdowe, zrezygnowałam z
nich, bo powiedzenie „cudze chwalicie, swego nie znacie” jest tak strasznie
aktualne, że wstyd, abym nie znała tego, co oferuje moje rodzinne miasto. A w
tym roku główne atrakcje były dwie i z obu skorzystałam.
|
Zaczęłyśmy zwiedzanie, kiedy jeszcze było widno... |
Po pierwsze – od niedawna w Kołobrzegu funkcjonuje
muzeum Patria Colbergiensis, w całości poświęcone historii miasta. Możemy
prześledzić dzieje nadmorskiego grodu od wojny trzydziestoletniej, przez
siedmioletnią oraz napoleońskie podboje, aż do czasów powojennych. Kołobrzeg
był twierdzą, przez co większość ekspozycji poświęcona jest właśnie wojskowym
losom miasta. Nie zostało jednak pominięte także życie codzienne mieszkańców. W
głównej sali wystawowej są dodatkowo cztery gablotki pokazujące, czym trudnili
się ówcześni rzemieślnicy – m. in. szewcy, murarze, piekarze. Można zobaczyć
dawne środki płatnicze, bo trudno nazwać niektóre z nich pieniędzmi, a także…
gadżety, takie jak ręcznie malowana zastawa stołowa z wizerunkiem kołobrzeskiego
ratusza. Dowiedziałam się też, że niegdyś istniał likier kołobrzeski oraz że w
określonych okolicznościach Kołobrzeg stawał się wyspą. Niby kiedy o tym teraz
myślę, jest to logiczne, dotychczas jednak nikt w mojej obecności nie użył
takiego określenia, a i ja na to nie wpadłam ;)
|
Kołobrzeski lansik ;) |
|
Po obwodzie opisane są dzieje miasta w czasie wojen i innych akcji zbrojnych, natomiast gabloty przedstawiają przedmioty użytku codziennego z wymienionych epok |
|
Pieczęć cechu murarzy |
|
Ukłony dla pana Przewodnika |
Pan Przewodnik tak opowiadał i wiązał fakty, że
cała ekspozycja jawi się jako niesamowicie spójna całość. Przyjemnie było
posłuchać, a wszystko było tak interesujące, że nie wiadomo kiedy, minęło aż 50
minut! Po zwiedzaniu obejrzałyśmy film pokazujący losy miasta od średniowiecza
do czasów powojennych. Część była inscenizowana, część materiałów pochodziła z
WFDiF. Narracji było niewiele, tylko wprowadzająca w poszczególne epoki, ale
obrazy były tak sugestywne, że wbijały w ławkę. Mam szczerą nadzieję, że film
ten będzie wyświetlany także dla chętnych w „normalne” dni, bo warto obejrzeć,
nawet jeśli zna się historię Kołobrzegu od podszewki.
|
Ściana w Sali pionierów |
|
Fragment wystawy uzdrowiskowej |
Oprócz Sali Historii Miasta, w Muzeum mieści się
także Sala Uzdrowisk, w której można obejrzeć widokówki i zdjęcia z okresu
świetności kołobrzeskiego parku zdrojowego, nieistniejącego dziś Ogrodu
Różanego, Strandschlossu i wielu innych uroczych zakątków. Warto też zajrzeć do
Sali Pionierów, upamiętniającej pierwszych powojennych polskich mieszkańców
Kołobrzegu. Są tu zdjęcia, dokumenty meldunkowe, listy i wiele, wiele innych
ukazujących, co działo się tu po zakończeniu działań wojennych.
Łącznie w Patria Colbergiensis z Itą spędziłyśmy niemal dwie godziny i był to bardzo dobrze wykorzystany czas. Z całego serca polecam wizytę każdemu, kto chciałby poznać kołobrzeskie dzieje i obejrzeć unikatowe eksponaty gromadzone latami przez prawdziwych pasjonatów.
|
Wyszłyśmy, gdy za oknem była już noc... |
Jednak taka noc zdarza się tylko raz w roku,
dlatego postanowiłyśmy wykorzystać ją jak najlepiej. W minioną sobotę pierwszy
raz do Europejskiej Nocy Muzeów dołączył powstały dwa lata temu oddział Muzeum
Oręża Polskiego (MOP), a mianowicie Skansen Morski, mieszczący się w sąsiedztwie Harcerskiego Ośrodka Morskiego, nieopodal portu rybackiego.
|
ORP "Fala" i fokmaszt nieistniejącego już ORP "Burza". A skrajnie po prawej - Most Portowy ;) |
Jak sama specyfika całej instytucji mówi – nie
jest to skansen z sieciami rybackimi i dłubankami (chociaż te można obejrzeć w
oddziale historii miasta MOP przy ul. Armii Krajowej). Skansen Morski to dwa
okręty wojenne udostępnione do zwiedzania. Jednym z nich jest ORP „Fala” o
numerze burtowym MUZ SG-321. Zwiedzałam ten okręt ze szczególnym sentymentem
ponieważ na bliźniaczym ORP „Zefir” SG-323 w latach ’90 służył mój tata i mam w
pamięci parę scenek rodzajowych z pokładu „opeciaka”.
|
Na planie okręt muzeum ORP "Fala" w barwach Marynarki Wojennej, natomiast w tle młodszy brat bliźniak ORP "Tęcza" w kolorach Straży Granicznej.
Źródło |
Historia okrętów patrolowych projektu 912 jest
dość ciekawa, ponieważ Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni wybudowała ich tylko
pięć. Wszystkie weszły do służby w stacjonującym w Kołobrzegu Bałtyckim
Dywizjonie Okrętów Pogranicza, należącym do struktur 6. Brygady Okrętów Wojsk
Ochrony Pogranicza (WOP), później przekształconej w Morską Brygadę Okrętów
Pogranicza. Po likwidacji WOP-u i utworzeniu Straży Granicznej w 1991 roku,
żołnierzy wraz z okrętami „przemalowano” na barwy nowej formacji i przekazano
pod jurysdykcję Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Począwszy od 1996 roku
zaczęto wycofywać okręty ze służby. Pierwszym wycofanym był dzisiejszy okręt
muzeum ORP „Fala”, a ostatnim, w 2008 roku, ORP „Tęcza” o numerze SG-325. Zapraszam na kilka zdjęć wnętrza.
|
Zapasowe Stanowisko Dowodzenia (ZSD) |
|
Mesa |
|
Pomieszczenie dziobowe załogi (wspinałam się po tym stromym trapie ;-) ) |
Drugim z okrętów jest ORP „Władysławowo”, numer burtowy 433, czyli kuter rakietowy projektu 205.Wybudowany jako ostatni z serii trzynastu tego typu okrętów w radzieckim Rybińsku. Ostatnim miejscem jego służby, z której został wycofany w 2006 roku, był dywizjon Okrętów Rakietowych 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. W 2010 roku został przeholowany do Kołobrzegu, a w 2012 roku podniesiony z wody i udostępniony do zwiedzania w kołobrzeskim Skansenie Morskim.
|
Siłownia, podobno te silniki były trudne do naprawy :) |
Przechadzając się między „Falą” a „Władysławowem”
można zobaczyć szczątki, czy też fragmenty polskiego przedwojennego
niszczyciela ORP „Burza”, wybudowanego przez francuską stocznię Chantiers
Navals Francais. Wycofany ze służby w 1960 roku, został przejęty przez muzeum w
Gdyni. W 1976 roku jako okręt muzeum ustanowiono ORP „Błyskawica”, na „Burzy”
opuszczono banderę. W 1977 roku okręt ze złomowano, jednak zachował się m. in.
fokmaszt, armata i torpedy, a także fragment drewnianego kadłuba. Wszystkie te elementy znajdują się w
skansenie.
Podsumowując – była to bardzo udana noc, pełna
pozytywnych wrażeń. Poznałam kolejny fragment historii Kołobrzegu. Połaziłam
sobie po pokładach, jak i pod nimi. Wspinałam się po trapach, przeciskałam
przez włazy i teraz przynajmniej wiem, że chociaż chodziły mi po głowie takie
plany, marynarzem jednak nie zostanę. Jestem pierwszej klasy szczurem lądowym i
lepiej niech tak zostanie ;)
A to wszystko za jedyne 2 zł, ponieważ
kołobrzeskie placówki muzealne pobierały opłatę za wejście w wysokości 1 zł.
Pojawiały się głosy sprzeciwu i zniesmaczenia, bo niby powinno być za darmo.
Nie sądzę, aby ta symboliczna złotówka była tak wielkim majątkiem, a
instytucje, które odwiedziłam po pierwsze zasługują na tę skromną dotację, a po
drugie – tak zwyczajnie i po ludzku – potrzebują jej. A to i tak duży upust, bo
za wejście do Skansenu normalnie trzeba zapłacić 15 zł.
Oglądałem kiedyś replikę mapy gdzie dzisiejsza Walki Młodych była fosą.
OdpowiedzUsuńAndrzej.
Tak, a kiedy rozmawialiśmy o tym przez telefon, stwierdziłam, że nie miałam o tym pojęcia. Co było tylko i wyłącznie dowodem na niepowiązanie faktów przeze mnie, bo biorąc pod uwagę przebieg murów miejskich, nie ma innej opcji. To jest tak zwana "nieuświadomiona wiedza oczywista" ;)) Ten typ tak ma.
UsuńBardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może i dobrze, że zostałaś u siebie, bo odwiedziłaś ciekawe miejsca. U mnie też było masę atrakcji do odwiedzenia, ale w trakcie jednej nocy nie da się wszystkiego zobaczyć. Fajnie, że byłaś także na okręcie wojennym :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że dobrze! Patria Colbergiensis działa od kilku miesięcy i nie miałam wcześniej okazji być, natomiast pełnej ceny za wstęp do skansenu bym nie zapłaciła, bo suma summarum - nic nowego tam nie zobaczyłam. Ale fajnie było sobie przypomnieć, nie zaprzeczam, dlatego sławię takie noce, jak ta opisana, bo myślę, że nie jestem jedyna z tego typu poglądami. :)
UsuńJa miałem jeszcze okazje zwiedzać "Burzę", gdy stała na nabrzeżu Kościuszkowskim w Gdyni, a to było w czasach, kiedy Orły Górskiego święciły największe triumfy - wiem bo pamiętam wybuchy radości, dolatujące z okien na puste ulice! :D :D :D Obok stał szkolny "Dar Pomorza" i "Iskra", a w Spocie przy molo trałowiec "Czajka". :)
OdpowiedzUsuń:D :D :D
UsuńORP "Iskra" dwa lata temu zawinął do Kołobrzeskiego portu. Ale to był już ten z 1982 a nie z 1928 ;)
I teraz z okazji Dni Kołobrzegu owy ORP Iskra cumował przy Nabrzeżu Szkolnym kołobrzeskiego portu jachtowego, ale nie dotarłam, niestety. Pewnie jeszcze kiedyś będzie okazja :)
UsuńU mnie atrakcje jak co roku, te same. Wszystko zwiedziłem i obecnie zmian wystawowych nie ma. Ciekawa relacja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRok temu z tego samego powodu zawędrowałam aż do Łowicza i Kutna. I pewnie za rok znów czeka mnie jakiś wyjazd z tej okazji, bo pewnie nic nowego się nie pojawi. Pozdrawiam :)
UsuńNoce muzeów pozwalają obejrzeć ciekawe rzeczy. Mnie się tym razem nie udało - jechałam maraton.
OdpowiedzUsuńAch, maraton... Nieustannie podziwiam :)
UsuńW tym roku nie pomyślałam o nocy w muzeum, trafił mi się tygodniowy wyjazd.
OdpowiedzUsuńJa wyrwałam się z remontu, bo gdyby impreza była w dzień, to nie udałoby mi się wyjść :)
UsuńJak to dobrze, że przekazałaś nam swoją noc. Nigdy nie będę w kołobrzeskim muzeum, więc dzięki za piękne zdjęcia i ciekawy komentarz.Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy :)
UsuńO kurcze blade> szkoda, że ta noc już się odbyła; wielka szkoda, bo ja będę w Kołobrzegu dopiero 23 czerwca a chętnie bym z Tobą tam powędrowała. Nie umiem przeboleć, że mnie taka atrakcja ominęła; dzięki Tobie poczytam sobie [później, jak wrócę od lekarza, na spokojnie] Twoje opowieści, hhhmmm> ale będę mądra :) jakbym tam była :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Nie martw się, 23 czerwca będę jeszcze na miejscu, więc można powędrować, tylko już nie nocą ;)))
UsuńZazdroszczę zwiedzenia okrętu. U mnie noc muzeów również zaliczona, tylko, że w Katowicach :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno też było bardzo ciekawie? :) A na okręt zapraszam, dostępny jest chyba przez cały rok :)
UsuńCzekałam na ten wpis. No, Kochana powiem Ci, że zazdroszczę, to była bardzo udana noc. Kołobrzeg się postarał! Ja w tym roku odpuściłam Noc Muzeów:(
OdpowiedzUsuńSzczerze, to sama się nie spodziewałam, że wyjdzie AŻ TAK fajnie :)
UsuńSpędziłaś czas bardzo atrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńW tym roku musiałam odpuścić Noc Muzeów.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Na pewno za rok też będzie okazja, by coś pozwiedzać :)
UsuńPozdrówki :)
Niestety nie byłam na Nocy Muzeów w moim mieście. Prozaiczny powód, nie miałam z kim iść. Jak pisałam wcześniej nie lubię sama zwiedzać, chodzić po górach i radować się tym co widzę. Do przeżywania niecodziennych spraw, konieczna jest druga osoba, z którą mogę dzielić się emocjami, odczuciami, wątpliwościami, krytycznymi uwagami i zachwytem ( bo takie reakcje człowieka zawsze są). Moje córki, które zawsze kiedy jesteśmy razem są powiernicami moich przeżyć, były u siebie i tam oglądały dostępne ekspozycje w ramach Europejskiej Nocy Muzeów. Zwiedziły ile się dało i starczyło sił. Kiedy przyjeżdżają do domu zawsze idziemy w miejsca, których nie znamy. Ostatnio byliśmy w Bramie Poznania - ICHOT (pisałam już o tym w komentarzu o Wielkopolsce). Nigdy do końca mojego miasta jeszcze nie odkryłam, chociaż mieszkam w nim ponad 40 lat.
OdpowiedzUsuńKołobrzeg, to piękne i ciekawe miasto. Byłam tam kilka razy i zawsze coś nowego przede mną odkrywa. Nie dziwię się, że skorzystałaś z poznania ciekawych miejsc, w dniu wolnego wstępu, czyli Nocy Muzeów.
Dokumentacja fotograficzna imponująco prezentuje bogactwo i potencjał jakie kryje ten nadmorski gród.
Z przyjemnością oglądam zdjęcia i odnajduję na nich to co poznałam będąc w Twoim mieście.
Najbardziej, przypuszczam, że przeżywałaś zwiedzanie wnętrz okrętów. Dla cywila jest to zawsze imponujące. W ubiegłym roku miałam okazję poznać stanowisko kapitana statku pasażerskiego (promu) Silja Line, podczas rejsu z Helsinek do Sztokholmu. Prawda, że ta jednostka należy do nowoczesnych i wyposażonych w najnowsze zdobycze techniki i technologii, ale jej zwiedzanie też daje niesamowite przeżycia.
Pozdrawiam serdecznie Marchevko i dziękuję za wspaniałą prezentację:)
A dla cywila fascynującego się siłami zbrojnymi tym bardziej fascynujące :) Bardzo lubię wojskowe klimaty, czego nigdy z resztą nie ukrywałam i dlatego tym chętniej zostałam w Kołobrzegu na tę noc.
UsuńTym razem miałam towarzystwo, ale gdybym miała pójść sama, także bym to uczyniła. Szkoda tracić fajne okazje, trzeba się tylko przełamać :)
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawe rzeczy tu pooglądałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko;-)
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń