Jest takie miejsce, w którym za pierwszym razem wstrzymałam oddech z przerażenia. Bo naprawdę można się przestraszyć, kiedy wędrujesz sobie leśną dróżką, niczego nieświadom i nagle... BUM! Wchodzisz na klepisko, polankę, czy jak chcesz to nazwać i co widzisz? Groby. A dokładnie sześć bezimiennych grobów w środku lasu. Co prawda do drogi jest kilkadziesiąt metrów, podobnież na plażę, ale... Zaskoczenie, przerażenie, strach odbiera Ci władzę w nogach. I stoisz, patrzysz, nie wiesz, co zrobić. Ale tak jest tylko za pierwszym razem.
Dzisiaj celowo tam poszłam. W tym lesie się dobrze myśli, kiedy wdychasz zapach igliwia, a do uszu dobiega szum fal. Pośród mchu rosną jeszcze muchomory, a odchody leśnych zwierząt zdradzają nocne igraszki dzików i saren. Jakiś ptak śpiewa nad głową, a ponury szary dzień tylko pomaga zatopić się we własnych myślach. Zatapiasz się tak mocno, że znów wpadasz na klepisko, polanę, czy jak chcesz to nazwać i ze zdziwieniem spoglądasz na groby. Szybko minęła ta wędrówka.
W Grzybowie, nieopodal parkingu samochodowego, między drogą a wydmą, znajduje się miejsce pochówku sześciu bezimiennych osób. Nie wiadomo, kto tam leży. Miejskie podania mówią, że mogli to być niemieccy żołnierze polegli w ostatnich potyczkach o Bałtyk. Inni twierdzą, że to groby niemieckich cywili, którzy zginęli w ostatnich dniach wojny, po zajęciu terenu przez Polaków. Kolejna historia wspomina o żydowskiej rodzinie zastrzelonej na wydmach. W co wierzyć? Nie wiem. Oprócz doniesień prasowych, mających taką samą wartość intelektualną jak niniejszy blog, nie znalazłam żadnych historycznych opracowań dotyczących tego miejsca. Nawet nasz miejski historyk, pan Hieronim Kroczyński, nie ma żadnych informacji o tym, kto mógłby tam być pochowany. Przez to pojawiła się także hipoteza, że tak naprawdę to nie są żadne groby, a to miejsce po prostu jest, bo jest. Jedynym opracowaniem, jakie mogłabym uznać za wartościowe, przynajmniej w tej materii, jest "Historia Dźwirzyna" autorstwa jednego z mieszkańców tej miejscowości. Według jednej z wielu wersji, pochowani w tym miejscu mogą być członkowie właśnie jego rodziny. Nie pokrywa się to jednak z treścią zawartą w "Historii...", gdzie o bezimiennych grobach Autor pisze:
Obecnie w pobliżu leśnego parkingu pod Grzybowem znajduje się 5 grobów z brzozowymi krzyżami. Są pamiątką po leśnej potyczce cofających się wojsk Niemieckich z pod Kołobrzegu w 1945 roku. Niewielki oddział Niemieckiej armii rozbitej w Kołobrzegu stoczył potyczkę ze ścigającym ich oddziałem Radzieckim lub Polskim. Tuż za parkingiem w stronę Grzybowa stał długo po wojnie opuszczony Niemiecki transporter opancerzony. W niedalekim sąsiedztwie krzyży betonowy fundament, pozostałość po zapleczu socjalnym dla robotników budujących nową ulicę.
Pewną sprzeczność budzi fakt, że Autor opracowania opisuje pięć grobów, podczas, gdy w rzeczywistości jest ich sześć. Jest to zastanawiające, jednak obecność drugiego miejsca pochówku w tym lesie jest wykluczona. Istniały jeszcze tylko dwa cmentarze ewangelickie, które obecnie znajdują się na posesjach prywatnych. Na jednej z nich wcześniej mieściła się Placówka Straży Granicznej.
Styczeń 2009 |
Przez wiele lat miejsce to zmieniało się. Kilkadziesiąt, kilkanaście lat temu nad mogiłami górowały brzozowe krzyże. Przez lata podobno walały się tam niemieckie hełmy. Jeszcze piętnaście lat temu na dwóch krzyżach wisiały hełmy. Nie pamiętam tych czasów. Kiedy trafiłam tam pierwszy raz, niemal sześć lat temu, nie było żadnych tabliczek. Widać było, że mogiłami ktoś się opiekuje. Kto? Do niedawna ktoś robił to regularnie w marcu każdego roku. To by sugerowało śmierć pochowanych w marcu, a właśnie w marcu 1945 roku zostały odzyskane te ziemie. Równocześnie może być to związane z wiosennymi porządkami, więc nie chcę dorabiać ideologii do tej sprawy.
Nie wiem, kiedy pojawiła się tablica z informacją, że grobami opiekują się uczniowie dźwirzyńskich szkół. Postawiono także krzyż, taki, jakie można znaleźć na ewangelickich cmentarzach, a przy samej tabliczce wetknięto w ziemię fragment jakiegoś starego ogrodzenia, prawdopodobnie kutej bramy.
Chyba czas, by pogodzić się z faktem, że ta tajemnica nie zostanie nigdy rozwikłana. Może to i lepiej? Śmierć jest częścią istnienia każdego człowieka, bez względu na rasę, pochodzenie i wyznanie. Dzisiaj, tyle lat po wojnie, ekshumacja nie przyniosłaby nic, poza zaspokojeniem ludzkiej ciekawości - także mojej. Niechaj więc zostanie, jak jest. A my - żywi - pamiętajmy, że każdej mogile należy się szacunek - bez względu, czy skrywa ważnych notabli w reprezentacyjnych kwaterach, czy bezimiennych, pochowanych w skromnym kopczyku usypanym w środku lasu.
Niezwykle intrygujące miejsce. Ale racja, gdybym zobaczył je po raz I w trakcie spaceru... miło to by nie było.
OdpowiedzUsuńW zasadzie i teraz jakoś dziwnie tam jest, ale już nie ma takiego szoku, jak sześć lat temu :)
UsuńGdybym sama spacerowała po lesie i trafiła na takie miejsce ... na pewno nie chciałabym .
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ciekawe czy i kto jest tam pochowany. Ale wojny są okrutne i wielu traci życie w nieznanych miejscach.
Jakoś mi się smutno zrobiło.
Pozdrawiam
Taka pora nostalgiczna, łatwo się wybić z dobrego nastroju.
UsuńNie wiedziałem, że istnieją jeszcze takie miejsca.
OdpowiedzUsuńTo chyba jedyne, które znam.
UsuńW lesie, jakies 3 km od domu moich rodzicow pod Wrocławiem sa trzy takie mogiły. Podobno spoczywają tam partyzanci, rozstrzelani przez Niemców. Kiedy bylam dzieckiem miejsce bylo "wyraźne", teraz, z upływem lat coraz trudniej je zauważyć, nikt o nie nie dba i juz tylko najstarsi mieszkańcy wsi znają te jedna z pewnie wielu tajemnice lasu.
OdpowiedzUsuńWiele takich miejsc niszczeje. Ale co my mówimy o pojedynczych grobach gdzieś na uboczu, jak regularne cmentarze ewangelickie obracają się w pobojowiska. Przykre to, a te mogiły w Grzybowie są chyba naprawdę wyjątkiem potwierdzającym smutną regułę.
UsuńPartyzanci pod Wrocławiem? Trudno wykluczyć, ale raczej wątpię, to nie były tereny zasiedlone przez Polaków. Mogiły mogą zawierać zaś ciała np. dywersantów lub dezerterów.
UsuńJedno jest pewne- masz szczęście do cmentarzy...
OdpowiedzUsuńMyślisz, że za dużo ich na blogu? ;)
UsuńŚwietny materiał.
OdpowiedzUsuńSam zajmuję się miejscami pamięci na "swoim" terenie. Choć w Dźwirzynie bywałem to tu nie trafiłem, szkoda, ale nie sposób zobaczyć wszystkiego na wakacjach z żoną i dziećmi.
Przeciw tezie o pochowanych tam Niemcach, świadczyć może okoliczność że oni byli ekshumowani i przenoszeni na cmentarze w Niemczech. To była dość skrupulatna akcja i praktycznie lokalnych mogił niemieckich już się nie spotyka. Inna sprawa że na terenach "odzyskanych" polityka w tym względzie mogła być inna. Nie jest tajemnicą barbarzyństwo władza PRL jeśli chodzi o pomniki, mogiły czy miejsca pamięci lub majątki osób uznanych za "wrogów".
Jest też możliwe że tam... nikogo nie ma! Ciała mogły zostać przeniesione na inne miejsca spoczynku, a pozostałe po tym kopczyki wtórnie uznano za mogiły. sam znam kilka takich "pochówków" partyzanckich z terenu Pogórza - ciała spoczywają na cmentarzach a okoliczna dziatwa w ramach zajęć około szkolnych wciąż składa tam kwiaty i pali znicze.
Wszystko jest możliwe, my się już o tym nie dowiemy.
UsuńDziękuję za odwiedziny, pozdrawiam!
Nie mój teren, ale na swoim, niejednokrotnie już dotarłem do faktów historycznych. One zazwyczaj wcale nie są ukrywane, tylko po prostu nikt ich nie wyeksponował.
UsuńNo nie do końca. W Siemianowicach Śląskich jest cmentarz żołnierzy niemieckich. Przy okazji całą masę bezimiennych cmentarzy znajdziesz w Bieszczadach.
Usuńjakież to "bezimienne" cmentarze znajdę w Bieszczadach?
UsuńA cmentarze żołnierzy niemieckich zazwyczaj są już ekshumowane i przeniesione na jeden zbiorczy pod Legnicą, albo na teren Niemiec.
Byłam w tym lesie. Natknęłam się na groby kilka dni temu i mnie też zaskoczyły. Poczułam się winna że tak wesoło wracam z plaży.
OdpowiedzUsuńNa przeciw tych grobów w stronę ulicy jest jeszcze kilka innych kopczykow na których stoją znicze..
OdpowiedzUsuńDzisiaj spacerując po tym lesie w pierwszymomencie zobaczyliśmy świecące znicze strach podchodząc bliżej zobaczyliśmy kilka małych mogił i myśli co to za miejsce
OdpowiedzUsuńzałatwić stosowne zezwolenia wyekshumować i sie wyjaśni czy są to mogiły, jesli tak to czy pochowani w nich sa cywile czy zołnierze i jakiej armii, proste
OdpowiedzUsuńOd lat osiemdziesiątych spaceruję po tym lesie. Przez wiele lat grobów było pięć. Nagle pojawił się szusty...? Chełmów niemieckich ani żadnych innych nigdy nie widziałem. A co do tych po złych kopczyków że zniczami w pobliżu to podobno ludzie tam teraz psy chowają...
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, wczoraj byłem celowo poszukać tego miejsca i się przekonać jak to wygląda. Rzeczywiście sześć kopców w krztałcie mogił. Szkoda że do dziś nikt z odpowiedzialnych nie rozwikłał tej zagadki, albo nie chciał jej celowo rozwikłać. Coś może jest w tajemnicy trzymane. W dzisiejszych czasach jest napewno możliwe wyjaśnienie tego zjawiska. Poza tym myślę że są jeszcze miejscowi i tacy, którzy zostali tutaj przesiedleni i do dziś tutaj mieszkają, którzy mogliby coś na ten temat powiedzieć. Myślę że jak rzeczywiście są to groby i jest tam ktoś pochowany, należy mu się godny pochówek na do tego przeznaczonym miejscu, czyli cmentarzu. A na teraźniejszym miejscu można by było postawić chociażby mały pomnik z informacją dodatkową, gdzie zostały te groby przeniesione. Jeśli mieliby to być obywatele niemieccy (jeńcy albo żołnierze) to myślę że rząd niemiecki ogarnął by te sprawę finansowo bez problemu. Jeżdżę tutaj na urlop i będę jeszcze często tutaj przyjeżdżał i byłoby super, gdyby ta sprawa kiedyś nabrała odpowiedniego kierunku i bym kiedyś się dowiedział prawdy. Myślę że sam nie jestem i że nie jedna osoba przechodząca tamtędy chciała by tego samego. Z poważaniem Marcin
OdpowiedzUsuńJestem Grzybowianką. Teraz jest jeszcze więcej grobów . Często chodzę tam z psem i mówię : cześć chłopaki . Jak dla mnie miejsce zadumy . Ciekawe …
OdpowiedzUsuńTo ja jeszcze dopiszę, bo myślałam , że się nie opublikuje . Mam 49 lat , nigdy tam hełmów nie było . Nawet jeśli by były to szybko by zniknęły skradzione . Ale drewniane krzyże pamiętam . Grobli są zadbane . Sztuczne kwiaty , znoszę zgaszone …. Nawet pieskowi nie pozwalam tam siusiać z szacunku …. Praciwałam kiedyś w kołobrzeskim sanatorium . Przyjechał pewien starszy pan ( dawne lata ) i pojechał specjalnie w te rejony po wspomnienia . Opowiadał mi potem , że w tym miejscu walczył na wojnie . A walki opowiadał w tym kęsie były zawzięte. Opowiadał , jak las się zmienił . W końcu tyle lat minęło . Nie miałam podstaw by mu nie wierzyć . Dziś na pewno już nie żyje . Ale zrobiło to na mnie wrażenie , gdyż groby te znam od wielu wielu lat . Co tam się stało ? Kto tam jest ???? Ale czy to ważne ??? Na pewno jakaś ludzka śmierć opłakana przez najbliższych . Dla mnie to miejsce magiczne….
OdpowiedzUsuńDobrze że tam się pojawiasz, takie miejsca potrzebują dobrej duszy, która zaglądnie, coś tam poprawi, pomodli się chwilkę...
Usuń