Lało, wiało, do domu daleko. Ale chęć przejażdżki była silniejsza niż niesprzyjająca aura, zatem Marchevka grzecznie się odmeldowawszy, ruszyła w nieznane, by odznaczyć na Marchviowej Mapie Polski kolejny punkt. Tym razem padło na Koziegłowy w województwie śląskim. Bez planu i mapy, bez GPSa, przed siebie, krajową jedynką, zwaną również katowiczanką. Droga piękna i pusta, do tego prosta, więc nic - tylko jechać i cieszyć się z podróży.
Po dojechaniu na miejsce aura nieco zniechęcała do zwiedzania, toteż przyznaję bez bicia, że ze smętem w oczach spojrzałam na XIX-wieczną zrujnowaną kamienicę i poszłam dalej, po czym okazało się, że to zabytek i warto go mieć w swoich fotograficznych zbiorach. Liczę, że dane mi będzie nadrobić to haniebne niedociągnięcie przy okazji kolejnego towarzyskiego spotkania w tamtych rejonach. Niemniej uchwyciłam inną atrakcję, którą zwykłam nazywać pamiątką rodzinną. Fiat 126p zwany Maluchem z bagażnikiem na dachu sprawiał wrażenie, jakby przeżywał drugą młodość. Wyprzedzałam go bowiem w trasie i gdyby nie miejscowe tablice rejestracyjne, mogłabym przypuszczać, że młodzi ludzie wybrali się nim w podróż życia ;)
Po zaliczeniu misji pod kryptonimem Apteka wyruszyłam na zwiedzanie miasteczka. Pogoda nie rozpieszczała, a mżawka (Mżawko... ;)) ciągle chlapała na obiektyw. Twardym trzeba być nie miętkim, więc zaryzykowałam i udałam się na powitanie kóz, żywiąc nadzieję, że mnie nie pożrą żywcem. Okazało się, że te dystyngowane panny nie były zainteresowane moją marchevkowością i nawet nie odpowiedziały na moje uprzejme, acz dość nieśmiałe, dzień dobry.
Przy rynku usytuowany jest też gmach ratusza, który wydał mi się niewspółczesny, ale nigdzie nie znalazłam o nim wzmianki. Żeby było kompletnie, wstawię jednak zdjęcia: ratusza współczesnego oraz pozostałości po fundamentach historycznego, który znajdował się na dzisiejszym rynku.
Idąc dalej, zaczęłam zaglądać do bocznych uliczek. W międzyczasie zrobiło się siwo i myślałam, czy by nie zawrócić, ale wyglądające ponad dachami ciekawe wieżyczki przezwyciężyły chłód i głód (dramaty się lepiej sprzedają podobno) i powędrowałam dalej...
Aż w końcu dotarłam do kościoła św. Marii Magdaleny i Bożego Ciała z XV wieku. Według informacji źródłowych, jest to budowla gotycka. Z zewnątrz raczej nie przypomina, zapewne wrażenie zaciera tynk na elewacji, barokowa wieża oraz gont na pokryciu dachowym. Ciemne wnętrze jest nieco bardziej gotyckie, na tyle, na ile udało mi się podejrzeć przez podwójne przeszklone i okratowane drzwi. W Ogrójcu znajdują się dwie gotyckie rzeźby - Jana Chrzciciela i Matki Boskiej.
A potem stwierdziłam, że już wystarczy tego deszczu i moknięcia, więc skierowałam się w stronę Obozowiska, jednak wybrałam boczną drogę i tam natknęłam się jeszcze na kościół pw. św Barbary z XVII wieku. Obiekt ten był kiedyś kaplicą szpitalną, obecnie jest większy, niż pierwotnie, bowiem kaplica została połączona... właśnie ze szpitalem. We wnętrzu można zobaczyć bogato złocony renesansowy ołtarz, którego oczywiście nie było mi dane ujrzeć osobiście. Moją uwagę przykuło jednak pokrycie dachowe oraz piękna wieża a także tabliczki umieszczone na elewacji i samej wieży.
Po pocieszeniu oka i otrzepaniu się z padającego deszczu, wsiadłam w małe lwiątko i pognałam do przyjaznych dusz, by cieszyć się kolejnymi chwilami zmierzającego ku końcowi spotkania, jedynego takiego, raz do roku się odbywającego ;)
A podpisów pod zdjęciami nie będzie, bo nie.
Czołem!
..........i ciekawa historia tej ziemi - Księstwo Siewierskie rozciągające się na południe po Chorzów, Bytom i Katowice.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że nie byłaś w u Watry !.
Pozdrawiamy.
ps.
juz zostały tylko 3 ogórcy.
Ano nie byłam... :)
UsuńPatrz, a nam nawet nie przyszło do głowy Kozi gród obejrzeć, tylko odpoczywaliśmy i objadaliśmy się biernie :)
OdpowiedzUsuńPrzysięgam, że reprezentowałam dzielnie naszą zgraję :D
Usuńbardzo podoba mi się podziękowanie nauczycielce :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie ono, bo myślałam, że to kolejna tablica z cyklu "tu mieszkał, żył i zmarł". A to taka osobista pamiątka... :)
UsuńNastępnym razem robisz za przewodnika!!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńOhoooooo ;)
UsuńBoszzzzz a czemu tym kozom u wodopoju głowy obcięto?! Straszne!
OdpowiedzUsuńŻeby nie ganiały Marchevki po rynku:))))
UsuńOdwiedziliśmy te miejsca przy poprzedniej okazji bytności w tamtym rejonie i faktycznie są interesujące :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki od nas z Krainy Loch Ness
Gdyby nie paskudna aura, pewnie pojeździłabym jeszcze po okolicy ale cóż... Lubię deszcz ale bez przesady :)
UsuńNie do uwierzenia, przystanęliśmy w Kozich Głowach i Główkach, ale tylko widziałam kościół. Bez Twojego przewodnictwa się nie obejdzie...
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczne pozdrowienia
Następnym razem zapraszam do wozu! :)
UsuńNo to trzeba będzie następnym razem odwiedzić Koziegłowy i obejrzeć kozie głowy.:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Warto zobaczyć, zwiedzić, zapamiętać - zwyczajnie wiedzieć, skoro jest się tak blisko :)
UsuńNigdy tam nie byłam, cóż, Śląskie nie dość, że duże, to po reformie administracyjnej nie koniecznie śląskie jest śląskie ;) A w sumie powinnam być, bo w Woźnikach, a dokładnie w Czarnym Lesie mieszka rodzina mojego dziadka.
OdpowiedzUsuńO widzisz, świat mały. A Śląskie rzeczywiście niekoniecznie jest śląskie. Ja dopiero całkiem niedawno (jakieś 5-6 lat temu) się zorientowałam, cze Częstochowa nie jest w małopolskim... :D
UsuńMnie też, przyznaję, wielce ujęła owa osobista po nauczycielce i pamięć, a i widać, że wdzięczność niemała... Zawsze przy czemś takim człek żałuje, że takiej persony poznać nie miał szczęścia...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Albo zjada ciekawość, czymże aż tak się zasłużyła. Może gdzieś w źródłach pozostał ślad, poza rzeczoną tablicą...
UsuńJak zawsze Marchevko, ciekawie i wyczerpująco opisałaś kolejną podróż. Chcę Cię poinformować, że niedaleko Poznania też mamy miejscowość o nazwie Koziegłowy. Sypialnia dużego miasta, bloki, zakłady przetwarzające drób i ładna pływalnia. Oczywiście porównania do śląskich Koziegłów nie ma. Ale gdybyś osobiście chciała porównać ZAPRASZAM.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mam w okołopoznańskich Koziegłowach koleżankę blogową, o tamtejszych z resztą dowiedziałam się duuuuużo wcześniej, niżli o tych w śląskiem :)
UsuńPozdrawiam!