W czerwcu niemal piałam z zachwytu nad polskimi drogami. I oczywiście nie wycofuję się z tego, co napisałam, bo przecież pisałam prawdę, więc jak? Latem uzmysłowiłam sobie jednak, że nie zawsze mogą być cuda i nie zawsze jest tak lekko. Owszem, coś tam wiedziałam, ale póki nie przeżyje się tego na własnej skórze, człowiek myśli sobie, że "jakoś tam będzie". Są sytuacje, gdzie nie może być "jakoś", może być tylko "prawidłowo i bezpiecznie".
Jedynym powodem, dla którego zdecydowałam się wsiąść za kierownicę dużego pojazdu były ambicje zawodowe, które mogły się spełnić właśnie dzięki kategorii C wbitej w prawo jazdy. A że potem załapałam bakcyla i pokochałam duże pojazdy, to już inna bajka :) Skoro jednak już uprawnienia mam, to poza pracą także mogę zrobić z tego użytek, czyż nie? Dlatego kiedy nadarzyła mi się okazja wyjazdu ciężarówką, oczywiście nie odmówiłam. Przecież do odważnych świat należy!
I było całkiem fajnie. Owszem, dużym nie można rozwinąć prędkości takich, jak osobówką i ograniczone jest pole manewru. Ciężar i wielkość ładunku powoduje, że opory są bardzo duże. Opory powietrza niesamowite, a dodatkowo jechałam w wichurze, jaka przeszła nad Wielkopolską, więc bujało porządnie. A w dzień zobaczyliśmy skutki nawałnicy, jaka przeszła tydzień wcześniej nad miejscowością Kłopotów w województwie łódzkim. Nagranie mówi wszystko...
Naszły mnie jednak różne refleksje, w dużej mierze dotyczące stanu naszych dróg i niestety, nie są one pozytywne. Ludzie różnie, raczej pozytywnie. Mieliśmy w zasadzie tylko jedną nieprzyjemną sytuację, kiedy próbowaliśmy doładować viaBOXa (urządzenie od systemu poboru opłat ViaToll) i okazało się, że urządzenie nie działa. Kaucja za takie małe pudełeczko to 120 zł. Chcieliśmy w jej ramach wymienić sprzęt na nowy, ponieważ prawdopodobnie padła niewymienialna bateria, jednak okazało się to niemożliwe, bo... na obudowie był napisany numer rejestracyjny pojazdu. Jeden viaBOX jest przyporządkowany do konkretnego pojazdu. Trudno tego upilnować, mając kilkunastopojazdową flotę! Dlatego też urządzenia były opisane flamastrem, ale jak się okazało - bezprawnie (chociaż nigdzie w instrukcji nie ma o tym słowa...). Po straconej godzinie na stacji i wyczyszczeniu urządzenia (perfumami, spirytusem, zmywaczem do paznokci, benzyną ekstrakcyjną) pani powiedziała, że i tak nie przyjmie urządzenia, bo... ONA WIDZI TE NUMERY!! Absurd. W końcu czas nas naglił, a bez viaBOXa ruszyć nie mogliśmy, zdaliśmy stare urządzenie, godząc się na utratę kaucji i zapłaciliśmy kolejne 120 zł za nowe. Szef jednak powiedział, że złoży reklamację, ponieważ nie pierwszy już raz zdarzyło się takie... WYMUSZENIE.
Droga zapowiadała się już bez problemów, gdyby nie mały szczegół, że niemal na całym odcinku drogi S3, który pokonaliśmy, czyli od Siemczyna do Skwierzyny (około 100 km) nie było miejsca, by się dogodnie zatrzymać na jakąś przerwę. My to my, ale włos na głowie się jeżył, patrząc na auta osobowe zaparkowane na pasie awaryjnym i rodziców z małymi dziećmi na zewnątrz! Nie dziwię się wcale i nie potępiam tych ludzi. Sama miałam już dość, tym bardziej, że pogoda zdecydowanie nie sprzyjała, było duszno i nadchodziła burza. A dzieciom trudno przetłumaczyć, że jeszcze trochę muszą wytrzymać, bo w upale i z pełnym pęcherzem każdy kilometr trwa całą wieczność. Gdyby nie brak miejsc odpoczynku, ten odcinek trasy byłby kolejnym zaliczonym do udanych, bo ogólnemu stanowi drogi zarzucić nic nie można.
Kolejny problem napotkaliśmy w Poznaniu. Miasto rozkopane, ale wyznaczonego objazdu brak. Tablice i znaki informujące o zwężeniu drogi pojawiły się przed samymi rozkopami. Szczęście w tym wszystkim, że roboty wykonywano w miejscu, gdzie dało się zawrócić, ale gdzie dalej jechać? W dalszym ciągu nie znaleźliśmy informacji o zorganizowanym objeździe, więc pojechaliśmy intuicyjnie, wypatrując tylko znaków zakazu dla ciężarówek.
I wszystko byłoby już pięknie, bo wydostaliśmy się z Poznania, kiedy to dojechaliśmy do wiaduktu nad drogą, a przed samym wiaduktem był znak informujący o wysokości prześwitu - 3,6 m, a my mamy 4,00 m. Zaczynała się burza, deszcz zacinał coraz bardziej... Zero możliwości zawrócenia ani zjazdu. Wcześniej jakiegokolwiek oznakowania i wyznaczonego objazdu - brak! Akurat prowadził mój zmiennik, więc cóż... Założyłam odblaskową kamizelkę i wyszłam na drogę, po czym zobaczyłam, że... powinniśmy się zmieścić. Powoli pilotowałam kierowcę i owszem, okazało się, że znak wskazywał wysokość 3,6 m, a w rzeczywistości musiało być przynajmniej metr więcej. Następną taką sytuację mieliśmy już w województwie świętokrzyskim, także tam było przekłamanie o prawie metr. A gdybyśmy się jednak nie zmieścili? No właśnie. Jak zawrócić na wąskiej drodze takim kolosem?! Cofać kilka kilometrów w ulewie w środku nocy? Było gorąco, chociaż wokół pioruny waliły. Szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło.
Wracaliśmy inną drogą. Sporą część trasy pokonaliśmy jadąc DK91. Na tej klasy drodze system poboru opłat viaToll ściągał z nas 32 gr za kilometr. A droga wyglądała w dużej mierze tak:
Rozumiem, że są odcinki lepsze i gorsze, ale uważam, że skoro system jest tak bardzo zaawansowany, że przeszkadza napis na obudowie viaBOXa, to powinna być możliwość wyłączenia bramownic na odcinkach najbardziej rozwalonych i wymagających naprawy, a także remontowanych. Kawa wylewała się z kubków, wszystko się trzęsło, a uwierzcie mi, że dużym samochodem tam się naprawdę nie da szybko jechać, więc wszystko mówi samo za siebie.
Autostrada za to świetna. Prosto, gładko, w moim mniemaniu - także bezpiecznie. W czerwcu opisywałam MOPy z pełną infrastrukturą, w tym gotowymi budynkami toalet. Tym razem zatrzymaliśmy się na MOPie Ludwinowo lub Machnacz, wybaczcie, nie zarejestrowałam zjazdu. Okazało się, że nie ma budynku toalet, są za to w tym celu ustawione specjalne kontenery z obsługą. Miejsca parkingowe puste pewnie ze względu na niepełną infrastrukturę. Ale to dobrze, bo mając jedną kabinę samochodową na dwie osoby, ochoczo zostawiłam drugiego kierowcę w samochodzie, a sama poszłam położyć się... na ławce! Tak, miałam taką fantazję, by odpocząć pod gołym niebem i ją spełniłam. A w związku z tym, że nie było innych osób na parkingu, mogłam to zrobić bezpardonowo. Ot, takie tam marzenia marchevkowe.
Był jeszcze trudny moment w nocy, kiedy w Wielkopolsce dopadła nas potężna wichura, a ulica zasłana była dywanem zielonych liści. Miejscami na drodze leżały gałęzie, ale kierowcy nawzajem ostrzegali się o niebezpieczeństwie. Na szczęście zwalone konary nie zablokowały dróg, wszystkie były możliwe do usunięcia bez konieczności wzywania straży pożarnej.
Przejechałam kilka tras, w tym jedną jako kierowca autobusu, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że zawód kierowcyto nie taka łatwa sprawa, chociaż mogłoby się wydawać inaczej, bo co to za filozofia wsiąść za kierownicę i jechać. W samym prowadzeniu pojazdu może i nie ma większej komplikacji, gorzej z całą resztą - obeznaniem z trasą, umiejętnością podejmowania szybkich i trafnych decyzji, trzeźwym myśleniem w sytuacjach kryzysowych, odpowiedzialność za ładunek, tym większa, im cenniejszy wieziesz. Życie ludzkie jest bezcenne. Niemniej jednak - jest to też zawód ciekawy i pozwalający zobaczyć więcej, bo chociaż główna uwaga oczywiście skupiona jest na drodze, piękne widoki, jak np. świętokrzyski wschód słońca albo ośnieżone szczyty Alp, kiedy u nas jeszcze pełnia lata wynagradzają wszelki trud.
Jak dla mnie to kompletny wał z otwarciem drogi bez pełnej infrastruktury, ale co ja tam wiem... :) Mam nadzieję, że jak najszybciej otworzą, bo tankowanie rzeczywiście może być problemem - o tym nie pomyślałam, bo z wybrzeża wyjeżdżaliśmy na pełnym zbiorniku i tankowanie mieliśmy przewidziane hen, hen na południu.
łał ale opis;) Wkurzała mnie kiedyś trasa na Wrocław.Nowoczesna ale bez zjazdów bo ani stacji ani knajpy. A na ten brak opisów i wymuszanie to krew zalewa.
Zawsze staram się wyszukiwać pozytywy i nie denerwować rzeczami, na które brak wpływu, ale czasami naprawdę już brak sił na optymizm. Ale i tak jest fajnie :)
Aż zazdroszczę! Drogi nieodmiennie mnie irytują, bo nie lubię... krawężników na środku drogi, braku zjazdów, braku stacji, braku rozsądku, nadmiaru barier, płotów, ekranów, znaków, ograniczenia bez sensu, nakazy tez bez sensu i mnóstwa innych rzeczy. Nie żebym uważał że są zbędne, ale często sensu wielkiego to nie ma. Jest raczej bezsens. Ostatnio miewam trasy trochę starszymi drogami i chwilami mam dość. Natomiast te najnowsze staram się skrzętnie omijać, nawet, gdybym miał jechać dłużej. Oczywiście co innego ciężarówa, tu liczy się ekonomia, żarty na bok! :)
W ciężarowych najbardziej boli absurdalna odpłatność za drogi, za które właściciel wręcz kierowcom powinien dopłacać za to, by chcieli nimi jeździć. A tak poza tym - do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Ja na razie nie mogę przyjąć do wiadomości faktu, że w samochodzie służbowym silnik mam koło siebie, a maska jest wewnątrz kabiny :D :D
Powaga? Masz maskę silnika obok siebie, po prawej stronie? To znaczy że masz bardzo porządny wóz!!! Jak ja takie lubię! Ile ja kilometrów na masce silnika zrobiłem!!! Nie jako kierowca, jako pasażer!!! Ciesz się, bo to pewnie nie za długo już będzie? To jak z Afganem - będzie się czym chwalić!!! :D :D :D
Marchevko, GRATULUJĘ! Spełniłaś swoje marzenie!!! Stan dróg nie najgorszy ale zawodzą ludzie. Ta bylejakość to nasza cecha narodowa. Droga Marchevko, przeraziła mnie Twoja kolacja. Na dłuższą metę jedzenie konserw zaszkodzi Twojemu organizmowi. Serdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, nigdzie nie napisałam, że ta puszka jest codziennie po trzy razy. To są zdjęcia tylko z jednego wyjazdu, w drodze różnie bywa i po to wymyślono żywność w puszce, by w podbramkowych sytuacjach je jeść. Na co dzień jestem kierowcą wojskowym i moja praca nie polega na tak długich trasach, opisałam tylko wakacyjne doświadczenia :)
O ile tekst czytało się znakomicie, bo bardzo byłam ciekawa tego typu opisów, to niektóre komentarze po prostu wyprowadziły mnie z równowagi i w zasadzie zneutralizowały (łagodnie mówiąc) całą przyjemność... I po co ja je w ogóle czytam? Sama siebie nie potrafię zrozumieć. Jakbyś sama nie wiedziała, co na dłuższą metę oznaczają posiłki z konserwy... Matkozezcorko, to była wisienka na torcie! Gdyby nie było zdjęcia konserwy, to czegoś by w tym opisie zabrakło! :) Więc bardzo się cieszę, że je wstawiłaś! A wszystkich, którzy martwią się o zdrowie Marchevki, zapewniam solennie, że na co dzień jada zdrowo i smacznie, co często dokumentuje. Poza tym codziennie ćwiczy, dba też o gimnastykę mózgu :> A poza tym konserwę też warto wszamać od czasu do czasu, zagryzając ją pszenną bułą! – tak dla odmiany i żeby tradycji stało się zadość! Hej, przygodo! Najbardziej podobał mi się zonk z wysokością :D
To jest jeden z powodów, dla których od pewnego czasu tak trudno mi się zabrać do pisania. Nie chcę tego rozdrapywać i się o tym rozpisywać, bo Marchev ma być miejscem wesołym i zabawnym, bez hejtu i kłótni. A to, że jestem postrzegana za głupszą, niż ustawa przewiduje, to żadna nowość. Miałam ćwierć wieku, by się do tego przyzwyczaić :D :D :D
Dawaj :) Często jak nie zapamiętam to szukam w googlach, a teraz jakoś tak przyjęłam, że ma być gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie :D Ale może czytelnicy będą zainteresowani, to pisz :) :)
Natalko tam dokładnie to było 4,35 wysoko i 19,5 długo także powinniśmy iść z pilotem z powodu wysokości ale znasz mnie i moje podejście choćby na kolanach a jak za mało to się powietrze spuści (-; , pozdrawiam
Kierowcy jeżdżą na wyczucie, oznakowania dróg bezmyślne. Dreptak opowiadał, że błądził, jak wracał z Kartofliska, ponieważ nie zaznaczono Lublina na drogowskazach. A tak przy okazji, wszyscy Cię wspominali, a niektórzy dodawali: piękna.
Słyszałam, że jak jechał na Kartoflisko, to też się zgubił :D :D :D
Ja o Was wszystkich ciepło myślałam i ciągle zaglądałam na net, by popatrzeć czy jakieś nowinki wrzucacie. No, ale przecież wiadomo, że w tak cudnym towarzystwie sieć schodzi na drugi plan. Jeszcze sobie to wszystko odbijemy (i odpijemy) :)
Te chwalone przez Ciebie MOPy są urokliwe tylko przy ładnej pogodzie, bo pod wiatami trudno się schować przed ulewnym deszczem. Jakim trzeba być matołem, żeby tak zaprojektować wiatę?
No to niezłą trasę pokonałaś. Faktycznie na S3 jest lipa jeśli chodzi o MOPY, gdzieś ktoś kiedyś zawalił. Z tego co wiem, ma być to naprawiane. Szkoda, że na nasze polskie drogi się tak narzeka, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;)
Można tak sporo zwiedzić, ale nie jest to na pewno praca dla każdego. Organizują transport międzynarodowy trzeba spełnić kilka wymagań, formalności związanych z eksportem. Tak firma https://ccrw.pl/certyfikat-przeciwwybuchowy-gost-r-ex/ pomaga przy eksporcie na wschód.
Pasjonujące! A brak MOP na S3 to koszmar! Jeździmy tam systematycznie i musimy np. pamiętać o tankowaniu, bo mamy małą butle na gaz.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to kompletny wał z otwarciem drogi bez pełnej infrastruktury, ale co ja tam wiem... :) Mam nadzieję, że jak najszybciej otworzą, bo tankowanie rzeczywiście może być problemem - o tym nie pomyślałam, bo z wybrzeża wyjeżdżaliśmy na pełnym zbiorniku i tankowanie mieliśmy przewidziane hen, hen na południu.
Usuńłał ale opis;)
OdpowiedzUsuńWkurzała mnie kiedyś trasa na Wrocław.Nowoczesna ale bez zjazdów bo ani stacji ani knajpy.
A na ten brak opisów i wymuszanie to krew zalewa.
Zawsze staram się wyszukiwać pozytywy i nie denerwować rzeczami, na które brak wpływu, ale czasami naprawdę już brak sił na optymizm. Ale i tak jest fajnie :)
UsuńDobra ławka nie jest zła...:) O wieleż aura nie plugawa...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Prawda to, wtedy sytuację uratowały wiaty, bo akurat po opadach było :)
UsuńAż zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńDrogi nieodmiennie mnie irytują, bo nie lubię... krawężników na środku drogi, braku zjazdów, braku stacji, braku rozsądku, nadmiaru barier, płotów, ekranów, znaków, ograniczenia bez sensu, nakazy tez bez sensu i mnóstwa innych rzeczy. Nie żebym uważał że są zbędne, ale często sensu wielkiego to nie ma. Jest raczej bezsens. Ostatnio miewam trasy trochę starszymi drogami i chwilami mam dość. Natomiast te najnowsze staram się skrzętnie omijać, nawet, gdybym miał jechać dłużej. Oczywiście co innego ciężarówa, tu liczy się ekonomia, żarty na bok! :)
W ciężarowych najbardziej boli absurdalna odpłatność za drogi, za które właściciel wręcz kierowcom powinien dopłacać za to, by chcieli nimi jeździć. A tak poza tym - do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Ja na razie nie mogę przyjąć do wiadomości faktu, że w samochodzie służbowym silnik mam koło siebie, a maska jest wewnątrz kabiny :D :D
UsuńPowaga? Masz maskę silnika obok siebie, po prawej stronie? To znaczy że masz bardzo porządny wóz!!! Jak ja takie lubię! Ile ja kilometrów na masce silnika zrobiłem!!! Nie jako kierowca, jako pasażer!!! Ciesz się, bo to pewnie nie za długo już będzie? To jak z Afganem - będzie się czym chwalić!!! :D :D :D
UsuńTak, dokładnie, mam maskę po swojej prawej :) Myślę, że sprzęt jeszcze trochę posłuży, w końcu ma dopiero 30 lat! :) :)
UsuńA chłopakom jak pokazałam Afgana, to aż ich zatchło, ZAZDRO wielkie :)
Marchevko, GRATULUJĘ! Spełniłaś swoje marzenie!!!
OdpowiedzUsuńStan dróg nie najgorszy ale zawodzą ludzie. Ta bylejakość to nasza cecha narodowa.
Droga Marchevko, przeraziła mnie Twoja kolacja. Na dłuższą metę jedzenie konserw zaszkodzi Twojemu organizmowi.
Serdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, nigdzie nie napisałam, że ta puszka jest codziennie po trzy razy. To są zdjęcia tylko z jednego wyjazdu, w drodze różnie bywa i po to wymyślono żywność w puszce, by w podbramkowych sytuacjach je jeść. Na co dzień jestem kierowcą wojskowym i moja praca nie polega na tak długich trasach, opisałam tylko wakacyjne doświadczenia :)
Usuń:-) Witam i gratuluję spełnienia marzeń, o prowadzeniu większych gabarytowo autek. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj miałam pierwszy samodzielny wyjazd w nowej pracy. Oby ten szczęśliwy dzień był początkiem dobrego :)
UsuńKochamy Cie za takie opisy!.
OdpowiedzUsuńA ja Was, nawet bez opisów :D
UsuńO ile tekst czytało się znakomicie, bo bardzo byłam ciekawa tego typu opisów, to niektóre komentarze po prostu wyprowadziły mnie z równowagi i w zasadzie zneutralizowały (łagodnie mówiąc) całą przyjemność... I po co ja je w ogóle czytam? Sama siebie nie potrafię zrozumieć. Jakbyś sama nie wiedziała, co na dłuższą metę oznaczają posiłki z konserwy... Matkozezcorko, to była wisienka na torcie! Gdyby nie było zdjęcia konserwy, to czegoś by w tym opisie zabrakło! :) Więc bardzo się cieszę, że je wstawiłaś! A wszystkich, którzy martwią się o zdrowie Marchevki, zapewniam solennie, że na co dzień jada zdrowo i smacznie, co często dokumentuje. Poza tym codziennie ćwiczy, dba też o gimnastykę mózgu :> A poza tym konserwę też warto wszamać od czasu do czasu, zagryzając ją pszenną bułą! – tak dla odmiany i żeby tradycji stało się zadość! Hej, przygodo! Najbardziej podobał mi się zonk z wysokością :D
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi i VarSavskie pozdrowienia!!
To jest jeden z powodów, dla których od pewnego czasu tak trudno mi się zabrać do pisania. Nie chcę tego rozdrapywać i się o tym rozpisywać, bo Marchev ma być miejscem wesołym i zabawnym, bez hejtu i kłótni.
UsuńA to, że jestem postrzegana za głupszą, niż ustawa przewiduje, to żadna nowość. Miałam ćwierć wieku, by się do tego przyzwyczaić :D :D :D
Podziwiam.:))) Gdzieś ty się szwendała?! Bo niektóre zdjęcia, to mi bardzo znajomo wyglądają.:)
OdpowiedzUsuńTu akurat są zdjęcia z trasy z Kołobrzegu do Kielc przez Stargard, Pyrzyce i Poznań ;)
Usuńc.d. Na przykład mogę Ci powiedzieć, w jakiej miejscowości jest ten kościół.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Dawaj :) Często jak nie zapamiętam to szukam w googlach, a teraz jakoś tak przyjęłam, że ma być gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie :D
UsuńAle może czytelnicy będą zainteresowani, to pisz :) :)
Srock.:) Nawet jest w wikipedii.:) Jest przy tzw. "starej trasie" Piotrków Trybunalski - Łódź.
UsuńDzięki :)
UsuńNatalko tam dokładnie to było 4,35 wysoko i 19,5 długo także powinniśmy iść z pilotem z powodu wysokości ale znasz mnie i moje podejście choćby na kolanach a jak za mało to się powietrze spuści (-; , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne opisy i cudowne fotografie. Podziwiam, pozdrawiam i pochwalam i ...zazdroszczę.Dziękuję serdecznie. To ja Korek
UsuńCo było to było, a jechałam jak (jeszcze, a potem już) wszystko było jak należy :P
UsuńKoreczku, miło Cię widzieć :)
Jechałaś w "podwójnej"? Szacun. Coś wiem na temat bycia kierowcą ciężarówki, choć nie ja nim jestem :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ;)
Tak, jechałam w podwójnej, tak mi lepiej, póki się nie "objeżdżę" :)
UsuńChciałam jeszcze tylko dodać, że ta ławka wygląda dziwnie znajomo.
OdpowiedzUsuńJeśli w pobliżu jest WC, to na pewno tam byłam ;)
Miłej niedzieli :)
Chyba na wszystkich MOPach ławki wyglądają tak samo. Tutaj nie było WC, tylko kontener z sanitariatami, infrastruktura nadal w budowie.
UsuńKierowcy jeżdżą na wyczucie, oznakowania dróg bezmyślne. Dreptak opowiadał, że błądził, jak wracał z Kartofliska, ponieważ nie zaznaczono Lublina na drogowskazach.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, wszyscy Cię wspominali, a niektórzy dodawali: piękna.
Słyszałam, że jak jechał na Kartoflisko, to też się zgubił :D :D :D
UsuńJa o Was wszystkich ciepło myślałam i ciągle zaglądałam na net, by popatrzeć czy jakieś nowinki wrzucacie. No, ale przecież wiadomo, że w tak cudnym towarzystwie sieć schodzi na drugi plan. Jeszcze sobie to wszystko odbijemy (i odpijemy) :)
Te chwalone przez Ciebie MOPy są urokliwe tylko przy ładnej pogodzie, bo pod wiatami trudno się schować przed ulewnym deszczem. Jakim trzeba być matołem, żeby tak zaprojektować wiatę?
OdpowiedzUsuńNo to niezłą trasę pokonałaś. Faktycznie na S3 jest lipa jeśli chodzi o MOPY, gdzieś ktoś kiedyś zawalił. Z tego co wiem, ma być to naprawiane. Szkoda, że na nasze polskie drogi się tak narzeka, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;)
OdpowiedzUsuńMożna tak sporo zwiedzić, ale nie jest to na pewno praca dla każdego. Organizują transport międzynarodowy trzeba spełnić kilka wymagań, formalności związanych z eksportem. Tak firma https://ccrw.pl/certyfikat-przeciwwybuchowy-gost-r-ex/ pomaga przy eksporcie na wschód.
OdpowiedzUsuń